Maciej Pinkwart
Prawda, twarz i mydło
Prawda strasznie staniała, każdy
może mieć swoją. Ich gatunków jest znacznie więcej, niż opisał je ks. profesor
Tischner. Poza tym prawda jest zjawiskiem dynamicznym – zmienia się w czasie w
sposób nieliniowy. Ukazał to ostatnio twórca nowego gatunku prawdy – wicepremier
Jacek Sasin. W dziedzinie kreacji nowych rodzajów prawdy nie przebił jeszcze, co
prawda, swojego szefa premiera Mateusza Morawieckiego, ale można mu wróżyć
szybką karierę wielkiego prawdotwórcy. Obecna sytuacja w Polsce jest niezwykle
ciekawym tematem dla współczesnej fizyki. Możemy tu w makroskali obserwować
zjawiska z dziedziny mechaniki kwantowej: rządzą małe obiekty, prawa – także
fizyki – ustalane są w sposób niekoherentny, a teoria nieoznaczoności
Heisenberga jest zasadą powszechną: niczego dziś nie da się ustalić tak, by
jutro się nie zmieniło. Tylko żal kota Schrödingera:
okazuje się, że biedaczek jednak ostatecznie okazał się nieżywy, bo dwa koty w
barszcz to za wiele.
Uczeni mają tak bogaty materiał do badań, że musieli się
podzielić na zespoły specjalistyczne, te zaś na grupy seminaryjne, które laicy
rozróżniają dopiero wtedy, gdy ich przedstawicieli zaproszą do telewizji, by dać
im się pokłócić przez skajpa, co też jest ciekawym doświadczeniem: obraz
przekazywany z prędkością światła, w gęstej materii telewizyjnej spowalnia tak,
że prowadząca wywiad musi trzy razy przerywać profesor Ewie Łętowskiej, zanim
sama dojdzie do głosu. Ostatecznie oczywiście liczy się głos ze studia i tak
widzimy nareszcie wyższość studiów nad tytułem profesorskim.
Na cząstki elementarne podzieliła
się także epidemiologia, prowadząca obecnie doświadczenie na całej ludzkiej
populacji. Wiemy już na pewno, że koronawirus zmutował z wirusa nietoperzowego.
Nie, został wyprodukowany w laboratorium wojskowym w Wuhan. Nie, nie w Wuhan,
tylko w West Point. Nie, nie w West Point, tylko na Wzgórzach Golan. Niektórzy
mówią, że na Żoliborzu. Nie, został stworzony w piątym dniu, kiedy Bóg
powiedział bądźcie płodne i mnóżcie się.
Przenosi się drogą kropelkową, przez układ oddechowy. Przenosi się podczas
podania ręki. Przenosi się przez akt płciowy. Przenosi się przez komórkową sieć
G5. Przenosi się przez Google. Przenosi się przez schabowe. Zwierzęta nie
chorują na Covid, ale wirusa przenoszą. Zwierzęta chorują na Covid, ale wirusa
nie przenoszą. Dzieci i chorują, i przenoszą. Dzieci nie chorują, ale przenoszą.
Dzieci nie chorują i nie przenoszą. Wirus poza organizmem najdłużej żyje na
plastiku. Na metalu. Na tkaninach. Na szkle. Na papierze. Na pakietach
wyborczych. Wirusa nie ma w ogóle, to wszystko kurka dziennikarska. Wirus został
wyprodukowany po to, żeby Bill Gates sprzedał wszystkim rządom szczepionkę.
Wirus został wyprodukowany po to, żeby Bill Gates wybił wszystkich starszych
ludzi, którzy nie używają Windows 10.
Poza fizykami kwantowymi nad obecną
sytuacją w Polsce pochylają się z troską zwolennicy teorii względności, która
powstała na ruinach teorii Newtona i Keplera, a w obecnych polskich warunkach
doprowadza do ruiny teorie prawa, ekonomii, socjologii i zasady demokracji.
Einstein udowodnił, że najwyższą, nieprzekraczalną wartością jest prędkość
światła. Wcześniej lord Kelvin udowodnił, że najniższą, nieprzekraczalną
wartością jest zero bezwzględne. Polacy w ostatnich latach odnaleźli jeszcze
jedną stałą czasoprzestrzeni, zmieniającą się szybciej od prędkości światła i
bezwzględniejszą od zera Kelvina: jest nią opinia Jarosława Kaczyńskiego.
Względem niej stanowi się prawa i pragmatykę działania, konstruuje fakty
dokonane, które zmieniają się w czasie przyszłym niedokonanym. Wola prezesa
działa równie bezwzględnie jak grawitacja albo zaraza. Na nią też na razie nie
ma rady, lekarstwa, ani szczepionki. Doskonale widać to w Warszawie i jej
dzielnicach: Wola powstaje na Żoliborzu, formułowana jest w Śródmieściu i
zmienia się w Ochotę przy ulicy Wiejskiej. Jest jak mechanika kwantowa lub
ogólna teoria względności - mało kto ją rozumie, ale wszyscy jej podlegają.
Działa jak bozon Higgsa – zamienia energię na materię, choć w zasadzie nie
wiemy, czy w ogóle istnieje, czy nie jest tylko wypadkową chaosu. Idąc za jej
wskazaniami zwykle przekonujemy się, że dojdziemy donikąd, co najwyżej do punktu
wyjścia we wczesnych latach 60-tych. Zwykle też tracimy nie tylko cel z oczu i
grunt pod nogami, ale samodzielność, honor i twarz. Inna rzecz, że w przypadku
niektórych wyznawców ma zastosowanie świetne powiedzenie nieżyjącego już
zakopiańskiego plastyka Jana Kosińskiego: gdybym
ja miał taką twarz, to był raczej na niej siedział.
Na koronawirusa najlepszym środkiem jest podobno mycie rąk w gorącej wodzie z mydłem. Jeden ze zjednoczonych prawicowych przywódców, o którym dziś trudno powiedzieć że jest czołowym politykiem (w każdym razie nie z podniesionym czołem) musi mieć teraz awersję do takiej dezynfekcji, bo na swojej polityce wyszedł jak Cyprian Franciszek Zabłocki na mydle.