Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

 

5 maja 2014

Majówka, plus 2

 

Nie żebym się skarżył, ale czy ci "zimni ogrodnicy" nie mogli przyjść o czasie, a nie akurat w czasie długiego weekendu? A zapowiadało się zupełnie nieźle.

28 kwietnia obchodziliśmy dość uroczyście urodziny Renatki, oczywiście 20-te. Dzień później było świętej Temidy, bo pojechaliśmy do Krakowa na kolejną rozprawę między mną a Muzeum Narodowym w Krakowie. Bardzo było śmiesznie, bo Muzeum powołało na świadka jednego ze swoich pracowników, z którym miło i serdecznie rozmawiałem - o konkretach rozprawowych! - na korytarzu, a gdy stanął przed sądem za barierką nie tylko nie miał takiej pamięci jak na tym korytarzu, ale też mówił zgoła co innego niż przedtem, a nawet inaczej niż było w rzeczywistości. Ja rozumiem, że mnie wyrzucili, a on jeszcze pracuje i do emerytury ma sporo lat, ale żeby aż tak się zmieniać po drugiej sBosakova Bankatronie drzwi z wokandą? Na szczęście dla mnie pan mówił niezgodnie z dokumentami, na których widnieje także i jego nazwisko, więc trochę jakby przedobrzył...

Po rozprawie pojechaliśmy do... Muzeum Narodowego, żeby zwiedzić nowo otwartą wystawę Maksymiliana Gierymskiego. Niedawno byliśmy na wystawie młodszego brata, Aleksandra, w Muzeum Narodowym w Warszawie (opis TUTAJ), teraz odwiedziliśmy młodszego. Nie lubię mówić u nasz w Warszawie... z odcieniem wyższości, ale tym razem muszę. Wystawa krakowska jest nędznym cieniem warszawskiej. Opis TUTAJ.

1 maja się zrobiło pięknie, ciepło i słonecznie, choć zapowiadali nadejście deszczu. Pojechaliśmy z Renatką we dwójkę tradycyjnie na Slovensko, żeby pogłaskać kwitnące magnolie na rynku w Preszowie. Tym razem dałem się namówić na jazdę przez Poprad i nową autostradę D1. AMagnolie preszowskieutostrada jest, nie powiem, super, tyle tylko że jest jej jakby trochę mało: zaledwie jakieś 12 km, z Popradu do Spiskiego Czwartku. Potem jedzie się pyr, pyr, pedzesiaticzką ponad 50 km prawie do Spiskiego Zamku, potem przez 20 km autostrada trochę jest, a trochę jej nie ma, i na koniec znów 10 km prawie przed Preszowem jest. Wkurzające jest nie to, że autostrady nie ma w całości, bo cały czas ją budują, nawet w Święto Pracy pracowali (u nas nie do pomyślenia!) i zapewne za rok będzie gotowa, ale to, że za każdą zmianą rodzaju drogi była zmiana prędkości obowiązującej i za każdym zakrętem czyhała policja. Nie daliśmy się złapać, ale zmęczyło mnie to okropnie.

Za Spiskim Zamkiem jedzie się ponad pięć kilometrów fajnym tunelem pod górami Branisko, a dalej mija się wielkie wiadukty (najpierw budują w szczerym polu wiadukty na 10 pięter wysokie, potem do nich doprowadzają drogi). Od razu sobie pomyślałem, że to jest patent na Biały Dunajec. Jakby im zrobić drogę na takich wiaduktach ponad całą wsią?

Preszów piękny jak zawsze, może nawet bardziej, bo ludzi było mało. Namestie wspaniale odnowione (środki unijne!), magnolie złapaliśmy w ostatniej chwili, bo już przekwitały, czerwone tulipany przy pomniku żołnierzy radzickich kwitną tylko z północnej strony, z południowej już się osypały... Wracałem z przeświadczeniem, że znów miałem na to piękne miasto za mało czasu, że wypadałoby tu pobyć kilka dni, Może nie jechać by w tropiki, tylko właśnie do Preszowa, Koszyc, Bańskiej Bystrzycy? Renata namawia na wznowienie pracy nad przewodnikiem po północnej Słowacji - owszem, chętnie. Ale kto to kupi? Może jakaś subskrypcja? Wpłacasz dwie dychy na konto i dostajesz pierwszy w przeświadczeniem, że w sklepie będzie kosztowało pięć dych...

Na razie napisałem ten Preszów, niebawem pewno opublikuję.

Za powrotem wstąpiliśmy na obiad do Lewoczy, oczywiście tradycyjnie "U Trzech Apostołów", siedliśmy tym razem pod św. Pawłem, z widokiem na rzeźby św. Piotra i św. Jana, a fantastycznie profesjonalny pan kelner nas... poznał, choć nie byliśmy tam już dwa lata. I wiedział, co zamawiamy! Niesamowite... Po obiedzie wstąpiliśmy do kościoła św. Jakuba, który jest jak zwykle w remoncie, ale jak zwykle też robi szalone wrażenie.

I przez Kieżmark do domu.

A potem termometr prawie rymnął o ziemię, wychodzić się nie chciało, było zimno, lało i wiało i było pochmurno i ponurrro, co sprzyjało lekturze. I parę filmów udało mi się obejrzeć, które wcześniej oglądał za mnie twardy dysk w telewizorze...

7 maja Dziadzio Renatki kończy stówę. Pomyśleć: pan jest starszy od mojej mamy o sześć lat... Wczoraj sympatyczne życzenia przesłał mu listem premier Donald Tusk. Miło, ale podziwiam pracę kancelarii Rady Ministrów: mają tam stały monitoring peselów i adresów?

Moi uczniowie gimnazjalni pojechali na plener do Brukseli i okolic, gdzie świętują 10-lecie Unii. Dzięki czemu poniedziałek mam wolny. Niestety, odrobię to później...

Hi, hi... Ksiądz Dariusz Oko wieszczy w wywiadzie dla Onetu, że Jeśli ideolodzy lewicy wygrają, za jedno zdanie krytyki gender czy homoideologii czeka nas wyrzucenie z pracy, dotkliwe kary finansowe albo więzienie, kolejne prześladowanie chrześcijan oraz nieograniczona, przestępcza seks-deprawacja dzieci i młodzieży. Z czasem zapewne dojdzie do legalizacji pedofilii bez określenia dolnej granicy wieku. Czeka nas? Jego też? Kościół wyrzuci go z pracy za krytykę gender? A to o pedofilii to wie od arcybiskupa Józefa Wesołowskiego?

 

 



Pomnik JP II na tle kościoła ewangelickiego


Preszów Namestie - Kościół Św. Mikołaja i Pomnik Żołnierzy Radzieckiech


Renatka przed Fontanną Neptuna


49 równoleżnik


Ambona w Kościele św. Mikołaja w Preszowie


Na rynku w Lewoczy


 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej