Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

 

29 listopada 2012

 

Koniec zabawy, jutro przychodzi zima...

 

Właśnie wieje chyba ostatni halny w kończącym się sezonie, na razie jest plus 11, ale już pod wieczór ma się ochłodzić, a od jutra ma padać śnieg. I tak długo się jakoś przed zimą broniliśmy - ciekawe, jak też będzie się na śniegu sprawować Korolcia. Tymczasem roboty co niemiara, w tym jeżdżenie do szkoły na Rady Pedagogiczne, lubię to tak jak lubię piosenkę Młynarskiego pod tytułem "Co by tu jeszcze...". Usiłuję kończyć tę książkę o Egipcie, nawet już jakby ją napisałem, ale czeka mnie jeszcze poprawianie stylistyczne i obróbka ogólna, no i korelacja z istniejącymi już książkami, m.in. z tymi, których sporą kupkę przysłał mi Andrzej Niwiński, mój kolega z czasów studiów egiptologicznych (on był na archeologii śródziemnomorskiej, mieliśmy razem seminarium u Michałowskiego, teraz jest profesorem na UW), którego odnalazłem ostatnio i nawiązaliśmy sympatyczny kontakt. Dotąd tylko oglądałem go w telewizji w filmach o Egipcie. Ale trochę mnie do tej roboty zniechęca to, że w Kairze znów wybuchły zamieszki i na placu Tahrir znów leje się krew. To po co opisywać coś, co jest niedostępne? Czekać z wydaniem, aż się uspokoi? A jak się nie uspokoi?

Sporo czasu zajmuje mi też przygotowanie się do wielkiego handlu na Allegro - postanowiłem bowiem zrobić miejsce w swojej bibliotece. Mam sporo dubletów, książek niepotrzebnych i nietrafionych prezentów, mnie to zawadza, a komuś może się przydać. Nie mam w tym doświadczenia, więc samo "wystawianie" na aukcję zajmuje sporo czasu. Ale na szczęście to nic pilnego, powoli to robię, już nawet coś tam sprzedałem.

I coś, czego się nie spodziewałem - sporo czasu poświęcam na telewizję. To znaczy, wciąż jeszcze nie mam kiedy oglądać, ale zacząłem zbierać (tzn. programować i nagrywać) pewne cykle dokumentalne. Zaczęło się od spraw egipskich, potem mnie wciągnęły różne tematy Daenikenowskie (seria Ancient Alliens), wreszcie kwestie krajoznawcze Europy. Co jakiś czas rzucam wszystko i wciskami sobie jeden czy dwa filmiki, na szczęście to krótszy metraż, więc daję radę. Na sprzątnięcie nagranych fabułek nie mam czasu. I chyba nie będę miał prędko, bo poza Egiptem czekają mnie jeszcze trzy inne rzeczy do pisania, poza "bieżączką".

Już za mną prawie 20 dni mojego "ramadanu", mija szybko i dobrze mi robi, bo się fajnie czuję. Nie to, żebym jakoś specjalnie się głodził, przeciwnie - jem mało, ale smacznie, bo sobie dogadzam jak nigdy, oczywiście przy pomocy wyłącznie własnoręcznie wykonywanych potraw. Nie ma w tym chleba, kawy ani herbaty (ta ostatnia czasem, wyjątkowo na mniej czy bardziej oficjalnych czy towarzyskich spotkaniach, przy których nie dają wody, a o suchym pysku - podobno - nie wypada gadać), tylko mineralka, czasem sok. Wspierałem się do tej pory codziennymi spacerami przez godzinę - półtorej dziennie, ale jak się ta cholerna zima zwali, to mi się nie będzie chciało jeszcze bardziej.

No i powoli trzeba się szykować do świąt, i na Nowy Rok.

 

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej