Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

9 lipca 2012

Najcieplejszy weekend tego roku

 

MosznaPodobno właśnie tak było: temperatury wszędzie przekraczały plus 30 stopni, czasem tylko, z powodu burzy, spadały nieco popołudniu, by zakończyć dzień w okolicach 23-25 stopniu na Podhalu, co jest tu zjawiskiem jeśli nie niebywałym, to rzadkim. Tydzień dla mnie w zasadzie dość pracowity i dopiero w weekend było luźniej. We wtorek byłem w Nowym Targu na krótkim spotkaniu z posłem Andrzejem Gutem-Mostowym, na temat projektu "Witkacy", w czwartek w Krakowie, na dość pospiesznym spotkaniu z dyrektorem Międzynarodowego Centrum Kultury, Jackiem Purchlą, także w znacznej mierze poświęconym sprawom Witkacego, choć oczywiście nie tylko, bo profesor jest człowiekiem niezwykle wszechstronnym. W piątek przed południem pojechaliśmy na basen do Rabki - po raz pierwszy od lat na normalny basen, o olimpijskich wymiarach i ze zwykłą, zimną wodą. Wreszcie w wodzie można było się ochłodzić, no i popływać - przynajmniej na początku, bo potem przyszło z dziesięć kolonii, no i wody już było trochę mniej. No i jak nam już tak dobrze szło, to w sobotę przed południem wsiedliśmy w korolcię i kopnęliśmy się przeszło 260 km do Mosznej, żeby tam zobaczyć zamek, w którymNeuschwanstein jest Klinika Terapii Nerwic i niewielkie muzeum, no i wokół piękny park. Jechało się świetnie, korolcia na autostradzie ciągnęła swobodnie przepisowe 140 km/h, i to obciążona trzeba osobami. Sam zamek niektóre przewodniki określają metaforą, że jest to sen pijanego cukiernika, ale to złe użycie nieznanego ogółowi cytatu: naprawdę, Wieża Kościotrupato tak Władysław Broniewski określał... warszawski Pałac Kultury. Zamek w Mosznej nie jest żadną budowlą historyczną: w 1866 r. Hubert von Tiele-Winckler kupił wieś Moschen, wraz z istniejącym piętrowym barokowym pałacem, usytuowanym w pięknym parku.  Syn Huberta, Franz w 1896 rozpoczął rozbudowę pałacu, który w ciągu kilkunastu lat przekształcił w pseudozamek w eklektycznym stylu, z dominacją koncepcji neogotyckiej i neorenesansowej. Ozdobiony - podobno - 99 wieżyczkami, przypomina mi starszy o 30 lat zamek Ludwika Bawarskiego Neuschwanstein, a wraz z nim - Disneyland i Hogwart. Oglądamy najpierw wspaniały park, potem przeznaczoną do zwiedzania część muzealną, na szczęście nie przeładowaną wnętrzarstwem, ciekawą i interesująco przedstawioną przez przewodniczkę. Sala konferencyjna - biblioteka i sala koncertowa w dawnej kaplicy zamkowej nasuwają pomysł, żeby może tu kiedyś przyjechać z jakimś własnym występem. Albo, w ostateczności, jako pacjent: leczą tu ponoć rozmaite choroby cywilizacyjne, na przykład wypalenie zawodowe...

Korolcia w polach po lawendzieZwiedzanie przeciąga się nieco, jemy na miejscu obiad i już nie starcza czasu na planowany wcześniej przejazd przez odległy tylko o 70 km Kietrz.

Nazajutrz wyruszamy na północny wschód, by koło Nowego Korczyna szukać tamtejszej plantacji lawendy. Opis w Internecie, przeniesiony z jakiegoś czasopisma turystycznego jest mocno mylący, lawendy nigdzie nie widać, ale nie po to jedziemy 150 km, żeby się łatwo poddać. Pomaga nam zagadnięty w Starym Korczynie przedstawiciel ludności miejscowej, odnajdujemy pole w Winiarach Dolnych, nieco z dala od drogi. Pole jest, ale lawendy nie ma: żniwa były tydZamek Królewski w Niepołomicachzień temu... Został zapach i drobne nieskoszone przez kombajn fioletowe kępki. Rozczarowanie...

Jemy obiad koło Opatowca i wracamy na południe, do Niepołomic. Docieramy na Zamek Królewski, gdzie trwają przygotowania dKawałek żyrafy i MPo koncertu Edyty Geppert, a próby nagłośnienia wydają się rozsadzać konstrukcję z czasów Kazimierza Wielkiego. Załapujemy się na ostatnią w tym dniu turę zwiedzania, ale tak po prawdzie nie bardzo jest co zwiedzać, bo większość pomieszczeń zamku zajmuje hotel, restauracja i centrum konferencyjne im. Lecha Wałęsy. Spośród pomieszczeń muzealnych największe wrażenie robią dwa pomieszczenie, zawierające ekspozycję trofeów myśliwskich. Na mnie sprawia to wrażenie szczególnie sadystycznej trupiarni, szczególnie w części afrykańskiej, gdzie przygnębiają mnie zwłaszcza zebry i kawałek żyrafy (cała się nie zmieściła). Koszmarna sala konferencyjna, przyozdobiona (?) wizerunkami polskich królów, które według "Pocztu" Matejki wykonał - jak informuje przewodniczka - współczesny obywatel Niepołomic. Uciekamy do ogrodów królowej Bony (dziś tylko śladowe ilości ogrodów francuskich), a kiedyś warzywniak, gdzie ponoć hodowano pierwszą w Polsce włoszczyznę.

TrupiarniaUroczy rynek, dobrze zagospodarowany i wcale nie zagracony sporym parkingiem. Jemy lody w sympatycznej kawiarni, po czym przez Wieliczkę i Dobczyce wracamy do Nowego Targu.

A dziś jeszcze rano pomykamy do Jawornika, gdzie w warsztacie tamtejszego komisu dorabiają mi kluczyki doW ogrodach zamkowych toyoty, robią przegląd i sprawdzają klimatyzację. Zajmuje to prawie pięć godzin...

Na Śląsku Opolskim i w Proszowickiem już zaczynają się żniwa. Pojawia się już czerwieniejąca jarzębina. Na Podhalu jak oszalała kwitnie wierzbówka. A jutro słońce wschodzi o minutę później niż dziś i zachodzi o minutę wcześniej. Zjeżdżamy w stronę jesieni...

Ciekawostką tygodnia wszakże było to, że okazało się, iż po przejściu na emeryturę zostałem co prawda ponownie zatrudniony w szkole, ale na czas określony i czas ten mija 11 lipca. Co prawda, znalazłem się w organizacji roku od września, ale nie wiem jakim cudem, bo nowej umowy nie mam...

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej