Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

 

14 maja 2015

 

Zimny maj

    "Zimni ogrodnicy" to jedna z niewielu tradycji, która podtrzymywana jest co roku z konsekwencją godną lepszej sprawy. Wiem nawet, teoretycznie, dlaczego się tak dzieje, ale tłumaczenie naukowe to wyjaśnianie ignotum per ignotum: nieznanego przez nieznane. Otóż w naszej części Europy w połowie maja, po okresie względnej pogody, stabilizowanej przez wyż baryczny nad środkową częścią kontynentu, ciśnienie spada, wyż słabnie, a jego miejsce zajmuje niż, naganiający nam zimne powietrze polarno-morskie. Ale dlaczego wyż słabnie i przychodzi niż zawsze o tej samej porze - tego już nie wiem. Niemcy i Francuzi nie znają "ogrodników" i u nich odpowiedzialność za zimno ponoszą "lodowi święci": Eisheiligen i Saints de glace. A potem za chłód winna jest kobieta - nazywana na przykład w Słowenii Poscana Zofka. U nas - zimna Zośka... Po 15 maja zwykle się ociepla. Nie lubię zimnych ogrodników i dlatego jako ilustrację daję gorącą ogrodniczkę.

A więc, oby do przyszłego tygodnia. Ale u mnie Zimna Zośka przypada w tym roku wyjątkowo nie w porę: 15 i 16 maja mam dwie pierwsze wycieczki z cyklu praktycznych zajęć Wiedzy o Regionie, 16-go dodatkowo jeszcze dwa spotkania wykładowe w ramach seminarium GAP, jest też Noc Muzeów, w której od paru lat biorę już na szczęście udział tylko jako widz. Brzydka pogoda, sprowadzona przez Pankracego, Serwacego i Bonifacego sprzyja unikania kontaktu ze świeżym, ale zimnym powietrzem i powinna sprzyjać pracy w domu.

Wariat z Krupówek. Ale nie sprzyja. Pracy w ogóle mało co sprzyja, chyba że wysoka płaca, ale to jakoś w moim przypadku nie występuje. Niby wychodzić się nie chce, bo zimno i ponuro, ale w domu jeszcze bardziej czuje się to zimno, bo oczywiście w kaloryferach przestali grzać z początkiem maja i trzeba było siedzieć w grubym swetrze i ciepłych skarpetkach. Ale hurra! - na zimną Zośkę włączyli. Mój kręgosłup w coraz większym stopniu nie cierpi Wariata z Krupówek, oczy też go już nienawidzą. Wychodzę na ostatnią prostą, co mnie bardzo cieszy, ale wiem, że przede mną jeszcze najgorsza część pracy: nietwórcza, nieciekawa, a żmudna i męcząca - sczytywanie tekstu. Cieszy mnie też zainteresowanie ludzi - co i raz dostaje jakieś maile czy sms-y z zapytaniem, kiedy książka będzie gotowa, bo ludzie na to czekają. I gdzie można będzie kupić.

Z tym pewno będzie kłopot, bo nakład będzie chyba z powodów "organizacyjnych" niezbyt wielki, książka spora i pewno niekoniecznie tania. Tym, co mnie pytali o możliwość zarezerwowania - odpowiadam: nie mogę nic pomóc, piszcie do "Waganta" - wagant@onet.eu . Podobno ma być jakaś subskrypcja czy cóś.

U "Raju" bram. I teraz wiadomość z ostatniej chwili: pod koniec tego weekendu na stronie Waganta (www.wagant.podhale.pl) będzie można kupić (25 zł) najnowsze dzieło Wandy Czubernatowej i moje pt. Raj... O czym to jest? No, jest to sztuka teatralna. A szczegóły TUTAJ... Pierwsza promocja książki (i spotkanie autorskie) - 28 maja 2015, w nowotarskiej bibliotece (w budynku Miejskiego Ośrodka Kultury, Al. Tysiąclecia 37, godz. 17.

I à propos: w miniony piątek (8 maja 2015) miałem spotkanie w tejże bibliotece na temat kobiet Witkacego - już po premierze mojej sztuki na deskach teatru Witkacego, a jeszcze przed jej wydaniem książkowym (co nastąpi w czerwcu, podobno...). Było BARDZO przyjemnie, pełna sala, przyszły przeważnie panie, i czterech panów, z których wszystkich mogę wymienić po nazwisku: burmistrz Nowego Targu Grzegorz Watycha, wybitny recytator (niezapomniany ksiądz Stolarczyk w moich Chrzcinach Witkacego) Stanisław Apostoł (przyszedł mimo imienin, dziękuję i przepraszam, że nie złożyłem życzeń, ale za późno się zorientowałem, esprit d'escalier, wszystkiego dobrego, spóźnione ale serdeczne!), poeta i farmaceuta Krzysztof Kokot oraz - co mnie aż wzruszyło - pan Jerzy Błoniarz, znajomy z Internetu, który przyjechał aż z Nowego Sącza, specjalnie po to, żebyśmy się wreszcie poznali i żebym mu podpisał parę moich książek - dziękuję. Pań nie sposób wymienić, było ich dużo, niestety w większości - poza Wandą Kudasik, Anią Szopińską, Marią Kopytek i Bożeną Mickiewicz, która przyjechała aż z Kościeliska, pozdrawiam pięknie! - mi nieznanych. Poznałem na spotkaniu nową, niezwykle sympatyczną panią wiceburmistrz Nowego Targu - Joannę Iskrzyńską-Steg. Już się cieszę na to "Rajowe" spotkanie za dwa tygodnie. TUTAJ fotorelacja Zbigniewa Krauzowicza. Poniżej kilka zdjęć Jerzego Kolaski.

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej