Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!
© Copyright by Maciej Pinkwart
14 sierpnia 2015
Święta Narodowe
Nie, nie dlatego, że jest wnet 15 sierpnia, dawniej Matki Boskiej Zielnej, obecnie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, oraz Święto Wojska Polskiego i dzień Cudu Nad Wisłą, który interpretowany jest przez obecnych historyków jako wielki sukces militarny Polaków, którzy rozbili w pył Armię Czerwoną i zapobiegli włączeniu do Związku Radzieckiego - przepraszam, Sowieckiego - całej Europy, obu Ameryk, połowy Afryki i niemal całej Antarktydy. Jedynym błędem, jaki popełnił ówczesny genialny strateg Józef Piłsudski było to, że nie poszedł wtedy za ciosem i nie wyzwolił Moskwy, poprzestając na Radzyminie. Jego następca, gdy mu Bóg powierzy honor Polaków, rozegra taką batalię zupełnie inaczej. Ale tak w zasadzie święto narodowe (dawniej: 22 Lipca, dawniej: E. Wedel) jest dlatego, bo mamy długi weekend. Co prawda dzień 15 sierpnia (dawniej Matki Boskiej Zielnej, etc.) pechowo wypadł w wolną sobotę, ale polski ustawodawca przewidział taką nieszczęśliwą okoliczność i zgodnie z prawem przysługuje obywatelom Polski (będącej podobno w ruinie, gdzie dzieci głodują i nikt nie ma uczciwie płatnej pracy) odebranie wolnego dnia w inny dzień roboczy, żebyśmy jako społeczeństwo nie byli stratni w wolnym. Więc część obywateli za wolną sobotę, w którą przypada ustawowo wolne święto 15 sierpnia (dawniej... etc.) zrobiła sobie wolne w piątek, a pozostali w poniedziałek.
Czy ktoś się jeszcze dziwi, że hinduski koncern o prorodzinnej nazwie Tata nie w Polsce, tylko na Słowacji postanowił wybudować fabrykę luksusowych samochodów? Żeby normalnemu hinduskiemu biznesmenowi wytłumaczyć zasadę prawną, w której istnieje nadrzędność wolnego dnia w zamian za wolny dzień, przypadający dniu wolnym od pracy nie starczyło by rąk nawet bogini Kali. Co prawda, bogini owa nie ma swojego święta w kalendarzu, które byłoby zarazem świętem państwowym, ale 15 sierpnia Indie obchodzą swój Dzień Niepodległości i jest to też dzień wolny od pracy. Nie można by go przenieść na 14 sierpnia, bo to zupełnie pechowo też jest dzień wolny od pracy z racji Święta Diwali - święta lamp, symbolicznego zwycięstwa światła nad ciemnością. To się u nas nie przyjmie. W dodatku, tego samego dnia w tym roku wypadło bengalskie Holi, czyli święto wiosny, obchodzone w środku lata, żeby było pewne, że wszystko zakwitło co miało zakwitnąć. U nas zakwitnie dopiero na jesieni, na razie jest ponura zima, ale święto Holi to odpowiednik naszych Zielonych Świątek. Poza tym religijny charakter mają jeszcze święta państwowe (dni wolne od pracy): Wielki Piątek - święto protestanckie, Dzień Narodzin, Oświecenia i Śmierci Buddy - w tym roku 1 czerwca, święto buddyjskie, koniec Ramadanu - w tym roku 17 lipca, święto muzułmańskie, Dzień Pokuty i Postu - Aszura, święto muzułmańskie (szyickie, w tym roku 23 października) i Boże Narodzenie - 25 grudnia, święto chrześcijańskie, jeden dzień. Świecki charakter mają narodowe święta 26 stycznia - Dzień Republiki, wspomniane Święto Niepodległości i Urodziny Mahatmy Ghandiego (2 października). I to wszystko. Urzędowych świąt jest zatem 10.
Mimo, że Indie stały się w ostatnich latach jedną z czołowych potęg ekonomicznych świata i mają bodaj najwięcej uczonych w kraju i za granicą, w tym mnóstwo laureatów nagrody Nobla - w dziedzinie socjalnej są za nami daleko z tyłu. Wciąż nie potrafią zrozumieć podstawowej zasady życiowej, że pracę ceni się dopiero wtedy, kiedy się ją straci, a poza tym, że choć żadna praca nie hańbi, to każda męczy, i pracujemy po to, żeby mieć za co robić grilla w długi weekend.
*
Ciekawy wykład, porównujący Witkacego i Warhola miał wczoraj (13 sierpnia 2015) doc. dr inż. Marek Średniawa (na zdjęciu na prawo od Olgi Hadowskiej...) w pałacyku Koziańskich na zakopiańskim Kozińcu, w ramach organizowanych przez Muzeum Tatrzańskie "Wieczorów czwartkowych". "Wieczory czwartkowe" w Muzeum w Zakopanem tym się różnią od "Obiadów czwartkowych" w Łazienkach w Warszawie, że u nas do konsumpcji była tylko woda mineralna, a i to dostał ją tylko prelegent. Per saldo więc opłacałoby się wybrać na imprezę u Króla Stasia, ale za daleki dojazd w przestrzeni i odjazd w czasie. Do chodzenia na Wieczory czwartkowe bynajmniej nikogo nie zniechęcam, z dwóch powodów: po pierwsze w naszej galerii na Kozińcu trwa świetna wystawa "Anioł i Syn", poświęcona twórczości obydwu panów Witkiewiczów (w roli Anioła - kurator wystawy, Stefan Okołowicz) i ona może scenograficznie uświetnić każdą prelekcję, a po drugie - za tydzień, w przyszły czwartek wykład o Witkacym w Tatrach mam tam ja. Nie to, żebym się przymawiał o przyjście, ale wystawa będzie jeszcze trwała, więc może warto? No i zapowiadają deszcz, więc dobrze jest zawczasu schronić się pod dachem. 20 sierpnia o 18.00 zaczynam, nie wiem kiedy skończę.
A wykładu o dwóch panach W. nie relacjonuję, a już broń mnie Panie Boże - nie oceniam, bo członków-założycieli fundacji pod nazwą "Instytut Witkacego" oceniać będzie tylko Bóg i historia, ja zaś nie mam żadnego immunitetu. A Marek obiecał, że przyjdzie na mój wykład, więc... Ale poważnie mówiąc, bardzo mi się podobało i przyjemnością się dowiedziałem, że bardziej naukową wersję tego tematu autor przedstawił był na ostatniej sesji w Słupsku i z pewnością będzie ona ozdobą tomu, jaki niebawem zostanie opublikowany.