Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

 

19 grudnia 2013

Ludzkim głosem

 

Zapowiedź umieszczenia ukrytych mikrofonów stacji TVN w domu posłanki Krystyny Pawłowicz w nadziei, że w wigilijny wieczór zacznie ona mówić ludzkim głosem okaże się z pewnością tylko plotką. Jednakże urocza bajka na temat tego, że nasi "bracia mniejsi" raz do roku upodobniają się językowo do ludzi tylko z pozoru jest sympatyczna. Jeśli my na codzień upodabniamy się do zwierząt, to jeśli one zaczną przypominać ludzi - będzie to wyjątkowy horror. Miś koala ze spojrzeniem Antoniego Macierewicza... Orzeł bielik o rysach posłanki Sobeckiej... Słoń z figurą Joanny Muchy... Jaguar z twarzą Ryszarda Kalisza... No, jaguar z twarzą, a nawet całą figurą Kalisza na przednim siedzeniu, to zresztą widok powszedni.

To naturalnie tylko fantazje i o ile wiem w żadnych świętych księgach o czymś podobnym nie było mowy, bo tak ogólnie zwierzęta nie mają tam dobrej prasy, pozytywnie występując co najwyżej jako elementy scenografii lub niewolnicy człowieka, uważanego za pana stworzenia. Sympatyczne są tylko w kontekstach ludzkich, jak na przykład wegetariańskie lwy w Babilonie, które wzgardziły obiadem w postaci wrzuconego im do jaskini proroka Daniela. W pewien sposób samodzielny byt ma naturalnie rajski wąż, ale jak wiemy to tylko szatański kostium uwodziciela.

Powie ktoś - ale przecież jakiż głęboki humanistyczny wydźwięk ma obecność zwierząt w szopce, w której urodził się Jezus! Co roku wzrusza nas Dzieciątko, ogrzewane w zimnym żłobie ciepłem zwierząt, przyprowadzonych przez pasterzy, co roku w tysiącach kościołów i kaplic widzimy takie obrazki w szopce, niekiedy nawet z udziałem żywych zwierząt - owiec, krów, osłów, czasem nawet wielbłądów. Skąd taka tradycja się bierze - nie wiadomo...

No, jak to - powie ktoś - przecież wiadomo skąd, ze świętych Ewangelii.

Guzik prawda. Jak często wydaje się nam, że wiemy, a przecież tak naprawdę właśnie tylko nam się wydaje! Pewno w każdym chrześcijańskim domu jest Biblia, więc warto by może z okazji Świąt po nią sięgnąć? W dawnych domach była nawet tradycja, że przed dzieleniem się opłatkiem i przed dławieniem się karpiowymi ośćmi gospodarz Wigilii odczytywał odpowiedni fragment Ewangelii. A więc otwórzmy Dobrą Księgę:

U Mateusza nie ma żadnych zwierząt w szopce, co gorsza - w ogóle nie ma żadnej szopki! Dzieciątko jest odwiedzane wyłącznie przez Mędrców ze Wschodu (bynajmniej nie trzech i nie króli!). Biblia Tysiąclecia: Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją. Do domu, nie do szopki, stajenki, czy jaskini...

U Łukasza święte Niemowlę leży co prawda w żłobie (choć Biblia nie podaje, gdzie jest ten żłób) i jest odwiedzane przez pasterzy, ale ci po prostu idą żeby je obejrzeć. O zwierzętach nie ma mowy, nie wiemy nawet jakie trzody były przez pasterzy strzeżone. Nie ma też żadnego hołdu ze strony pasterzy, którzy Maryi i Józefowi opowiadają po prostu o tym, co usłyszeli od aniołów, którzy ich o narodzinach zawiadomili. Po czym wracają do siebie...

A ewangeliści Marek i Jan o narodzinach Jezusa nie mówią w ogóle.

Jednak proszę nie sądzić, że domagam się weryfikacji tradycji szopkarskiej, utrwalonej od czasów św. Franciszka z Asyżu. Niech sobie będą w szopkach pasterze obok królów, woły, barany i osły. Nawet widziałem kiedyś, jak wszystkie szopkarskie postacie miały aureole świętości. Nawet osioł, baran i wół. Ale może to była szopka wykonana w Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot w Bystrej koło Bielska-Białej.

Taki głęboko humanistyczny - to znaczy, w gruncie rzeczy, antyzwierzęcy wydźwięk mają tylko wielkie religie monoteistyczne. Zupełnie inaczej kwestię zwierząt widzi - na przykład - mitologia grecka, gdzie bez zwierząt w zasadzie życie bogów i rozwój Ziemi nie mogłyby istnieć. Wystarczy wspomnieć o tym, że bez pewnego zwierzęcia księżniczka Europa dokonałaby dziewiczego żywota w Azji i nie powstałaby nasza cywilizacja. Szczegóły nie nadają się do opowiadania pod choinką.

W tej sytuacji zastanawiam się, jak rozumieć pogląd chrześcijański, który uważa, że jedynie człowiek (i to od samego poczęcia!) ma duszę, więc tylko człowiek może być zbawiony i pójść do nieba. Czyli co - niebo bez zwierząt? I mojego Bariego nie będzie? ani Renatkowej spanielki Roksany? Ani Wandowej psicy Julii i kota Benka? Święty Marek nie będzie miał swoich lwów? Łukasz wołu? Jan orła? Jarosław Kaczyński kota? Nic? ani gołąbka, ani żyrafy, ani nawet najmniejszej myszeczki? Motylka nad kwiatkiem? A kwiatki będą? Też nie mają duszy... To piekło jakieś... A przecież w raju Adam miał wszystkie zwierzęta wokół siebie... To co - raj i niebo to dwie różne lokalizacje? Czy zwierzęta nie idą do nieba dlatego, że nie dają na tacę?

No dobrze, a jeśli się okaże, że gdzieś tam w kosmosie dalekim żyją istotny rozumne, które ani trochę do człowieka nie są podobne, tylko na przykład do szafy z lustrem skrzyżowanej z toyotą corollą i pratchawcem zielonym? To one też nie mają szans? Ale może jednak mają duszę? Może idą do swojego nieba? A więc może istnieje osobne niebo dla szaf z lustrem, osobne dla kotów, osobne dla motylków i osobne dla kibiców "Lechii" Gdańsk?

Jak to dobrze, że przed Świętami trzeba sprzątać, pakować prezenty i przyrządzać bigos, więc na rozważania metafizyczne miejsca nie ma. Ale oglądając ze wzruszeniem zwierzątka w szopeczce koło małego Jezuska pomyślmy, że może jednak mają one swoje małe, kudłate i może rogate duszyczki z ogonkami i będzie je można pogłaskać i przytulić także po tym, jak już się skończy nasza ziemska szopka...

Wesołych Świąt dla Was, Waszych psów, kotów i osłów, myszy i nawet flory bakteryjnej, jeśli przyjazna. Tylko niech kot nie mówi do psa po psiemu, do Wandy po góralsku, a do myszy w języku agenta Tomka. Zawsze można nauczyć się angielskiego...

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej