Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

1 maja 2012

Święto (bez) Pracy

 

Luzik pod Krempachami

 

Referat w Urzędzie Miejskim, z prawej prowadzący sesję Franciszek Bachleda-KsiędzularzCałe szczęście że 1 maja jest świętem wolnym od pracy, bo jak inaczej można by obchodzić Święto Pracy? Po kilku ostatnich dniach zresztą, kiedy to nie umiałem zakrętu złapać od nadmiaru roboty, taka przerwa jest bardzo wskazana. W piątek, 27 kwietnia, miałem normalnie zajęcia w szkole, ale w trakcie musiałem wyskoczyć na pół godziny do Urzędu Miejskiego, gdzie na sympozjum z okazji Dnia Ochrony Zabytków wygłaszałem referat. Tytuł brzmiał "Zanim przyjedzie buldożer", a mówiłem w nim głównie o potrzebie informacji na temat substancji kulturowej, podając przykłady braku takiej informacji, albo informacji niedobrej nawet przy obiektach doskonale chronionych pod względem substancji materialnej. Podawałem też przykład Paryża, gdzie w czasach prefekta Sekwany barona Georgesa Haussmanna zburzono jakieś 60 % starych ruder, co pozwoliło wyeksponować naprawdę cenne zabytki, no i przed każdym ważnym miejscem jest odpowiednia informacja. Dziennikarz, robiący z tego relację zrozumiał tylko tyle, że namawiam do wyburzeń....Skała Gęśle w rezerwacie Lorencowych Skałek Dziennikarka, opisująca to, co mówiłem, zilustrowała moją wypowiedź m.in. o błędnym podawaniu dat obiektów kościelnych fotografią kaplicy Gąsieniców, którą podpisała błędną datą...

W sobotę, z okazji pięknej pogody i przypadających tego dnia urodzin Renaty, pojechaliśmy na baseny do Białki, co skończyło się dość przesadnie gwałtownym opaleniem - u mnie - części twarzy, skóra schodzi i w ogóle dość fatalnie to wygląda. Ale tłoku nie było, w sumie sympatycznie, piękne widoki - tylko jak na upał (a było prawie 30 stopni) to fakt Orka koło Frydmanakompletnego braku chłodniejszego miejsca dawał się we znaki: raczej nie można było po 30-stopniowym upale ochłodzić się w basenie z 36-stopniową wodą... Niedziela na miejscu, niewielki spacer po zupełnie niemal pustym Nowym Targu. W poniedziałek był ostatni dzień kwietnia i musiałem jechać do Krakowa do Muzeum Narodowego, by odebrać dokumenty, związane z zakończeniem pracy w "Atmie". Z powodu "wielkiej majówki" w telewizji straszyli wielkimi korkami na drogach, więc pojechałem samochodem, żeby mieć w razie czego możliwość ucieczki z zatłoczonej zakopianki i dojechania jakąś drogą alternatywną. Tymczasem do Krakowa zajechałem w niecałe półtorej godziny, bez żadnych problemów zaparkowałem pod byłą "Cracovią", wszystkie sprawy załatwiłem w 20 minut i zaraz potem wracałem, również bez problemów i bez większego tłoku. Ruch, owszem, był, ale hamowały w drodze głównie przegrzewające się TIR-y, a korek był tylko przed Skomielną, gdzie są fatalnie działające światła.  Prawdziwą korzyść z samochodu miałem jednak dzięki klimatyzacji, bo chyba to było jedyne miejsce w okolicy, gdzie była sympatyczna temperatura.

KazanieZdążyłem jeszcze tego samego dnia podrzucić wszystkie dokumenty do nowotarskiego ZUS-u, dzięki czemu zdaje się od 1 maja jestem już na emeryturze. Oczywiście uwierzę dopiero, jak przyjdzie pierwsze, jak to nazywają, "świadczenie"...

Dziś, na 1 maja, wybraliśmy się na skromny, 3-osobowy pochód z Krempach do Lorencowych Skałek. Przyjemnie, choć męcząco w upał i w kiepskiej kondycji zdrowotnej (jakaś infekcja żołądkowo-kataralna...).

A z nowinek to jeszcze to, że pan Stanisław Apostoł wygrał wojewódzki konkurs recytatorski, prezentując m.in. moje kazanie księdza Stolarczyka, ze sztuki "Chrzciny Witkacego"...

 

Przy drodze do Dursztyna

 

   

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej