Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

5 czerwca 2012

Spacer przed deszczem

Dawno nie byłem w Szczawnicy, ale na szczęście na bulwarze nad Dunajcem nic się specjalnie nie zmieniło na niekorzyść. Ludzi tyle co zawsze, może tylko więcej rowerzystów, mknących całymi rodzinami po ścieżce, czasem po swoim pasie, czasem między pieszymi. Przybyło tylko... przekleństw, bez których zdaje się Polacy nie potrafią między robą rozmawiać. Nie powiem - porozumiewać się, bo chyba w ogóle o porozumiewaniu się nie ma tu mowy. Z rozmów, podsłyszanych w czasie spaceru niedwuznacznie wynika, iż utrwaliła się zasada, że albo mamy identyczny pogląd na jakiś temat - i wtedy nawzajem się przekonujemy do spraw, co do których juz dawno jesteśmy przekonani, albo mamy poglądy różne - i wtedy w ogóle ze so ba nie rozmawiamy, co najwyżej obrzucamy się mięsem. A przecież z istoty pojęcia "rozmowa" wynika to, że albo się o czymś informujemy, albo przekonujemy do swojego poglądu. Tymczasem, gdy się z kimś w jakiejś kwestii nie zgadam i usiłuję go zapoznać z moim punktem widzenia - on gwałtownie protestuje, że chcę mu narzucić swój pogląd... Wygląda na to, że samo istnienie różnicy poglądów jest już traktowane jako akt agresji...

Nie wiem, co ludzie chcą wyrazić poprzez przekleństwa i wulgaryzmy. Jak sądzę, najczęściej jest to bezradność językowa, po prostu ich zasób słów jest tak ograniczony, że wulgaryzmu są czymś w rodzaju jokera, zastępującego dowolne słowo. Bo z całą pewnością nie jest to przejaw ekspresji, chęci rozładowania wewnętrznego napięcia, czy dookreślenia nielubianej osoby czy sytuacji. To jeszcze bym zrozumiał, choć nie usprawiedliwił: jest tyle sposobów wyrażania swej emocji, że nie koniecznie trzeba wybierać chamstwo. Co więcej, powszechność chamstwa znacznie stępia ostrze ekspresji...

No, nic. Szczawnica. Z okazji Euro 2012 mają wprowadzić ponownie kontrolę graniczną, na szczęście w niedzielę jeszcze tego nie było. Ale sfotografowałem kolejną ilustrację swojej tezy, że Słowacy nie potrafią korzystać z polskiej sympatii do ich kraju. Czy ktoś z Polaków nie mógłby zweryfikować takiego drogowskazu, że by nie było na nim nazwy "Szcawnica"?

Ale pewno się czepiam.

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej