Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

 

2 kwietnia 2015

 

Przedświąteczny brak czasu...

 

Śnieg powoli topnieje, ale podobno sezon narciarski w pełni i niewątpliwie przynajmniej w Tatrach będzie to znowu White Easter. Nie ma co się oszukiwać: jest to zdaje się tendencja stała i chyba związana z jakimiś zmianami klimatycznymi, które w naszej szerokości geograficznej powodują przesunięcie sezonu zimowego w czasie: zaczyna się coraz później i kończy w środku wiosny.

Zmiana czasu na "letni" tym razem zdecydowanie wyprzedziła zmianę opon, a średnia (w kalendarzu) lokacja Wielkanocy wprowadziła do tego wszystkiego jeszcze element chaosu przyjazdowego (w Zakopanem) i wypoczynkowego (w części domów). Ta wędrówka Wielkanocy po kalendarzu jest dla mnie, jako osoby babrającej się w historii, irytująca: jeśli ukrzyżowanie miałoby być faktem historycznym, to musiało by się odbyć konkretnego dnia, bez względu na cykle księżycowe i takie tam motywacje wynikające z tego, że nie wiemy naprawdę, jak ów 14 dzień miesiąca Nisan był datowany. Z punktu widzenia historycznego absurd czasowo-kalendarzowy jest jeszcze większy. No bo jeśli mówimy że Juliusz Cezar przekroczył Rubikon 10 stycznia w roku 49 przed narodzeniem Chrystusa - to kiedy to było, jeśli nie wiemy kiedy narodzenie Chrystusa miało miejsce (jeśli miało!). Wg opisu w Ewangeliach Mateusza i Łukasza z grubsza (podane tam odniesienia do faktów historycznych wzajemnie sobie przeczą, niestety...) trzeba przyjąć, że opisywane tam narodzenie Chrystusa przypada na okres od 8 do 2 roku przed... narodzeniem Chrystusa. No, to kiedy Cezar przekroczył Rubikon? Dokładniej - ile to było lat temu? Bo sam fakt jest absolutnie pewny. Pewny merytorycznie, bo czasowo już nie.

O naszym lekceważeniu konkretów czasowych świadczą i inne fakty, choćby wspomniana już zmiana czasu na letni (kiedy się spotykamy? o 7-mej. Ale o siódmej tu i teraz, czyli znów rzecz względna...) i sama nieokreśloność powiązania wydarzeń z czasem, w którym wydarzenia te zachodzą także współcześnie. Co wspaniale ilustruje piosenka zespołu LemOn Jutro, zaczynająca się od mądrych słów: Żadnego końca świata dziś nie będzie, bo w Tokio jest już jutro... Paradoks polega na zestawieniu słów "dziś" i "jutro". Dla nielicznych jeszcze umiejących czytać dobrą ilustracją tej sprawy będzie genialna książka Umberto Eco Wyspa dnia poprzedniego...

A może to dobrze? Może ta niepewność Wielkanocy, Bożego Narodzenia, a nawet wojskowej działalności Juliusza Cezara pokazuje to, określa znany epigramat: Czas nie istnieje, istnieją tylko zegary...

No, to czas malować pisanki, siekać cebulkę do śledzika, zająć się babką z szynką, mazurkiem z Chopinem i  i szukać gdzie króliczek zgubił swoje jajeczka.Rodos

*

A propos jajeczek: wszystkim Państwu, którzy przysyłają mi życzenia jako jednemu z dziesiątków wymienionych odbiorców, albo lokują mnie w grupie automatycznego mailingu jako jednego z undisclosed recipients uprzejmie dziękuję, ale nie będę Państwu odpowiadał i życzeń odwzajemniał: nie wierzę, że mi dobrze życzy ktoś, komu się nie chce wysłać mi życzeń indywidualnych, tak samo jak nie wierzę w to, że można szczerze dobrze i tego samego życzyć wszystkim klikając przycisk wyślij ten spam do wszystkich w liście kontaktów. Bez jaj. Możecie sobie wszyscy darować.

*

I już tylko dla porządku w papierach informuję, że właśnie (pod koniec marca 2015) ukazało się trzecie już wydanie mojej książki o wyspie Rodos, wciąż w "Pascalu". Towarzyszy mu nowa edycja mini-przewodnika Rodos Pascal 360o, gdzie jestem jednym z trojga autorów.

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej