Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!
© Copyright by Maciej Pinkwart
28-03-2011
Naprawdę, wiosna, no niesamowite...
Chyba już można zacząć mówić o zimie w czasie przeszłym. Choć temperatura nocą ledwo dźwiga się ponad zero (a w takich Suwałkach, pozdrowienia dla Basi, mają minus 6...), to jednak w dzień już można chodzić prawie do figury. Łopatę odśnieżną schowałem do piwnicy, szalik do szafy, zegary poprzestawiałem na czas letni w minioną niedzielę (swoją drogą, ile to człowiek ma tych zegarów do przestawiania... Tyle zegarów, a tak mało czasu... He, he, żart dla znawców rosyjskiego...), a na środę jestem umówiony w sprawie zmiany opon. Dziś łaziłem po podhalańskich łąkach i już kwitną krokusy. A trzy dni temu zobaczyłem pierwsze bociany. Jednego nawet nad moim osiedlem, ale spoko, ominął i mnie i mój samochód...
Krokusy... A może to horkruksy? W sumie nigdy nie wiadomo, gdzie człowiek ukryje swoją duszę... I komu ją zaprzeda. No, komu to raczej od czasów Fausta wiadomo, ale za co? Czy koniecznie za Małgorzatę?
Wczoraj w "Atmie" była impra, inaugurująca projekt polsko-słowacki "Muzyka pod Tatrami". Tłum wielki, z samego Krakowa chyba kilkanaście osób, delegacja ze Słowacji, no i przede wszystkim koncert, w wykonaniu Kwartetu Śląskiego. Panowie grali Bacewiczównę, Szymanowskiego i Góreckiego, bardzo pięknie, ale jak dla mnie Szymek znów się najlepiej obronił. Potem lampka, co tam - lampa - wina, mogłem sobie pofolgować, bo Michał był za kierowcę. Szybko się taka okazja nie powtórzy, pewno na zakończenie projektu, jak dożyjemy.
A propos - nie wszyscy dożyli. Minął się Hynek - Henryk Urbanowski, warszawski dziennikarz, ostatnio mieszkający w Rabce, którego zmiotła gadzina w parę miesięcy. A jeszcze tak niedawno żeśmy się widywali na rabczańskich salonach, a pod koniec roku wyszły nasze Limeryki, których on był współautorem. Młodszy był ciut ode mnie. Ech, głupio to wszystko urządzone jest.
Syćko mija. Rozstałem się z "Gazetą Krakowską" po prawie trzech latach. No, niby nie pierwszy raz... Zacząłem tam pisać w 1981, u Macieja Szumowskiego. Potem w latach 90-tych założyłem w Zakopanem lokalną redakcję "Gazety" i kierowałem nią jakiś czas, zanim nie poszedłem do Radia Alex. Teraz w dwóch etapach byłem u nich felietonistą. No i tyle tego. Jak mówię, nie pierwszy raz, ale raczej po raz ostatni. Strasznie są wrażliwi na swoje świętości... I świątobliwości...
Ech, ty wiosno, jak cię zatrzymać? Tak szybko wszystko mija, ty też....