Zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

Co słychać?

3 czerwca 2017

 

Trochę lata. W pierwszej połowie tygodnia temperatury w dzień skoczyły powyżej 25 stopni, co było miłe, z pewnymi wyjątkami. Wszystko jest względne, pogoda też, i odbierane jest różnie, w zależności od tego co robimy, gdzie jesteśmy i jaki mamy nastrój. W domu czy w pracy ładna pogoda trochę irytuje, że jej nie możemy dobrze wykorzystać, w czasie jazdy samochodem, zwłaszcza bez klimatyzacji - przeszkadza zdecydowanie. Na spacerze - na tzw. polu - to zależy: w słońcu bez wiatru jest gorąco. Pod drzewami - lepiej, ale strach przed opadem kleszczy nieco zniechęca. Widzę czasem w sąsiednim bloku, jak społeczeństwo wykorzystuje aurę, siedząc na mini-balkonach, na których mieści się tylko pół leżaka, wystawiając powłoki skórne na działanie słońca, z pełną odpornością na wzrok sąsiadów, którzy zresztą, spojrzawszy nieopatrznie, takowy czym prędzej odwracają... Nie bez powodu. Ale po trzech dniach słoneczko schowało się za chmurami, przyszły deszcze i burze, choć nadal jest ciepło.

Na spacery nadal świetnym miejscem jest okolica kapliczki Marii Magdaleny w Nowej Białej, gdzie Roksana może się wybiegać, a my - poopalać. Jest pustawo, wiosenne prace polowe już porobione, tak że na ścieżkach między polami i w lesie ludzi się nie spotyka, czasem tylko pojawi się jakiś rowerzysta, albo rolnik okoliczny, dojeżdżający pięknym audi do krów, które wypasa na łące. Wsi spokojna, wsi wesoła...

Dinozaury, jak przed rokiem, powitały nas 29 maja przy ul. Będzińskiej w Sosnowcu, gdzie w auli Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego miałem dla tamtejszego Uniwersytetu Trzeciego Wieku wykład, połączony z prezentacją wydanej przez "Wagant" mojej książki Zakopane Henryka Sienkiewicza. Renata przytargała kilkadziesiąt sztuk publikacji, a ja starałem się utrzymać przez godzinę uwagę może 200 osób w wieku słusznym opowiadając o Pokrzepiaczu Serc takie rzeczy, o których mało kto wie. Najbardziej podobało się, jak mówiłem o jego chorobach i sposobach ich leczenia (m.in. pijaniem chianti i koniaku z mlekiem), nałogach i pracowitości. Wielki tyranozaur stoi przed wejściem głównym, a w holu dumnie prezentuje się kilka innych plastikowych gadów, które podobno przemieszkiwały na ziemi zagłębiowskiej parędziesiąt milionów lat temu. Fajne miejsce, bardzo sympatyczni ludzie. W pobliżu doskonała restauracja "Pepe Nero" - jadłem: zupę cebulową i kurczaka "zagrodowego" w parmezanie. Zawsze myślałem, że w Polsce była szlachta zagrodowa, ale że kurczak też... Zresztą pyszny, podobnie jak jakaś jedzona przez Renatkę pasta, czyli makaron. To była przerwa na reklamę. Powrót przez zakorkowaną w Głogoczowie zakopiankę, z objazdem po okolicznych wsiach, gdzie o mało nie urwałem zawieszenia w dziurach na pół chłopa... Ale było super. A w każdym razie dałem radę, czego pewny nie byłem.

Dałoj gramotnych cd. W ramach swoich uprawnień i obowiązków Sąd Najwyższy ustosunkował się do postanowienia sądu II instancji, który umorzył sprawę Mariusza Kamińskiego i jego wspólników (nadużycie uprawnień w sprawie Leppera) na postawie decyzji prezydenta Dudy o ich uniewinnieniu. SN określił, że nie można uniewinnić kogoś, wobec którego prawomocnie nie orzeczono winy. Inaczej mówiąc - darować winę można tylko winnemu, a w świetle

 

Koniuszy z kasztanką Naczelnika -->

 

ówczesnej sytuacji prawnej Kamiński był niewinny. Ciekawe, bo uniewinniając Kamińskiego prezydent jakby sam uznał że ów pan był winny, no bo inaczej po co uniewinniać niewinnego? Urzędnicy prezydenta natychmiast wydali oświadczenie, że Sąd złamał prawo, odnosząc się do konstytucyjnych uprawnień prezydenta. Ale sąd prezydentowi jego prerogatywy nie odebrał, tylko stwierdził, że prezydent uniewinnił osobę w świetle prawa formalnie niewinną, wobec której wyrok nie zapadł, a więc uniewinnił go niejako na zapas. Uważam, że Sąd nie ma racji: przed wojną prezydent odpowiadał tylko przed Bogiem i Historią; dziś jest jeszcze prościej: rolę Boga wypełnia Prezes, a historię piszą od nowa zwycięzcy wyborów. Ceterum censeo, że pan Prezydent powinien in blanco uniewinnić na wszelki wypadek wszystkich działaczy PiS-u (nazwiska poda Prezes), którzy w przyszłości staną przez Trybunałem Stanu, oraz tych, którzy oszukają w podatkach, przekroczą prędkość, będą jechali po pijaku lub nie będą płacić alimentów, a także tych, którzy będą notorycznie znieważać nie-członków PiS. Albo ma taką prerogatywę, albo nie ma. Czy ma - rozstrzygnie Prezes. Jak nie ma - to prezes mu ją nada. A potem odbierze, jak mu się spodoba... Aha, a pan prez-minister Krzysztof Łapiński oświadczył, że Polska potrzebuje demokracji, a nie sędziokracji. W zasadzie - potrzebuje PiS-okracji, i ją ma.

Jubileusz POSA, a właściwie 25-lecie powołania szkoły, która w 1996 otrzymała nazwę Państwowa Podstawowa Szkoła Artystyczna, a w 2001 - Państwowa Ogólnokształcąca Szkoła Artystyczna. Impreza odbyła się 2 czerwca 2017 r. w sali Paderewskiego w hotelu "Belvedere" w Zakopanem i składała się z popisu uczniów w dwu częściach, między którymi odbyła się część oficjalna. Między nimi gdzieś - nie wiem czy to w ramach popisu, czy części oficjalnej - było moje wystąpienie, bo poproszono mnie, żebym powiedział o początkach szkoły. Powiedziałem. W części oficjalnej Justyna Jasiorkowska otrzymała pamiątkowy medal Centrum Edukacji Artystycznej, a kilkudziesięciu nauczycieli - nagrody CEA pierwszego i drugiego stopnia.