Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

 

4 października 2013

Kilka uwag luzem

 

 

W Nowym Targu 4 października 2013, ranoGdybym miał do wyboru orgię z udziałem Krystyny Pawłowicz i Beaty Kempy lub Dody i Natalii Siwiec to w pierwszym odruchu jako normalny facet wybrałbym tę drugą opcję. Ale z drugiej strony, prawdziwa perwersja byłaby w wersji pierwszej… Myślę jednak, że prezes K. – gdyby wiedział co to znaczy – wolałby powierzyć swego Hofmana w ręce Doroty i Natalii. Choć, kto wie…

 

*

 Przepiękna pogoda: słońce i zimno jak licho. Opadają ostatnie liście. Wszystko opada...

Dziś ukazała się moja nowa książka: „Muzyczne Zakopane”. Wydała oficyna „Wagant”, zdjęcia Renaty Piżanowskiej, okładka na podstawie obrazka na szkle autorstwa Małgorzaty Dawiec-Stefanik. W "Jasnym Pałacu" odbyła się jej promocja. Udany wieczór, w większości dyskusja, sporo podpisanych książek. Fajni ludzie przyszli, dziękuję! Interesująca też jest lista osób, którzy mimo zaproszenia - nie przyszli. Wyciągam wnioski.

 

*

Miłośnicy demokracji pomstują na to, że dziś Platforma nawołuje do bojkotu referendum warszawskiego, a krytykowała bojkot, do którego w takiej samej sprawie nawoływał PiS w Łodzi. Miłośnicy zapominają, że demokracja bezpośrednia jest najbardziej archaiczną i najbardziej kosztowną – a poza tym niemiarodajną formą demokracji. A polityka nie jest sposobem na eksperymentowanie z demokracją, tylko sposobem na zdobycie i utrzymanie władzy. Wspaniale byłoby dysponować zdyscyplinowana armią, która na jedno słowo wodza ruszy do urn i da odpór przeciwnikom, a potem będzie tylko wnosić okrzyki „Sieg Heil”. Ale to już było i w demokracji się nie sprawdza. Nie pójście na referendum jest o wiele skuteczniejszą i wygodniejszą formą wyrażenia swojej opinii niż pójście i przegranie. Że to mało estetyczne? A kto powiedział, że bitwa o HGW jest estetyczna? Nie jest. Popatrzcie tylko na zdjęcia. Gdyby było to referendum, żeby w miejsce HGW powołać Dodę albo Natalię Siwiec – przemeldowałbym się do W-wy i pojechał zagłosować „za”.

 

*

Policja odnalazła poszukiwanego przez Interpol księdza, który uciekł z Dominikany i schował się u mamusi pod stodołą. Kiedy dziennikarze wytykali policji, że dopiero się pod stodołę udali, kiedy im pokazali księdza na zdjęciach – oburzyli się twierdząc, że od początku wiedzieli, gdzie jest. A teraz tylko tam po szli po to, żeby księdza ostrzec, że go szuka Interpol. Na co ten powiedział, że wie i wrócił do zająć gospodarskich. Policja twierdzi, że to, że ksiądz G. jest poszukiwany przez Interpol, jej nie dotyczy. I dopiero kiedy byłby nakaz polskiej prokuratury, to by go zatrzymali. Znaczy księdza, bo na razie zatrzymali nakaz. Ponadto, ksiądz jest podejrzany o nielegalne bara-bara na Dominikanie, a oni są polską policją. W Polsce coraz częściej słychać, że obaj polscy księża z Dominikany zostali w aferę wrobieni, że sami-wiecie-kto kupił zeznania młodocianych przestępców z Juncalito czy Haiti, żeby skompromitować Polski Kościół. Może tak komisję sejmową? I referendum w sprawie odwołania papieża Franciszka? No bo skoro czołowy dziennikarz katolickiej „Frondy” Tomasz Rowiński twierdzi o papieżu, że ani z niego dobry etyk, ani teolog i lepiej czytać katechizm niż słuchać papieża – i żaden polski ksiądz tego nie potępił – to znaczy że czeka nas fronda. Może powrót do kościoła polsko-katolickiego i księży-patriotów? A może wróci PAX? A ksiądz powiedział w telewizji, że to nieprawda, comu zarzucają. No to z głowy, nie? Przecież ksiądz nie może kłamać?

 

*

Mój uniwersytet znalazł się w czołówce światowych uczelni jako jedyny z Polski. Uniwersytet Warszawski w tegorocznym rankingu znalazł się na 346 miejscu. Jestem dumny!

 

*

Rozpoczął się kolejny Rajd Szlakami Żołnierzy Wyklętych majora Józefa Kurasia "Ognia". Program zapowiada się ciekawie. Choć w tym roku zabrakło składania kwiatów na mogiłach Polaków, Żydów i Słowaków, pomordowanych przez żołnierzy wspomnianego pana, to jednak będzie rekonstrukcja słynnej bitwy pod Ochotnicą. Jakoś tak dziwnie się domyślam, że nie będzie odtwarzana bitwa z października 1944 r. kiedy to IV batalion Strzelców Podhalańskich AK mjr. "Lamparta" wraz z partyzantami radzieckimi mjr. Zołotara stanęły do walki z Niemcami, chcącymi spacyfikować wieś. Niemcy się wycofali, ale potem wrócili z większą siłą i 23 XII 1944 dokonali krwawego odwetu na mieszkańcach wsi. Dziś za wydarzenie to na oficjalnej stronie Ochotnicy obwinia się „partyzantów sowieckich”, którzy rzekomo sprowokowali Niemców. Przypuszczam też, że patriotyczne działania współczesne nie dokonają rekonstrukcji bohaterskiego zabójstwa przez "Ognia" brata „Lamparta” – Franciszka Zapały, który "ogniowcom" wskazał miejsce ukrycia przez żołnierzy AK broni po rozwiązaniu oddziału – po czym został zastrzelony. To takie mało spektakularne! Sądzę więc, że zrekonstruowane zostanie bohaterskie zwycięstwo żołnierzy „Ognia”, którzy 27 września 1946 zaatakowali bastion Stalina w placówce milicji w Tymbarku, a gdy zostali odparci – zabili w okolicach Ochotnicy ścigających ich dwóch polskich żołnierzy, niewątpliwie zbrodniczych komunistów, z których jeden miał 21 lat, a drugi 24 lata.

Korzystając z okazji przypomnę fakt, o którym młodsi czytelnicy z pewnością nie wiedzą: 1 września 1939 roku to hitlerowskie Niemcy rozpoczęły trwającą blisko 6 lat II wojnę światową, w czasie której Polska była przez nich okupowana. W początkowej fazie wojny sojusznikami Niemców byli Włochy, Japonia, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Chorwacja, Finlandia, a realizując tajny protokół paktu Ribbentrop – Mołotow ZSRR zajął część wschodnią ówczesnych ziem polskich. Tereny te podbili Niemcy w 1941 r. II wojnę światową wygrali alianci, w sojuszu z podziemnym państwem polskim: USA, Wielka Brytania, ZSRR, Francja, Kanada, Australia, Chiny i kilkadziesiąt innych państw. Kilka państw sojuszu hitlerowskiego pod koniec wojny zmieniło front i przeszło na stronę wygrywających. Nowy kształt granic Polski i włączenie jej do radzieckiej strefy wpływów nie dokonało się w wyniku krwawego podboju przez Sowiety, tylko podczas konferencji z udziałem ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii (Teheran, Jałta, Poczdam).

Gdyby Józef Kuraś „Ogień” pokonał nie tylko posterunek MO w Tymbarku, ale i wszystkich żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, KBW, UB i milicji, gdyby przekonał do swojej koncepcji polski rząd w Londynie i wszystkich mających dość wojny Polaków, gdyby wybił co do nogi całą stacjonującą w Polsce, we Lwowie i w Wilnie Armię Czerwoną, a nawet spacyfikował własnych sąsiadów z Waksmunda – pewno zasiadłby do rokowań z Wielkimi Mocarstwami, które musiałyby dokonać wyboru między „majorem” z własnej nominacji a wąsatym generalissimusem. Ale, zdaje się, rokowania tego typu musiałyby toczyć się w jakimś medycznym zakładzie zamkniętym o zaostrzonym rygorze.

 

*

Jak donosi prasa, liczba ludności Zakopanego spadła z 30.000 za komuny, do 27.000 obecnie. To oczywiście tendencja dobra. Zakopane w ogóle bez ludności miejscowej byłoby miastem idealnym. Jak każde zresztą. Liczba turystów utrzymuje się mniej więcej stale w granicach 2,5-3 mln osób (turysta porusza się szybko a melduje wolno, więc trudno go policzyć). To oczywiście tendencja zła - Zakopane bez turystów byłoby miastem idealnym. Jak każde zresztą. Rośnie natomiast liczba urzędników miejskich: za kadencji burmistrza Janusza Majchra wzrosła o ponad 60 proc. i wynosi 168 osób, które zarabiają rocznie 15,5 mln zł – o 4 miliony mniej niż w Nowym Targu, znacznie większym obszarowo i ludnościowo. Ja uważam ten trend za właściwy: ponieważ urzędnicy miejscy są znacznie lepiej opłacani niż na przykład nauczyciele czy sklepikarze, są znaczenie bardziej zadowoleni z życia niż inne grupy ludności. Zadowolony urzędnik to przyjemniejszy kontakt z ludźmi, mniej łapówek i miła atmosfera – w tworzeniu której obecny burmistrz i jego zastępcy są mistrzami. Dziś urzędnicy stanowią zaledwie 0,6 % populacji. Należy dążyć do tego, by liczba ta przekroczyła 50 %. Wtedy żyłoby się nam wszystkim lepiej i w lepszej atmosferze. Jeszcze lepiej by było, żeby wszyscy urzędnicy miejscy byli ze sobą blisko spokrewnieni – przynajmniej w takim stopniu, jak w starostwie tatrzańskim…

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej