Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

5 maja 2012

Wciąż weekend

 

Przy preszowskim równoleżniku

 

Widok na kościół św. MikołajaOd wielu lat na samym początku maja starałem się być w Preszowie, by tam - z dala od polskiego tłoku i medialno-politycznej tromtadracji - podziwiać kwitnące magnolie. Zwykle u nas bywało jeszcze dość chłodno, i wiosna dopiero na pierwszych szańcach, a tam - niemal 140 kilometrów dalej na południe - piękne kwiaty, zapachy lata i atmosfera sennego słowackiego miasteczka, którą tak lubię. Ale sporo się zmieniło. W Polsce tym razem w majówkowe święto było upalnie, w Zakopanem okropnie tłoczno jak zwykle i straszono zarówno burzami, jak i tłokiem na wszystkich drogach. Drogi słowackie były pustawe, burza nad Szarisz i Spisz nie dotarła, tylko kwiaty się jakoś pospieszyły i w zasadzie zdążyliśmy w ostatniej chwili, zanim nNoc Kościołówie opadły. Preszów, nie widziany przez dwa lata, zmienił się bardzo na korzyść: jest bardzo zadbany, kolorowy, ryneczek pełen restauracji i... chińskich marketów (przez co poczuliśmy się jak w... Paryżu), oczywiście kwiatów mnóstwo i mnóstwo dobrze wyglądających i świetnie ubranych ludzi. Na stanowiącym dominantę rynku Kościele św. Mikołaja zobaczyłem ogłoszenie "Nocy Kościołów", z budzącym refleksję tekstem, który powinien być przekazany do Polski, jak betlejemskie światło pokoju: Wszyscy jesteśmy dziećmi światła. Nie owładnie nas noc ani ciemność.  To ostatnie po słowacku przypomina polskie słowo: ciemnota... Opodal jeszcze jedna ciekawostka językowa: krzyż, upamiętniające "svete misie"...Przed popiersiem cesarzowej

Na środku rynku przybyło popiersie cesarzowej Sissi, autorstwa Alojza Strobla, wykonane w 1901 r., i upamiętniające pobyt Elżbiety Bawarskiej w Preszowie w 1895, kiedy to żona Franciszka Józefa powracała tędy z kuracji w Bardiejowskich Kupelach. Wróciła też po latach fontanna Neptuna z 1826 r., autorstwa Vincenta Staviarskiego (notabene ufundowana przez kupca Marka Holländra w dowód wdzięczności za to, że pozwolono łaskawie Żydom osiedlać się w Preszowie) i pojawiła się rzeźba... 48 równoleżnika, na którym leży Preszów. Opodal wciąż dumnie wznoszący się na środku pomnik Armii Tulipany pod pomnikiem Armii CzerwonejCzerwonej, w otoczeniu czerwonych tulipanów, mocno już przywiędniętych. Magnolie jeszcze kwitną, ale już więcej mięsistych płatków leży pod drzewami niż zdobi kwiaty. Oglądamy tez po raz pierwszy dokładnie w środku stojącą na końcu namestia greko-katolicką katedrę Św. Jana Chrzciciela, z przepięknym ikonostasem, a w nim - z ekspresyjnym portretem Mojżesza, zaopatrzonego - jakby z kart książek Dänikena - w przypominające rogi dwie antenki, do porozumiewania się z Wyższymi Instancjami.

Wracając spostrzegamy tablicę informacyjną siedziby nowej słowackiej partii politycznej, o dziwnie znajomej nazwie: Právo a spravodlivosť. Już w domu sprawdzam, że powstała 26 stycznia tego roku, założył ją pan Władymir Stryczek, reklamowany jako znany likwidator firm z Bankrotu. Teraz przewodniczącym jest Peter Puškár, który ma 35 lat, z zawodu jest psychologiem i jest podobny do Grzegorza Napieralskiego.

 

Lewocza, rynek, 2 maja 2012U Trzech Apostołów

Pręgierz w LewoczyPo południu jedziemy do Lewoczy, niestety autostrada w okolicach tunelu pod Braniskiem znowu zamknięta, dojeżdżamy w samą porę na dobry obiad, więc po spacerze wokół rynku, lądujemy tradycyjnie u "Trzech Apostołów". Ten sam kelner, te same dania, sztućce, widok z okna... Lewocza, gdzie jeżdżę dość systematycznie od kilkunastu lat, stale wydaje mi się taka sama. To zresztą, w odniesieniu do restauracji wydaje się zaletą, ale pogląd na piękny, renesansowy ryneczek, na którym znaczna część kamienic, kościół św. Jakuba i zabytkowy ratusz są w stadium permanentnego remontu każde sie zastanowić, czego tu brak: czy tradycyjnie pieniędzy, czy determinacji, czy pomysłu? Taki skarb jak Lewocza wydaje się wciąż nie odkryty. Ale może to taka optyka poparyska?

 

Panorama lewockiego rynku

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wracamy do Nowego Targu przed pierwszymi kroplami deszczu, który zresztą pada dopiero wieczorem i niezbyt obficie. Nazajutrz, 3 maja, i my robimy sobie święto grilla i jedziemy nad Białkę w okolicach Trybsza. Tłok okropny, pogoda się ewidentnie psuje, ze swoimi kiełbaskami korzystamy z ogniska znajomych Michała, wczasujących się nieopodal. Uciekamy z deszczem. Wieczorem leje porządnie. W piątek szkoła - niewielu uczniów przychodzi, bo prawie cały tydzień mieli wolne, więc piątek "pracujący" jest trochę teoretyczny. W sobotę krótki spacer, przy ładnej pogodzie, w okolicach Gronkowa.

Magnolie w Preszowie Święte Misie Renatka w Preszowie
Katedra św. Jana Chrzciciela w Preszowie Daenikenowski Mojżesz Słowacki PIS
Renatka w Gronkowie Mleczowa palma Wakacje w Egipcie się skończyły...

 

 

   

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej