Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

9 października 2012

Dość chłodno...

 

MP z Ewą Czamańską w Baicie, 6 X 2012...się zrobiło od niedzieli. Jeszcze w sobotę, 6 października, korzystaliśmy z uroków jeśli nie lata, to pięknej, złotej jesieni, podczas "imprezy integracyjnej", zorganizowaniem staraniem państwa Lucchini w ich bukowiańskiej kolibie, czyli Baicie. Integrowali się miejscowi, z wójtem gminnym na czele z przyjezdnymi zakopiańczykami, nowotarżanami oraz gośćmi ze świata, a także lokalni folkloryści z przedstawicielami sztuk różnych. Z tych ostatnich była pani Stanisława Galica-Górkiewicz, piewczyni Bukowiny z córką Agnieszką, Ewa Matuszewska z Zakopanego, Józef Pitoń (ditto) oraz my z Renatką z Nowego Targu. Całość prowadziła Ewa Czamańska, bardzo starając się, żeby to wszystko wyglądało jak audycja telewizyjna "Z wizytą u nas", ale jej wysiłki w zasadzie szły na marne, a dokładniej - spadały pod stoły, na których pyszniło się wspaniałe winko z Sycylii, doskonałe potrawy, przyrządzane przez mistrza Salvatore Lucchini oraz woda mrożona. Skalę zainteresowań obrazuje załączone zdjęcie Renatki. Atmosfera była fantastyczna, spaghetti także, winko podobno też, ale niestety to znam tylko z opowiadań. Ale kiedy słoneczko zaszło za bukowiańskie (na granicy z Brzegami co prawda) góry i lasy w Karpęcinach zrobiło się chłodnawo.

Następnego dnia, 7 października, pojechaliśmy na koncert dwudniowych "Jesiennych Spotkań Muzycznych", o których dowiedziałem się tylko dzięki temu, że Renatka wyszperała wiadomość o tym gdzieś w zakamarkach Internetu, jako że organizatorzy - Towarzystwo Muzyczne im. K. Szymanowskiego - jakoś przestali mnie na swoje imprezy zapraszać, a nawet o nich zawiadamiać mailowo od momentu, jak przestałem być kustoszem Atmy. Wciąż co prawda jestem honorowym członkiem Towarzystwa, jego inicjatorem i założycielem, a w dodatku pisuję recenzje z koncertów, ale to jakoś nie rzutuje. Tym razem dobrze, że nie będę pisał recenzji, bo śpiewaczka, prezentująca w pierwszej części genialne "Trzy fragmenty z poematów Jana Kasprowicza", jedno z najlepszych dzieł Szymanowskiego była najwyraźniej nie w formie, jako że dzieła brzmiały dla mnie nudno i monotonnie muzycznie, a o dykcji i jakiejkolwiek interpretacji tak przejmującego i zróżnicowanego tekstu w ogóle nie było mowy. Potem nasze wysokogórskie fortepiano, które przeszło już ciężką szkołę życia w Atmie, otrzymało solidną porcję uderzeń z rąk znanego krakowskiego pianisty przy pomocy najpierw dwóch dzieł Franciszka Liszta, prezentujących dwie legendy o dwóch świętych Franciszkach, a potem poczętej w przepastnych przestrzeniach argentyńskiej pampy I Sonaty Alberto Ginastery. Instrument buczał, warczał, tętnił, czemu akompaniował deszcz, jesienny deszcz, bębniący w okna Galerii Ryszarda Orskiego. I dopiero zagrany na bis nokturn Chopina ukoił nasze nerwy, ugłaskał nuty fortepianu i przeniósł nas w spokojną przestrzeń muzyki, łagodzącej obyczaje. I tak sobie pomyślałem, że tam, w galerii na Antałówce, pod rzeźbą przedstawiającą Frycka, można by było urządzać regularne koncerty, poświęcone wyłącznie muzyce Chopina.

W poniedziałek na skromnym osobowo zebraniu w szkole omawialiśmy zasady organizacji jubileuszu 20-lecia POSA. Na razie ustalono termin uroczystości - 21 grudnia 2012. Czyli w dzień końca świata.

A dziś byliśmy z Renatką w Biurze Promocji Zakopanego, omawiając wstępnie zasady naszej z nim współpracy po czym w Nowym Targu uczestniczyliśmy w rozmowie na temat nowej inicjatywy wydawniczej. Szczegóły już niebawem.

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej