Maciej Pinkwart

Marcowy kwiecień z Szymanowskim

 

Tutaj skan artykułu

 

Tradycja interesuje opinię publiczną tylko w dwóch momentach, kiedy tradycją bynajmniej nie jest: w czasie, gdy się rodzi i kiedy umiera. Gdy trwa – a zatem, gdy właśnie jest tradycją – zazwyczaj jesteśmy wobec niej obojętni.

6 marca 1976 r. w willi Atma otwarte zostało Muzeum Karola Szymanowskiego. W pierwszą rocznicę tego wydarzenia zorganizowany został pierwszy festiwal muzyki tego kompozytora, który po kilku latach przeniesiono na jesień, potem na lato, a oprócz utworów Szymanowskiego na festiwalu jego imienia grywano różne inne dzieła. W marcu zaś pojawiły się koncerty cykliczne, związane terminem najpierw z rocznicą otwarcia Atmy, potem – z rocznicą śmierci kompozytora (29 marca). Marcowe Wieczory Kameralne organizowano przez kilkanaście lat, ale w tym roku Towarzystwo Muzyczne im. K. Szymanowskiego (założone w 1977 i do czasu modernizacji muzeum w Atmie mające siedzibę w Zakopanem, obecnie faktycznie usytuowane w Katowicach) przeniosło imprezę na kwiecień, zmieniając przy okazji nazwę na Wiosenne Wieczory Kameralne, a zamiast tradycyjnych trzech koncertów, z których finałowy wiązał się z datą rocznicy śmierci Szymanowskiego – były dwa, datą nie wiążące się z niczym.

Mimo słabej reklamy i kiepskiej informacji w sobotni wieczór 2 kwietnia 2016 r. w Atmie zgromadziło się przeszło 20 osób, by wysłuchać recitalu fortepianowego młodego pianisty z Katowic Tomasza Kamieniaka, którego występ był niewątpliwie jednym z najlepszych w ostatnich kilku atmowskich sezonach. Świetne wrażenie wzmacniał ciekawie dobrany repertuar. Zaprezentowana na początku Druga Tarantela op. 35 Józefa Wieniawskiego (młodszego brata Henryka), jest mało oryginalną, techniczną wprawką, ale za to kolejny utwór – Fantazja C-dur op. 14 Karola Szymanowskiego wykazał nie tylko wielką biegłość pianistyczną wykonawcy, ale i geniusz kompozytora. Utwór, zaliczany przez miłośników etykiet to neoromantycznego nurtu w twórczości Szymanowskiego jest rzadko grywany, ustępując – niesłusznie! – w popularności Mazurkom czy wariacjom. A to naprawdę kawał doskonałej muzyki! Zupełnie inny był cykl etiud Charlesa Valentuna Alkana, zatytułowanych nieco przewrotnie Symfoniami na fortepian solo (op. 39, nr 4-7). Z tego cyklu usłyszeliśmy cztery dzieła, a wśród nich Marsz pogrzebowy i Menuet, będące wspaniałymi pastiszami utworów Chopina (fragmenty Marche funebre przypominały Chopina w interpretacji… Macieja Zembatego). W innych dziełach były także reminiscencje z Etiud Transcendentalnych Liszta. To takie koleżeńskie żarty: z Lisztem i Chopinem Alkan (1813-1888) blisko się przyjaźnił. Dwa ostatnie wykonane w sobotę utwory pokazały nam Tomasza Kamieniaka jako świetnego kompozytora – szczególnie piękna była dla mnie impresjonistyczna Barkarola op. 56, opisująca – jak zapowiedział sam twórca – listopadowy wieczór w Wenecji, gdy przepływające obok nas gondole nieostro rysują się w spowijającej kanały mgle. Ja WIEM, że barkarola to nazwa pochodząca od barki, ale w domu Karola Szymanowskiego bar-karola brzmi szczególnie interesująco. Ostatnim dziełem sobotniego wieczoru było wydane zaledwie przed miesiącem Impromptu op. 60, dedykowane amerykańskiemu kompozytorowi Philipowi Glassowi.

Osławiony Atmowski fortepian Schimmel, otwarty „na małą nóżkę” tym razem brzmiał znośnie, okropnie natomiast skrzypiał stołek, na którym siedział pianista. Czy w ramach wspierania tradycji Narodowe Muzeum w Krakowie, którego oddziałem jest Atma, nie może stołka naprawić, albo wręcz wymienić na dobry? Narzekają na to wszyscy wykonawcy i wielu słuchaczy, więc pora te głosy (i odgłosy…) wziąć pod uwagę. Przy poprzedniej ekipie kierującej Muzeum Narodowym w Krakowie nawet krytyka stołka była odbierana jako atak na dyrekcję, może teraz już się to zmieniło?

Dzień później, 3 kwietnia 2016, przed słuchaczami w Atmie wystąpiła dawna nauczycielka Tomasza Kamieniaka, profesor Joanna Domańska (obecny prezes Towarzystwa Muzycznego im. K. Szymanowskiego), grając na wspólnym koncercie ze skrzypkiem Kazimierzem Skowronkiem. Usłyszeliśmy najpierw romantyczną Sonatę D-dur Franciszka Schuberta (w katalogu Ottona Deutscha nr 384) na skrzypce i fortepian, który tym razem był otwarty i w nieuzasadniony sposób dominował nad solistą, potem Joanna Domańska solo wykonała Dziewięć preludiów Karola Szymanowskiego op. 1 (stołek skrzypiał, młotki w fortepianie raz się zacięły…), a wieczór zakończyła słynna Sonata d-moll na skrzypce i fortepian op. 9 – jedno z najczęściej grywanych w Atmie dzieł Karola Szymanowskiego. Kazimierz Skowronek, dawny uczeń Kai Danczowskiej i Wandy Wiłkomirskiej, temperamentem i świetną techniką przypominający Krzysztofa Jakowicza, dołączył do elitarnego grona doskonałych wykonawców Sonaty – utworu mocno wpisanego w kontekst zakopiański zarówno okolicznościami powstania oraz dedykacją dla zakopiańczyka Bronisława Gromadzkiego, jak i tradycją koncertową, która oby przetrwała rozmaite wichry, burze i dobre zmiany.

Oba koncerty prowadził były prezes (dziś – prezes honorowy) Towarzystwa Muzycznego im. K. Szymanowskiego – Karol Rafał Bula. Wszyscy wykonawcy są ze środowiska katowickiego.