Nowinki

 

Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

13-03-2011

Wiosna w Tatrach

Na Cisowej Skale

W Dolinie Białej WodyWeekend był słoneczny i ciepły, więc wszyscy dziennikarze mówili o przyspieszonym nadejściu wiosny, no i rzeczywiście tak to z grubsza wyglądało, nawet teraz, koło 8 wieczorem, kiedy to piszę w Zakopanem jest 8 stopni, w Nowym Targu 6,5. A sobota i niedziela były rzeczywiście przepiękne, więc szukaliśmy tej wiosny po okolicy. W sobotę w okolicach Nowej Białej, ja tradycyjnie wylazłem na szczyt Cisowej Skały i to tak jakoś całkiem poza drogą, od południowego wschodu. Naturalnie śniegu nigdzie w okolicy nie było, nawet błoto podeschło i było przepięknie. A dziś chciałem zobaczyć jak to wygląda w Tatrach i wybraliśmy się z Renatą do pięknej Doliny Białej Wody.

Dawno nie jeździłem przez Łysą Polanę i nie wiedziałem, że przez dawne przejście graniczne przejazdRenata w Dolinie Białej Wody jest zamknięty i z szosy do Morskiego skręca się wprost na most na Białce. Tym samym nieczynny jest dawny parking po polskiej stronie, więc trzeba stanąć po stronie słowackiej, za przystankiem autobusowym. Parking płatny, 1 € za godzinę, 5 € cały dzień. Dolina jeszcze niemal całkiem w zimowej scenerii, choć ciepłe podmuchy halnego rozpuszczają śnieg, który nocą zamarza i w bardziej ocienionych miejscach idzie się jak po lodowisku. Co zresztą nie wszystkim przeszkadza - po lewej stronie zauważyliśmy trójkę taterników, efektownie wspinających się w jednym ze żlebów Cisówki po niemal pionowym lodospadzie przy pomocy dziabków. Doszliśmy prawie do polany Białej Wody, ale okazało się, że adidasy Renaty, które oczywiście w ogóle nie dawały porządnego oparcia na lodzie, od chodzenia po mokrym śniegu przemokły całkowicie, więc trzeba było wracać, a i pogoda psuła się coraz bardziej - zachmurzyło się i wiało coraz mocniej.

Ale widoki bardzo piękne. Przygnębiające tylko te opuszczone budynki przygraniczne: stara leśniczówka, budynki przejścia granicznego, stara gospoda po słowackiej stronie. Za to tętniąca życiem knajpa - z czego nie skorzystałem, niestety. Poruszanie się samochodem ułatwia życie, ale z drugiej strony odeszły niezapomniane mroki historii czasy, kiedy wracało się ze słowackich wycieczek, spiesząc się tak, by zdążyć przez zamknięciem karczmy na ostatnie słowackie piwo...

W ogródkach nowotarskich pokazały się krokusy.

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej