TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?
18-11-2006
Na szczęście wykład o Paryżu w Nowotarskim MOK-u mam już za sobą. Miał to być dzień Kultury Francuskiej i podobno go organizowało Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Francuskiej. W efekcie najpierw były przemówienia na temat sponsorów, potem bardzo interesująco pod względem aranżacji zaśpiewany hymn niby-unijny po góralsku, z 2-osobową kapelą i chórkiem dzieci, nikt wszelako nie wstał, potem było rozdanie nagród w konkursie recytatorskim "Wspólna Europa", w którym jury nie przyznało pierwszej nagrody i podkreśliło w protokole niski poziom znajomości języka francuskiego, co prezes Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Francuskiej z satysfakcją jakby podkreślił, po czym wręczył puchar przechodni, który był zrobiony z krówskiego zbyrcoka, dla kogoś, kto nie zdobył pierwszego miejsca. Puchar z krowiego dzwonka, dzwoniący przy potrząsaniu wydaje się interesującym wkładem w kulturę europejską. Potem laureaci recytowali swoje najlepsze produkcje, z dwoma wyjątkami po polsku. Te wyjątki to był tekst po angielsku i po niemiecku. Przypominam - był to Dzień Kultury Francuskiej. Potem ja miałem swój wykład, tekst wyżej. Następnie przeszliśmy do sąsiedniej sali, gdzie był wernisaż bardzo pięknej wystawy fotograficznej Renaty Piżanowskiej-Zarytkiewicz, miło poprowadzony przez dyrektorkę MOK-u Barbarę Pachniowską i Autorkę, tekst wyżej. Poza zdjęciami w antyramach, była także prezentacja multimedialna z pięknymi melodiami paryskimi. A do jedzenia kanapki, sery i pyszna szarlotka. Była też odrobina beaujolais nouveau i inne wina, z przewagą sophii i kadarki. Ja piłem francuską wodę evian, którą sobie kupiłem na mieście. A potem pan prezes zaprosił na pieczoną świnię, rozkrajając którą opowiadał o najbliższych planach Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Francuskiej obejmujących wycieczkę do Lwowa. O Paryżu nie było. Ale ogólnie miło i Towarzysko.
No więc już mogę wrócić do pisania o "Atmie" i normalnej procedury atmowsko-szkolno-domowej.