Tygodnik Podhalański nr 7, 13 lutego 2020

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2020)

Maciej Pinkwart

Spodnie Matki Boskiej

 

 

Kiedy na premierze w zakopiańskim teatrze zauważyłem, że jestem jedynym facetem w marynarce i pod krawatem – doszedłem do wniosku, że nie nadążam w trendach dress-codowych. Wrażenie to pogłębiła jeszcze lektura informacji o tym, że w Częstochowie zapowiedziano jednej pani, iż na katolicką potańcówkę koło Jasnej Góry nie zostanie wpuszczona w spodniach, bo Matka Boska w żadnym z objawień nie pojawiła się w spodniach. Faktycznie, Matki Boskiej w spodniach nikt nie widział. Jezusa w spodniach też nikt nie widział, nawet Janusz Głowacki w Raporcie Piłata, ale dawniej modne były luźne szaty typu chiton, w stylu unisex. Na katolicką potańcówkę w Częstochowie mężczyzn wpuszczano w garniturach i krawacikach, więc ja może bym się dostał, ale Jezus już nie, podobnie jak księża w strojach służbowych i sędziowie w togach. Strój powinien być praktyczny i dostosowany do okoliczności, ale w Internecie reklamują głównie te jego elementy, które na co dzień raczej są ukrywane pod spodem. Zwracają uwagę przede wszystkim takie detale bielizny, które składają się ze szmatki wielkości karty kredytowej i kilkunastu centymetrów sznurka, a kosztują tyle co mój garnitur plus krawacik. Dress-code sprzedawców ubrań powinien polegać na tym, żeby ubierali się w takie stroje, jakie sprzedają, ale wtedy przy stoisku z bielizną damską tłoczyliby się przeważnie mężczyźni. Naturalnie takie zachowanie byłoby seksistowskie, w dodatku kobiety nie mogłyby się zrewanżować okupując stoisko z męskimi slipami, których u sprzedawcy ukrytego za ladą nie byłoby widać, a poza tym wiosna zapowiada się dość chłodna, a wirusy atakują nie tylko po zjedzeniu zdechłego nietoperza z Wuhan.

Kwestia dress-codu w ogóle jest mocno przereklamowana. Za komuny wszystkie dzieci pod groźbą wywiezienia kibitkami do obozu w Arteku musiały nosić fartuszki, w dodatku importowane z Sajuza i w stylu gender, którym już wtedy marksiści atakowali patriotów: fartuszki były jednakowe dla chłopców i dziewcząt, przez co na tych drugich bywały gdzieniegdzie mocno opięte już w ostatnich klasach podstawówki, co nie pozwalało skupić się na matematyce. W tym miejscu chciałem serdecznie podziękować Elżbiecie W., ławka obok, dzięki której nie skupiając się na matematyce zostałem humanistą. Minister Giertych po próbie umundurowania młodzieży szkolnej stracił pracę, podobnie jak minister Macierewicz po umundurowaniu terytorialsów. Klasyka ubioru jako tako sprawdza się na politykach, a dopasowywanie wyglądu do okoliczności nie wymaga większego wysiłku: na konferencji prasowej i w Sejmie – krawat, na spotkaniach z ludem - rozchełstiusz, podczas powodzi – kurtka i kalosze z magazynu wojskowego, na urlopie dokumentowanym przez prasę – sweter i pelerynka w barwach narodowych.

Kwestia ubioru jest jednym z paru kłopotów zwolenników teorii ewolucji: po jakiego grzyba straciliśmy własne futra, wskutek czego musimy się  ubierać w futra cudze? Czy dlatego, że w Afryce, gdzie zeszliśmy z drzew i poszliśmy na dwóch rękach przez sawannę, było nam za ciepło? Nasi afrykańscy małpi kuzyni w dżungli mają zarost wszędzie, a pod palącym słońcem kroczą słonie, zdecydowanie łyssze. Jednak i one idąc na potańcówkę nie ubierają się w spodnie.

 

 Poprzedni felieton

Inne komentarze