Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

14 października 2012

U cioci na urodzinach...

 

Na urodzinach Heleny Modrzejewskiej w "Morskim Oku"Tym razem u Cioci Helenki, a urodzinki były numer 172. Party wyprawiał w kawiarni "Morskiego Oka" sam Andrzej Stoch, a organizatorką była pani Barbara Stefanik, wciąż z niespożytą energią przypominająca czasy dawnej świetności Towarzystwa Miłośników Teatru im. Heleny Modrzejewskiej. Uroczystość odbyła się w nowo zbudowanej i ponoć formalnie jeszcze nie uruchomionej kawiarni na pięterku "Morskiego Oka". Salka wewnętrzna nieduża, ale gustownie pomalowana na miły kolor bordeaux i ozdobiona fotosami Heleny Modrzejewskiej i napisami z niektórymi detalami jej życiorysu (zaopatrzonymi niekiedy w odnośnik, że są autorstwa niejakiego Macieja Pinkwarta, o czym wcześniej nie wiedziałem oczywiście). Od strony ulicy do salki przylega ogromny taras, gdzie w sezonie letnim będzie mogło zasiąść pewno przeszło stu gości, delektujących się kawą, alkoholami, ciastkami i widokiem na Krupówki. Niezły pomysł! Choć ryzykowny, z powodów klimatycznych. Oczywiście wczoraj na tarasie zasiadać się nie dało (plus dziewięć...), ale zwiedzaliśmy z Renatką, a jakże, i podobało nam się.

Towarzystwo przybyło w większości nobliwe (to słowo - wyjaśniam młodszym - nie oznacza laureatów Nagrody Nobla, niestety...) i eleganckie, a atmosfera była artystyczno-artystowska. Pan Andrzej Stoch z małżonką dwoili się i troili, byśmy wszyscy czuli się miło podjęci. Ja, niestety, musiałem wrócić do Nowego Targu swoim samochodem, więc nie mogłem korzystać z gościnności tak, jak wielu innych miłośników Modrzejewskiej. Ponadto zostałem nieco wcześniej poproszony o wygłoszenie "kilku słów" na temat Helci, więc by nie zwarzyć wspaniałej atmosfery mówiłem o Modrzejewskiej, jako o kobiecie, której za jej działalność promocyjną na rzecz Zakopanego należałoby wystawić pomnik i byłby to pierwszy niepolityczny pomnik w Zakopanem. Nie wyjaśniałem, dlaczego nawet pomnik Chałubińskiego uważam za polityczny (by nie poruszać niemiłej sprawy "Bagna"), ale i tak to stwierdzenie wywołało brawko na sali. Opowiadałem potem o relacjach między Heleną (urodzoną w 1840), a starszym o lat 20 Chałubińskim i młodszym o lat 20 Paderewskim. A na koniec zaapelowałem do Andrzeja Stocha o reaktywację sali teatralnej "Morskiego Oka", która właśnie mogłaby stać się takim pomnikiem Modrzejewskiej. W odpowiedzi na moje słowa, Andrzej Stoch obiecał, że w przyszłym roku rzecz się dokona. Bardzo bym chciał, żeby tak było i żebym dożył tej chwili, kiedy będę mógł - o własnych siłach jeszcze - stanąć po raz pierwszy od 1978 r. na scenie "Morskiego Oka" i powiedzieć: Dobry wieczór Państwu, witam po dłuższej przerwie na koncercie w najważniejszym miejscu dla zakopiańskiej kultury...

Ech, marzenia starszego pana...

Odnotuję jeszcze, że na urodzinach Modrzejewskiej nie było ani jednego przedstawiciela władz oficjalnych, sfer kultury, nikogo z Teatru Witkacego, z Muzeum Tatrzańskiego, z TPN, z jakichkolwiek czynników oficjalnych. Mimo to - a może właśnie dlatego? - było bardzo przyjemnie i uroczyście, choć w niewymuszonej atmosferze. Może to jest jakiś patent na przyszłość? Może trzeba po prostu stworzyć jakiś alternatywny świat, w którym kultura i ludzie sztuki będą szukać towarzystwa właściwego sobie, a nie osób, które tylko co jakiś czas zmuszają się do tego, by dać się sfotografować na koncercie, w teatrze czy na spotkaniu autorskim, o których treści zapominają jeszcze przed dojściem do szatni? Hm... - Dostałam twoją książkę - mówi mi jedna z przedstawicielek kultury oficjalnej. - I jak ci się podoba? - pytam. - Jeszcze do niej nie zajrzałam, wiesz jaka była sytuacja przez ostatnie dwa miesiące...

Ogromnie to lubię.

Dziś Dzień Nauczyciela, czyli jak to się oficjalnie nazywa - Dzień Edukacji Narodowej. W tym roku przypadł w niedzielę, czyli zgodnie z panującą tendencją, żeby tym nieistotnym dla spraw kraju przedstawicielom nieważnego zawodu odebrać w miarę możności jak najwięcej przywilejów. Gospodarka narodowa niewątpliwie bardzo się skrzepi, jeśli nauczycielom skróci się wakacje do 40 dni (ale jakoś nikt nie mówi, co nauczyciele będą robić w szkołach przez pozostałe 3 tygodnie, kiedy im się już wakacje skończą, a uczniów jeszcze nie będzie - będziemy malować klasy? uprawiać grządki? a może chodzić na rekolekcje i szkolenia w IPN-ie?). Charakterystyczne, że w naszej szkole świętowano (oczywiście na tzw. terenie neutralnym) już w piątek wieczór, czyli na dwa dni przed uroczystością. Dlaczego? Cóż, pewno dlatego, żeby na świętowanie nie marnować świętej soboty i świętej niedzieli...

Ja zamierzam świętować dzisiaj: nikogo o niczym nie będę pouczał.

 

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej