Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

7 kwietnia 2016

Kwiecień z zaskoczenia

Jakoś tak niespodziewanie, z zaskoczenia zrobił się kwiecień - piękny, ciepły, niemal letni. Zaczął się w miniony piątek - 1 kwietnia 2016 w POSA odbyła się już XIV Wielka Gala Poezji, stanowiąca finał szkolnego konkursu poetyckiego. Było wspaniale i nawet wzruszająco. Gościem honorowym Gali był tak jak i w poprzednim roku Andrzej Zaryski - kompozytor muzyki do jednej z najpiękniejszych piosenek polskich: Sur le pont d'Avignon, śpiewanej przez Ewę Demarczyk ze słowami Krzysztofa Kamila Baczyńskiego,

Rafał Gratkowski, MP, Andrzej Zaryski,

Aleksandra Jeleńska, Renata Ryś

<-- Apolonia Lichaczewska i Bronisław Gębik

 

 który w latach 30. był częstym gościem sąsiadującej ze Szkołą willi "Bajka". Ta właśnie piosenka od lat stanowi nieformalny hymn naszej Gali. W tym roku było naprawdę wspaniale: poziom prezentowanych wierszy był bardzo wysoki, wykonanie (Kasia Pietrzyk, Krzysztof Najbor) znakomite, nagród wiele i ładnych, no i atmosfera znakomita. Sala pełna, może trochę brakowało rodziców laureatów, ale to efekt tego, że Gala jest w samo południe. Renatka podsłuchała rozmowę młodziaków z podstawówki, najwidoczniej zastanawiających się nad wyborem fakultetu w gimnazjum: Ja oczywiście idę na literaturę! Zobacz, ile oni dostają nagród!

No, nie tak prosto... Nagrody są za coś, a tym czymś była w tym roku świetna poezja. Zwycięzcami zostali Apolonia Lichaczewska z klasy V i Bronisław Gębik z klasy IX. Renata, jako wydawca, nagrodziła Mikołaja Motykę z kl. VI, Zuzannę Śliwę z kl. V i Bronka Gębika. Moja prywatna nagroda przypadła Natalii Paluch. Nie sposób wymienić wszystkich nagrodzonych - werdykt Jury pewno będzie na stronach szkoły, ale i tak nagród było za mało w stosunku do liczby świetnych tekstów. W tym roku ogromnie mi pomogła przy Gali młoda polonistka i nauczycielka literatury w klasach młodszych, Renata Ryś, zdejmując mi z głowy większość spraw organizacyjnych. Świetna była scenografia, bez problemów współpracowało się z muzykami.

W przyszłym roku przypada mały jubileusz - 15-lecie Gali. W związku z tym będą pewne zmiany. Poszukuję teraz mailowego kontaktu do poprzednich zwycięzców naszego konkursu - może ktoś zna? to poproszę o kontakt na moją pocztę maciej@pinkwart.pl.

*

2 i 3 kwietnia 2016 w Atmie były dwa koncerty organizowane przez Towarzystwo Muzyczne im. K. Szymanowskiego pod wspólną nazwą "Wiosenne wieczory kameralne". Przedtem odbywały się w marcu (najpierw był to kilkudniowy festiwal, potem trzy koncerty), początkowo w rocznicę otwarcia Atmy (starej Atmy, ma się rozumieć), potem w okolicach rocznicy śmierci Szymanowskiego. W sobotę, 2 IV przyjechaliśmy trochę za wcześnie i poszliśmy na lody do "Samanty". Już płacąc, zwierzyłem się pani sprzedającej, że w tygodniu przedświątecznym, na parkingu przed "Samantą", gdzie kupowałem jakieś ciastka, zdejmując kurtę przy wsiadaniu do samochodu, zgubiłem taki fajny zegareczek elektroniczny, z wbudowanym kalendarzem, krokomierzem i termometrem. Zegarek plastikowy, więc nie słyszałem jak upadł i szary, więc go nie zauważyłem na szarym asfalcie. Zorientowałem się dopiero po jakiejś pół godzinie, już w drodze do domu, ale uważałem, że już nie ma po co wracać. Pani wysłuchała tych moich zwierzeń, po czym wyszła na zaplecze i przyniosła mi ten zegarek. Niesamowite. DZIĘKUJĘ! Zegarek głupstwo, wart kilkadziesiąt złotych może, ale przywrócona wiara w uczciwość i rzetelność ludzi - BEZCENNE. Koncerty na dość wysokim poziomie, w wykonaniu pianistów Tomasza Kamieniaka i Joanny Domańskiej oraz skrzypka Kazimierza Skowronka. Relacja TUTAJ.

*

W niedzielę, 3 kwietnia, po koncercie postanowiłem nie wracać przez zakopiankę, okropnie zatłoczoną w kierunku do Krakowa i pojechaliśmy na Czarny Dunajec. Alem się wybrał! Była przepiękna pogoda i tysiące ludzi pojechało do Chochołowskiej na krokusy. Podobno do kasy stało się parę godzin, na parkingach zabrakło miejsc, więc samochody stały na łąkach. Na krokusach. No i wszyscy pod wieczór właśnie wracali z tej Chochołowskiej, do Krakowa czy Katowic. Przez Czarny Dunajec, ma się rozumieć. Utknęliśmy w Witowie, gdzie boczną drogą przepchnęliśmy się do Chochołowa, a stamtąd już puściutką szosą przez Ciche, Stare Bystre i Rogoźnik do Nowego Targu.

A przepiękne krokusy bez tłoku fotografowaliśmy wcześniej na Lipkach, od strony ulicy ks. Stolarczyka.

*

A propos Stolarczyk. Moje nowe wydanie Kroniki parafii zakopiańskiej już było prawie gotowe, kiedy Renatka, poszukując materiału ilustracyjnego do książki, wygrzebała w paru miejscach Polski rewelacyjne dokumenty, nigdy nie publikowane, niektóre w ogóle nieznane, których nie sposób nie wykorzystać. Większość to rękopisy Jegomościa, który, uczciwszy uszy, skrobał jak kura pazurem, w dodatku używając jakiejś własnej stenografii, stąd opóźnienie ogromne. Trzeba to wszystko pokopiować, odcyfrować, zrozumieć, przepisać, ulokować w odpowiednim miejscu książki, skomentować... Parę miesięcy bankowo! Ale będzie to rewelacja.

*

Wariat z Krupówek wraca na scenę. 7 kwietnia 2016 byliśmy w Radiu Kraków, gdzie nagrywałem rozmowę na temat książki, którą przeprowadziła ze mną Barbara Gawryluk (emisja gdzieś na początku maja, wtedy też będą prezentowane fragmenty książki w kilku odcinkach). Pierwszy raz byłem w nowej - dla mnie - siedzibie radia, w którym przez kilka lat pracowałem. Nie powiem, byłem trochę wzruszony - radio zawsze było moim ulubionym środkiem przekazu. Jeszcze spotkałem tam Jana Stępnia, który mnie do RK ściągnął. A w rozmowie z panią Gawryluk uświadomiłem sobie, że to właśnie w tym roku mija równo 20 lat, jak przestałem tam pracować. Oczywiście nowa siedziba, nowa technika, w większości - nowi ludzie, zupełnie nie do porównania ze starym pałacykiem na Szlaku, nie mówiąc już o studiu w Zakopanem w willi "Kresy", które stworzyłem z niczego, ale tak mi się trochę zrobiło żal tamtych lat. Moje radia... Jedynka, Dwójka, Trójka, Radio Zet, Radio Kraków, Radio Kolor, Radio Sztokholm (tak, tak...). No i niezapomniane Radio Alex w dawnych dobrych latach, latach w których robiliśmy tam wspaniałe rzeczy ze znakomitymi kolegami, jakimi byli Sabina Palka, Andrzej Jesionek, Przemek Bolechowski, Andrzej Skupień, Wiesiek Palider... Niezapomniana Ola Sambor i jej mąż, Piotrek, który miał odwagę i fantazję jako pierwszy w Polsce stworzyć prywatne radio z niczego. Nikt, kto tego nie doświadczył, nie zrozumie tego uczucia, kiedy zapala się nad głową czerwone światełko i wiesz, że cokolwiek teraz powiesz, trafi natychmiast do - tak myśleliśmy - dziesiątków tysięcy ludzi, więc nie możesz się pomylić ani zawieść ich oczekiwań. Moi współpracownicy w rozmowach i audycjach muzycznych. Piotrek Malinowski - specjalista od bluesa. Włodek Cywiński - wielki meloman, znawca romantyzmu i neoklasycyzmu w muzyce. Andrzej Kawecki - świetne audycje jazzowe. Moja ulubiona, nocna audycja "Cień wielkiej góry", gdy mówiliśmy o górach z Piotrkiem Konopką, Maćkiem Berbeką, Malinowski i Cywińskim... Dawne sprawy. Ale trochę żal.

*

Ukazał się kolejny mój przewodnik po Paryżu - "Pascal" w tych dniach wznowił mój "Paryż. Przewodnik ilustrowany". Na okładce wyczytałem, że jest to przewodnik najchętniej wybierany przez polskich turystów. Nawet jeśli jest to tylko slogan reklamowy - a pewno jest - to miło się czyta. Tylko... To miasto nad Sekwaną to chyba juz nie jest mój Paryż - jak myślałem, mówiłem i pisałem jeszcze parę lat temu. Ale może się mylę? Chciałbym przynajmniej się z tym moim Paryżem jeszcze kiedyś pożegnać.

*

Już znamy terminy spotkań podwarszawskich, konkretnie w Podkowie Leśnej: 21 maja jesteśmy w muzeum w Stawisku z Wariatem, 22 maja u Tadeusza Iwińskiego, z Magdaleną. To drugie spotkanie zamknięte i prywatne, pierwsze otwarte, drugie otwarte, zapraszamy.

 

 

Poprzednie nowinki

Powrót do strony głównej