Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

12 września 2012

Powrót z krainy Feaków, ale nie na Itakę

 

 

W porcie Benitses

Wschód księżyca nad BenitsesW lotniczej wycieczce w zamorskie strony najpiękniejszy jest ten moment, w którym na końcowym lotnisku na taśmociągu ukazuje się nasz bagaż... Najbardziej przykra za to jest świadomość, że odyseja się skończyła i w domu czeka Penelopa z plikiem rachunków do zapłacenia... Niesympatyczny jest też szok termiczny, jaki zwykle bywał moim udziałem, kiedy to nad - powiedzmy - Morzem Czerwonym było plus 40 stopni, a w domu plus 4. Tym razem na szczęście tak nie było, bo choć przez cały tydzień spędzony na Korfu temperatura w dzień nie spadała poniżej 30 stopni i to zazwyczaj ze sporym okładem, a po przylocie do Pyrzowic było plus 29, a upału nie łagodziło niestety miłe tchnienie morskiej bryzy.

Ta Korfu, czyli po grecku - Kerkira (w zapisie greckim - Kepkupa, czyli Kepkupa), to miejsce niezwykle sympatyczne, ale zarazem ciekawe, topograficznie dość skomplikowane, głównie z powodu gór, pokrywających w zasadzie całą przestrzeń wyspy. Zupełnie odmienna od innych wysp, W hotelu Bellos Beachoraz od Grecji kontynentalnej, głównie ze względu na to, że góry te, z niewielkim wyjątkiem masywu Pantokratora są zalesione. W zasadzie jeździ się jak w jednym wielkim gaju oliwnym, poprzetykanym palmami daktylowymi, ananasami, jukką, w niższych partiach gęstymi chaszczami bambusowymi. Mnóstwo kwitnących krzewów, z oleandrami oczywiście i bugenwillami, pięknie owocujące winnice, kolorowe kwiaty, pachnące ziołaW drodze na południe. Dziko rosnący anyż sprawia, że myśl o uzo jest czymś zupełnie naturalnym, a chęć do zapoznania się z lokalnymi mitami pogłębia obecne w każdej tawernie piwo Mythos. Najważniejszy mit to ten, że to właśnie na Kerkirze (u Homera występuje pod nazwą Scheria), a dokładniej - w przepięknej lazurowej zatoce miasta Palaiokastrisa fale wyrzuciły nagiego Odyseusza, któremu Posejdon zamienił statek na skalistą wysepkę (to jest położona po przeciwnej stronie Korfu Mysia Wyspa, Pondikoniissi). Tam właśnie z dwórkami urządzała... pranie córka rządzącego Scherią króla Wyspy Alkinoosa - piękna Nauzykaa... Szósta pieśń Odysei, która to właśnie opisuje, to jeden z najładniejszych kawałków Homera.

A więc mając wypożyczony samochód, zjeździliśmy Korfu (dzięki niezrównanemu kierowcy Michałowi) od Benitses, gdzie na zachodnim brzegu mieszkaliśmy w pięknym hotelu Bellos Beach i Kerkiry w centrum, także na zachodzie, po położone na południu drugie co do wielkości miasto Lefkimmi i usytuowane na południowym przylądku dość brzydkie Kavos, przypominające inne stolice dyskotekowe - rodyjskie Faliraki, katalońskie Lloret del Mar czy Ibizę, potem zjeździliśmyW Notos najładniejsze wybrzeże zachodnie z przepięknymi plażami Agia Warwara i Glifada, po wspomniane Palaiokastrisa (W Notosbrzydkie i tłoczne jak Hel) i północny przylądek w miejscowości Sidari, gdzie zachwycaliśmy się Kanałem Miłości. Tam z kolei legenda głosi, że każdy, kto się wykąpie w lazurowych wodach zatoki, ma bankowo szczęście w miłości. Tyle że w zatoce jest też port jachtowy, a woda była najmniej przejrzysta ze wszystkich zwiedzonych przez nas plaż...

A było ich sporo, bardzo różnorodnych. Zwiedziliśmy też mnóstwo wiosek w środku wyspy, kupowaliśmy wino i miód w winnicy gdzieś na zboczach gór, wspinaliśmy się na rozmaite niebotyczne twierdze bizantyjskie (głównie w stołecznej Kerkirze i w Zamku Anioła na północy), a na koniec Michał dokonał trudnego wyczynu i wywiózł nas na najwyższy punkt Korfu - szczyt Pantokratora, wznoszący się na wysokość 906 m. Ponieważ zaś startowaliśmy z Benitses na poziomie morza - było to tak, jakby z Kuźnic wjechać na szczyt Giewontu. Widać było najbliższą stamtąd Albanię, Grecję kontynentalną i Peloponez, odległej o 130 km Italii nie widziałem - skryła się za unoszącą się znad morza mgłą.

W AchilejonieLot trwa niecałe 2 godziny. Lecieliśmy liniami Small Planet, sympatycznie i bezpiecznie. Na Korfu spokojnie, wesoło, wszyscy życzliwi, turystów niewiele w większości miejsc, w części plaż leżaki i parasole są darmowym dodatkiem do lokalnych tawern (nie trzeba nic zamawiać, choć prawie wszyscy coś tam jednak pijają), prawie wszędzie można zaparkować za darmo (tłoczno w centrum stolicy), fatalna informacja na drogach - większość miejscowości nie była oznaczona tablicami z nazwami, nawigacja GPS bardzo się przydawała, choć oczywiście i ona dostawała kota na 96-tej agrafce czy serpentynie..Takie też są drogowskazy....

Tydzień jednak okazał się krótki jak chwilka i koniecznie trzeba będzie tam wrócić. Te wieczory na balkonie z widokiem na Morze Jońskie i księżyc, wschodzący nad Albanią... Ekskluzywny blichtr Espianady w Korfu, jako żywo przypominający paryską Rue Rivoli... Przepych pałacyku cesarzowej Sisi, zadeptywany przez tysiące turystów w Achilejonie... Plaże z piaskiem i... osami. I fale od Italii na zachodnim wybrzeżu, jak na marokańskim Atlantyku... Sok ze świeżych pomarańczy wypijany leniwie w hamakach w tawernie w Notos... No, już bym wracał. Podobno kwiecień i maj są piękne... A bardziej szczegółowy opis fotoreportażowy spróbuję zrobić za jakiś czas.

 

Wyczyny samochodowe Michała W tawernie u Agnes Święty Sergiusz, Święta Justyna, Święty Bachus w muzeum bizantyjskim w Korfu
W Korfu na Espianadzie Różowe winogrona W drodze koło Paleiokastro
Na szczycie Angelokastro Kanał miłości w Sidari Na szczycie Pantokratora

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej