Nowinki

 

Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

13-04-2011

 

Bardzo udany dzień! Przede wszystkim - zamontowali mi domofon, jako ostatniemu chyba delikwentowi z klatki, a do tej pory miałem tak dobrze... Nikt nie mógł mnie odwiedzać, bo co prawda był przycisk z numerem mojego mieszkania, ale nie miałem w domu słuchawki i tego całego aparatu. Fachowcy, umówieni na 7.30 przyszli jeszcze przed wpół do dziewiątej, skutkiem czego mogłem pojechać do Urzędu Miejskiego załatwić sprawę podatku gruntowego (bo ja mam grunt w Nowym Targu, pod blokiem w którym mieszkam), jako że wczoraj zastałem w skrzynce list informujący o tym, że w urzędzie miejskim czeka na mnie list do odebrania i jak go nie odbiorę, to będzie uważany za odebrany. Zawsze lubiłem paradoksy, więc pojechałem odebrać i nie żałuję, z powodu przebojowej spódniczki pani u której ten list odbierałem, jako że spódniczka była jeszcze mniejsza od podatku, który musiałem zapłacić, z tym, że do podatku musiałem jeszcze doliczyć 3 złote za 15 minut parkowania. ale w sumie ta spódniczka to był bonus więc nie ma o czym mówić. Potem pojechałem do pracy i tu przyszła do mnie przesyłka z zakupionym antykwarycznie Wielkim Dniem Struga, który być może też niebawem trafi do netu. Po chwili dostałem wiadomość, że mnie przyjęli do ZAIKS-u jako literata, a następnie, że zaczynam nową serię publikacji o Podtatrzu w "Dzienniku Polskim" (w numerach sobotnich, po świętach). A kiedy podniosłem oczy znad klawiatury to okazało się, że znowu mamy zimę i przed "Atmą" robią się zaspy. Udało mi się skończyć pisać na brudno książkę o Podhalu przedwojennym i pokombinować z koncertami na ten rok tak, że już prawie wszystko mam zaplanowane. Na stronie wydawnictwa BOSZ zapowiadają nasz przewodnik po Podtatrzu (600 stron, termin publikacji - maj). A na koniec dnia pracy był koncercik trzech szkół muzycznych spod Krakowa. Przez Myślenice przejeżdżamy wszyscy co parę dni, choć tylko skrajem, o Dobczycach mówią w telewizji, jak jest tam powódź, a trzecia szkoła była z Czasławia, co już samo przez się jest fajne. W tym miejscu chciałem serdecznie pozdrowić panią dyrektor tej szkoły, które jest jeszcze fajniejsza. A wieczorem pogwarzyliśmy z kumplem o fajnych rzeczach i znowu okazało się, że koniak wietrzeje tak okropnie prędko, bo teraz robią takie małe butelki i takie duże kieliszki.

A Jarosław Kaczyński nie powiedział ani jednej głupoty, nie kłamał w żywe oczy, nie insynuował nikomu niczego podłego i w ogóle go dziś w telewizji nie pokazali. Bardzo udany dzień.

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej