Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

26 marca 2016

Życzenia świąteczne: nie dajmy się pokonać nienawiści

Tutaj wersja audio

(26,2 MB)

Wesołych Świąt!

Tak właśnie sobie najczęściej, skrótowo życzymy nawzajem. Nawet w Święto Zmarłych. Ale Wielkanoc to nie tylko postpogańskie święto wiosny, odrodzenia, zielonej rzeżuchy, żółtych kurczaczków, kolorowego jajeczka i futrzanego czy czekoladowego zajączka. To święto walki życia i śmierci, śmierci i zmartwychwstania, rezygnacji i nadziei, miłości i rozpaczy. I wiary, że mimo wszystko te Jego cierpienia, a tym samym te nasze cierpienia nie idą na marne. I choć nic, jak dotąd, nie wskazuje na to, że per aspera ad astra, przez cierpienie rzeczywiście kiedyś dotrzemy do gwiazd, czyli nieba, to przecież powinniśmy uczynić wszystko, by owo Niebo - nie niebo hedonistycznej przyjemności, bezmyślnej adoracji czy boskiego dolce far niente - tylko przyjaźni i wzajemnej życzliwości, zbudować sobie tutaj. Alternatywą, chętnie przez nas przyjmowaną, jest wszakże budowanie sobie na ziemi piekła.

Oby tego roku Wielkanoc, tak bardzo przez nas wiązana z wiosną, była świętem zadumy, nadziei i miłości. Dla kogo to niezbędne - także wiary.

*

Ten, Którego śmierć wyznacza dzisiejsze dni świąteczne - nakazywał nam miłować nieprzyjaciół. Apostoł Paweł napominał Rzymian - zło dobrem zwyciężaj. Bo przecież głównym celem zła jest to, by zaszczepić się w nas. Nienawiść jest chorobą zakaźną. Przypomina o tym piękny i mądry artykuł "Zacheusza" w "Tygodniku Podhalańskim": Od nienawiści strzeż mnie, Boże. Przeczytajcie to teraz, koniecznie.

Wśród wielu - powiedzmy to eufemistycznie - niefortunnych wypowiedzi pani Beaty Szydło na czoło wybija się oświadczenie o tym, że po zamachach w Brukseli Polska wycofuje się z poprzedniej oferty przyjęcia 7.000 syryjskich emigrantów. Sygnał był jasny i prosto też został odebrany: gdyby Zachód nie przyjmował uchodźców, zamachów by nie było. Lud to kupił: PiS broni nas od śmierci w zamachach, blokując możliwość wjazdu do Polski tym brudasom, roznoszącym robaki i pierwotniaki, ciemniakom i leniom, gwałcicielom, złodziejom i mordercom. Brawo, pani premier. Pięć punktów procentowych do przodu.

I kolejny skutek: a niech szlag trafi całe to Schengen, po co nam otwarte granice, nasza chata z kraja, niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna. W gruncie rzeczy i Unia nam niepotrzebna, podobno od przyszłego roku już dotacje mają być zniesione albo zmniejszone, niech więc kiszą się we własnym smrodzie, nam ich lewactwo, liberalizm i pouczanie naszych ukochanych władz jest niepotrzebne. Paszoł won.

No, można i tak, jeszcze 3 punkty do przodu. Tymczasem Najim Laachraoui, główny sprawca brukselskich zamachów - jak i jego wspólnicy - nie korzystał bynajmniej z dobrodziejstw Schengen. Urodzony w Belgii, obywatel tego kraju, absolwent renomowanej szkoły katolickiej (słyszałem taki głos: jakim prawem muzułmanina przyjęli do szkoły katolickiej?) - terrorystą został dopiero po tym, jak został zrekrutowany do ISIS. Przez kogo i jak? O tym media na razie milczą.

Fala nienawiści do muzułmanów wzbiera w Polsce, choć jest ich niewielu, a spośród uchodźców jeśli ktoś chce dostać się do Polski, to tylko po to, żeby stąd prysnąć jak najszybciej do Niemiec. Ale żeby nienawidzić muzułmanów - muzułmanie są nam niepotrzebni, tak samo jak w Polsce od czasów po pogromach w Jedwabnem i Kielcach antysemityzm znakomicie funkcjonuje bez Żydów. Polscy mahometanie, których gościnnie przyjmowaliśmy przed wiekami, bo odstępowali od swoich wodzów i przechodzili na naszą stronę - głośno odcinają się od terroryzmu i mówią, że takie działania są wręcz sprzeczne z zasadami ich religii. Podobno to nieprawda - mówią inni - i trzeba ich wszystkich jeśli nie eksterminować czy choćby ekspulsować z Polski, to przynajmniej przy każdym postawić agenta służb specjalnych. Dobrze, że przed wiekami tak nie zrobiono, bo jak by powstało tak ukochane przez ministra kultury Quo vadis, gdyby pradziadek autora, Michał Sienkiewicz w 1740 r. nie zdecydował się przejść z islamu na katolicyzm, choć Henryk nigdy nie zapomniał o swych tatarskich korzeniach...

Polacy, nieco łaskawsi dla "islamistów" powiadają: no dobra, nie każdy muzułmanin to terrorysta, ale każdy terrorysta to muzułmanin. Pewno pęknie na to ze śmiechu Anders Breivik, który 22 lipca 2011 roku zabił w Norwegii blisko 80 osób, chcąc zwrócić uwagę na zbyt łagodną politykę Europy wobec muzułmanów i lewaków. Był członkiem prawicowej Partii Postępu, a sam się określał jako "chrześcijański fundamentalista". Wszystkie badania lekarskie wykazały, że choć ma osobowość narcystyczną, jest w pełni poczytalny, a swoją zbrodnię popełnił na zimno, z powodów politycznych. Jego ofiary to sami Europejczycy.

Manifest programowy Breivika opierał się w pewnej części na poglądach amerykańskiego terrorysty, znanego jako Unabomber, który w latach 1978-1995 rozsyłał do ludzi, odpowiedzialnych jego zdaniem za nadmierny postęp techniczny i liberalizm paczki z własnoręcznie skonstruowanymi bombami. Zginęły trzy osoby, kilkadziesiąt zostało rannych. Bynajmniej nie był jakimś prymitywem z Tea Party: był doktorem matematyki i docentem na Uniwersytecie w Berkeley w Kalifornii, ma iloraz inteligencji 170, urodził się w Chicago i wywodzi się z polskiej rodziny. Nazywa się Teodore (Ted) Kaczynski.

19 kwietnia 1995 r. w środku Oklahoma City dwaj rodowici Amerykanie, Timothy McVeigh i Terry Nichols zdetonowali ciężarówkę, pełną materiałów wybuchowych. Obaj byli prawicowymi radykałami, a powodem zamachu był sprzeciw wobec akcji amerykańskich służb specjalnych przeciw sekcie religijnej Davida Koresha w Teksasie.

Muzułmanie nie byli ani inicjatorami, ani sprawcami żadnego z tych zamachów. W przeszłości bywali natomiast ofiarami terroryzmu religijnego - na przykład w czasach krucjat, kiedy zabijano ich na wezwanie papieża. Z imieniem Chrystusa na ustach działań eksterminacyjnych z dziesiątkami milionów indiańskich ofiar dokonywali Hiszpanie w Ameryce Południowej, a w Ameryce Północnej zapewne głównym bogiem, w imię którego popełniano zbrodnie na Indianach, był dolar.

Naturalnie, największym zamachem terrorystycznym współczesności było zniszczenie World Trade Center i próba zniszczenia Pentagonu 11 września 2001 roku, kiedy to w Nowym Jorku, Waszyngtonie i Pensylwanii zginęło blisko 3000 osób. I oczywiście, sprawcami zamachu byli Arabowie. Tyle, że użyte jako narzędzia zbrodni samoloty były maszynami lokalnych, amerykańskich linii lotniczych i żadne wzmocnienie kontroli granicznych by przed zamachem Ameryki nie ustrzegło...

Każde zabójstwo jest tragedią i winno być ukarane. Każdemu trzeba próbować zapobiegać. Ale jest to trudne i nie pomoże w tym w żaden sposób ani zamknięcie granic, ani izolacja od obcych - jako że "obcymi" mogą okazać się "swoi". Nie pomoże nawet otoczenie Polski - i innych krajów - szczelnym murem fizycznym i murem nienawiści, nie pomoże drut kolczasty pod prądem, ani zaminowanie terenu i wybudowanie co 50 metrów gniazd karabinów maszynowych, z których polscy patrioci będą otwierać ogień do wszystkiego, co się rusza w okolicy. Nie pomogą bojówki prawicowej falangi na ulicach miast.

Prawdziwą tragedią - nie dla muzułmanów, lecz dla nas wszystkich - będzie tworzenie fizycznych i psychicznych gett, do których oni zresztą chętnie się przeniosą, tworząc - jak we francuskiej Marsylii - arabskie enklawy, rządzące się mafijnymi zasadami. Czy cierpliwa praca nad włączeniem ludzi wschodu i południa w kulturowy nurt Europy może dać rezultaty? Szczerze w to wątpię: w najlepszym wypadku powstanie coś w rodzaju konglomeratu kulturowego, który nie musi dać równie pięknych rezultatów, jak w hiszpańskiej Alhambrze. Prędzej nasza kultura roztopi się w zalewie obcych wpływów. To boli i przeraża, ale nie bardzo widzę rozwiązanie.

Brudasy? Ciemniaki? Prymitywy? Pewnie, są i tacy. Jak wszędzie, wystarczy się rozejrzeć wokół siebie lub wejść do warszawskiego tramwaju w środku lata. Szkoda czasu na przypominanie arabskich uczonych czy literatów, jakiegoś Awicenny, Rumiego, Al-Chwarizmiego, Awerroesa... Ani na to, że pierwsza biblioteka (z wypożyczalnią!) powstała w Bagdadzie w 991 r., liczyła 12 tysięcy woluminów i gromadziła m.in. tłumaczenia na arabski z chińskiego, sanskrytu i greki.  Ani na to, że nieco wcześniej (859) w marokańskim Fezie powstał meczet Karawijn, przy którym otwarto jeden z najstarszych uniwersytetów na świecie (w Europie mówi się, że najstarszy jest uniwersytet boloński z 1088 r.). A pierwszy europejski wizerunek Polski sporządził (w swoim opisie świata pod nazwą Księga Rogera) na dworze sycylijskiego władcy Rogera II arabski geograf Al-Idrisi w 1154 r. Pierwsza polska książka geograficzna, zawierająca opis Orientu wyszła w Krakowie w 1606 r., ale jej autorem był Włoch, Jan Boter.

I teraz mówi się o - rozpaczliwej zupełnie i nie do realizacji - próbie izolowania Arabów, globalnego wysiedlania z Europy, czy wręcz "ostatecznego rozwiązania", poprzez przywrócenie dla nich kary śmierci i wyposażenia bojówek obrony terytorialnej w broń ostrą i uprawnienia do jej użycia bez ostrzeżenia. Oczywiście, mamy wolność słowa i każdemu wolno wygadywać wszystko, choć podobno mamy też jakieś kodeksy, które uważają nienawiść rasową czy religijną za przestępstwo, ale to martwe paragrafy z wyjątkiem tych, których używa się jak cepa dla krytyków Kościoła katolickiego. Każdy może mieć takie poglądy, na jakie go stać, ale są takie, który nie można zaakceptować nawet jako tych, które stanowią marginalny folklor. Taki margines ma tendencje do rozrastania się: kto kiedyś myślał, że chamscy i przeklinający, agresywni czy wręcz bandyccy kibole będą przez polityków i Kościół uważani za wzór patriotyzmu i sami się za taki wzór będą uważać? Droga instytucjonalnej nienawiści do innych, także tych, którzy nas nienawidzą, jest wąska i niebezpieczna. Na jej końcu dochodzi się do krematoriów w Auchwitz.

 

 

Poprzednie nowinki

Powrót do strony głównej