Nowinki

 

Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

9-07-2011

Wolna sobota...

Pejzaż warszawski Igora Yelpatova

Udało mi się pospać dłużej, bo do 7.15. Po porannych ablucjach wstawiłem pranie i zabrałem się do opracowywania elektronicznego książki Smotera "Karol Szymanowski we wspomnieniach". O 9.30 pojechałem po benzynkę, a potem do Ludźmierza, gdzie na plebanii pod przewodem Wandy Czubernatowej obradowaliśmy w jury Konkursu Poezji Religijnej im. Tischnera. Poza Wandą była Ewa Iwulska jako sekretarz jury, Ania Mlekodaj, Marysia Łaś, Jurek Tawłowicz no i jo. Ksiądz Juchas tylko podtrzymywał nasze siły witalne, bo obrady były długie i burzliwe. Ale koniec końców ustaliliśmy, ale nic nie powiem, bo ogłoszenie wyników będzie 15 sierpnia dopiero.

W domu zdążyłem się przebrać i za chwilę jechaliśmy z Renatą i Michałem na wernisaż do Yamu, gdzie swoje prace wystawiał Igor Yelpatov, malarz rosyjski z Ukrainy, którego wystawa nosi tytuł "Pejzaż z akcentem". Pejzaż dotyczył głównie Warszawy i było miło na to popatrzeć. Na wernisażu była "elyta" i miło było spotkać wielu znajomych. Państwo Wojakowie i państwo Kozakowie są naprawdę bardzo mili, ludzie którzy przyszli byli bardzo sympatyczni, a prace pana Igora śliczne. Aż by się chciało coś ukraść z wystawy... A jakie jedzonko! - no palce lizać, wszystko domowej roboty, pyszności. W dodatku pogoda doprawdy egipska...

Ale to oczywiście nie był koniec wolnej soboty: z "Yamu" pojechaliśmy do Atmy, bo tam był koncert, który zorganizowałem z udziałem Joanny Marcinkowskiej. Co za rewelacyjna pianistka! Ma niewiele ponad 30 lat, wiem że kobietom nie powinno się liczyć, ale w tym przypadku Joanna potwierdza znaną tezę, że dla artysty trzydziestka to najlepszy okres: na tyle już ma doświadczenia, żeby wiedzieć co jest w sztuce ważne i na tyle jest młoda, żeby problemy techniczne nie przeciwstawiały się inwencji twórczej. Grała najpierw Chopina, trochę spięta na początku, ale jak usłyszałem Scherzo b-moll, to wiedziałem, że będzie super. Po przerwie był Szymanowski, wszystkie utwory dedykowane Rubinsteinowi (a dziewczyna wygrała konkurs im. Rubinsteina): Serenada Don Juana z Masek, 4 pierwsze mazurki z op. 50, i wariacje b-moll op. 3. Kapitalnie zagrane wszystko. Na zakończenie był Liszt - parafraza tematów z "Rigoletta" Verdiego i Tarantela z obrazków weneckich i neapolitańskich.

Ludzi, niestety, nie było zbyt wielu, ale konkurencja spora - były jakieś koncerty na Równi, no i zaczęły się góralskie igrce pt. Tatrzańskie Wici...

Wróciłem do chałupy przed 10. No bo to wolna sobota...

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej