Nowinki

 

Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

17-03-2011

Święty Patryku!

 

Dziś święto Patryka, czyli jedno piwo więcej nie zaszkodzi. A że w dodatku imieniny Zbyszka, więc tym bardziej. A skoro imieniny Zbyszka dzisiaj, to wczoraj moje urodziny, no i tu juz zabawa się kończy, a nawet w ogóle nie zaczyna, bo kolejny stuk-puk pod drzwiami juz słychać... Dziękuję wszystkim tym, którzy udawali, że się cieszą wraz ze mną, żeśmy jeszcze jeden roczek dopisali do kalendarza, nie uderzając w kalendarz przi casie... Jeszcze bardziej dziękuję tym, którzy poszli na piwo z Alzheimerem, albo zaszczycają mnie zjawiskiem wykluczenia, bawi mnie to szalenie, a przy okazji co jakiś czas uświadamia upływ czasu, a właściwie zmianę czasów i obyczajów. Co dziś kogoś obchodzą cudze święta...

Tak czy inaczej, okazja była przednia, no i w niewielkim ale dobranym gronie z braku lugolu wypiliśmy shiraz, zostawiając na kolejną awarię japońskich elektrowni buteleczkę whisky i martella. Sprawdziło się przy okazji Czernobyla, sprawdzi się i przy Fukushimie...

Na osiedlu Kasprusie między śmieciami zakwitły przebiśniegi, piękny widok, doprawdy. Wiosna idzie i to naprawdę jest miłe. Lada moment Adam Małysz zostanie honorowym obywatelem Zakopanego, podejrzewam że w dyrdy za tym pójdzie Wisła, Cieszyn, a może i Gdańsk? Fajnie, bo będzie jednym z dwóch żyjących honorowych i pewno jedynym, któremu się to naprawdę należy, bo honorowe obywatelstwo dla kardynała Dziwisza, przekazane mu jakby w zastępstwie, gdyż JP II za nie podziękował, jest żałosne.

Powoli zbieram się do montowania na stronę biblioteki zakopiańskiej. Przypominam list, który publikowałem tu kilka dni temu, kiedy pewna publikacja zmotywowała mnie do tego:

 

Szanowni Państwo!

 

Pojawia się coraz więcej portali, poświęconych Zakopanemu, Podhalu i Tatrom, publikowanych jest coraz więcej książek o tej tematyce, wznawiane są stare i powstają nowe przewodniki i informatory. To oczywiście bardzo dobrze i świadczy o stale rosnącej popularności podtatrzańskiej stolicy i rosnącym zapotrzebowaniu na bycie dobrze poinformowanym. Niestety, z tą dobrą informacją bywa nie najlepiej, bowiem ilość, a także pośpiech wywołany być może nadmierną konkurencją nie ma odzwierciedlenia w jakości. Jako autor wielu książek na tematy regionu Tatr i polskiego oraz słowackiego Podtatrza staram się czytać to co się ukazuje i wyciągać z tego wnioski.

Nie zamierzam nikogo zanudzać opowiadaniem anegdot o setkach błędów w tego typu publikacjach, które potem powielone w dziesiątkach uprawnionych czy nie uprawnionych cytatów utrwalają się i zyskują byt równie trwały, jak granitowa prawda. Wiem o tym dobrze i podam tylko dwa przykłady z własnej twórczości mając nadzieję, że sam się na siebie nie obrażę...

Przed laty ktoś tam (nieważne już teraz...) napisał, że bramę prowadzącą na Stary Cmentarz w Zakopanem projektował w stylu zakopiańskim Stanisław Witkiewicz. Sam to potem powtórzyłem w kilku publikacjach. Aż wreszcie poszedłem po rozum do głowy: brama jest z kuźnickiego żelaza, a huta w Kuźnicach została zlikwidowana na długo przed pierwszym pobytem Witkiewicza w Zakopanem i przed opracowaniem przezeń zasad stylu zakopiańskiego. Odkręcenie okazało się niemal niemożliwe, a informacja z tym nieszczęsnym błędem pojawiła się nawet na tablicy, opracowywanej we współpracy z Towarzystwem Opieki nad Zabytkami, w powołaniu się na Ministerstwo Kultury... W jednej z książek o Spiszu wyczytałem, że w Falsztynie działał ksiądz Sebastian, kompozytor tworzący utwory barokowe. Jakże mi było miło powtórzyć tę informację w swoich publikacjach, a nawet w pewien sposób wczuwać się w atmosferę tamże powstających motetów, co wyobrażałem sobie szczegółowo, mieszkając w sąsiednim Frydmanie. Aż zastanowiłem się znów nad anachronizmem tej informacji i dość szybko doszedłem, że chodziło o Sebastiana z FELSZTYNA, nie z Falsztyna. Felsztyn leży na Ukrainie. Drobiazg - omyłka o kilkaset kilometrów w linii prostej. I parę stuleci. Ale informacja poszła w świat.

Jeden z nowopowstałych portali zakopiańskich artykuł o "Kolibie" ilustruje zdjęciem "Sobczakówki". Notorycznie myli się Witkiewicza ojca z Witkacym - to klasyka. Ale najciekawsze błędy znalazłem w nowo wydanej książce o zakopiańskich twórcach kultury, którego współautorkę na okładce książki przedstawia się jako kustosza "Muzeum Tatrzańskiego i Muzeum Tytusa Chałubińskiego" (jest tylko Muzeum Tatrzańskie im. dr. Tytusa Chałubińskiego) oraz kierowniczkę "Muzeum Literackiego Kornela Makuszyńskiego" (Muzeum Makuszyńskiego, oddział Muzeum Tatrzańskiego nie jest w żaden sposób muzeum literackim, tylko biograficznym). W tym samym dziele pisze współautor, że Helenę Modrzejewską widziano w czasie jednej z wycieczek jadącą konno w stroju indiańskiej amazonki. Ale fajnie... Też bym chciał to widzieć. Była nago? Z dzidą? Indianie nie znali koni, więc może na tapirze? Autor nie ma widać pojęcia, że strój amazonki to po prostu kobiecy strój do konnej jazdy i niczego nie ma wspólnego z Amazonkami, które zresztą nie mają nic wspólnego z Indianami, bo pojęcie to określa azjatyckie i bałkańskie plemię wojowniczek, znanych z mitologii greckiej... No, ale żeby to wiedzieć, trzeba wiedzieć cokolwiek więcej niż to jest obecnie we zwyczaju. Na inne curiosa spuśćmy zasłonę milczenia.

Napisałem już tyle o Zakopanem, że wciąż się ktoś o te moje pisanie gdzieś potyka. Mam do czynienia niejako z trzema rodzajami kontaktów osób współcześnie piszących z moimi publikacjami. Pierwszy polega na tym, że w niektórych książkach i na niektórych portalach internetowych znajdują się obszerne fragmenty moich tekstów, przy czym w cytatach zapomniano umieścić znaku cudzysłowu. Drugi - cudzysłów jest, jak najbardziej, a nawet okładne są podanie źródła, z którego czerpano informacje, tylko że nikt mnie nie pytał o zgodę na publikowanie moich tekstów. Trzeci - wyrażam zgodę dla jednej osoby, jednego portalu czy jednej instytucji, a one bez pytania mnie o zgodę przekazują tę licencję dalej - na przykład domom wczasowym, które u danego providera prowadzą swoje strony internetowe.

Tymi trzema przypadkami niebawem już zajmą się prawnicy ZAIKS-u.

Jest jeszcze inny przypadek, jakby nieuleczalny: na podstawie moich (i nie tylko moich) tekstów kompletni ignoranci snują jakieś własne dywagacje, przeważnie na zasadzie nieuprawnionych ekstrapolacji (no to co, że obcy wyraz?), ot jak o indiańskich amazonkach. No to rady nie ma.

Jednak chciałbym włączyć się do tego festiwalu prozakopiańskiego, publikując tu obszerne fragmenty lub pełne teksty książek, które pisałem sam lub z przyjaciółmi, co nieco z klasyki, która wyszła już spod ochrony prawa autorskiego, albo materiały źródłowe, a także próbując zgromadzić pod zakładką "Zakopane" nieco sprawdzonych informacji - głównie z dziedziny kultury. Nie pretenduję do roli wyroczni w sprawach zakopiańskich i z wielką wdzięcznością przyjmę wszystkie uwagi prostujące moje błędy, jako że nie ma ludzi nieomylnych, a im więcej się robi, tym więcej można zrobić błędów. Po sprawdzeniu publicznie przeproszę i podziękuję.

Niektóre publikacje pochodzą sprzed wielu lat i przedstawiany w nich stan rzeczy może być już nieco historyczny. Te w miarę możności będę się starał aktualizować.

Z zamieszczonych tu informacji na razie można korzystać całkowicie za darmo, a teksty dowolnie cytować (w zakresie określonym prawem autorskim), naturalnie z powołaniem się na źródło. Pewno z czasem, jak będzie tego więcej (np. planowana Encyklopedia Zakopiańska), dostęp do większej ilości tekstu będzie wymagał wysłania SMS-a lub przekazania symbolicznej złotówki, no, powiedzmy dwóch :-). Ale może wygram w toto-lotka i nie będzie to konieczne. Albo ZAIKS wyprocesuje w moim imieniu taką sałatę od nieuczciwych cytatologów, że wszystkim zafunduję darmochę.

Zapraszam do lektury.

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej