Nowinki

 

Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

16-10-2010

 

Renata w SukiennicachZbliża się zima, co widać po tym, że wydłużają się kolejki w warsztatach zmieniających opony samochodowe oraz po tym, że w plastikowym ZOO w Szaflarach pokazały się Święte Mikołaje wielkości naturalnej i w 1/3... Przy okazji też zepsuła się pogoda, co było mi o tyle nie na rękę, że namówiłem Renatę i Michała na wyjazd turystyczny do Krakowa, no i spacerowaliśmy w deszczu. No, może deszczyku... Do muzeum poziemnego Rynku nie dało się wejść ze względu na długą kolejkę i dziwaczny system: otóż wchodzą tam w zasadzie tylko grupy, które wcześniej zarezerwowały sobie miejsce, a indywidualni turyści mogą wejść tylko wówczas, gdy grupa nie przyjdzie lub będzie mniej liczna. Tak że może innym razem. Choć w Krakowie absurdy trwają dłużej niż gdzie indziej. Za to do nowo oddanych do użytku Sukiennic weszliśmy bez żadnego kłopotu, w dodatku za darmo - ja jako pracownik Muzeum Narodowego, Renata i Michał jako moi goście. Rzeczywiście, pięknie po remoncie, choć mi się wydaje, że jest mniej więcej tak jak przed remontem, tylko nie ma "Hołdu Pruskiego" Matejki, bo wywieźli gdzieś do Niemiec, czasowo mam nadzieję tylko. Jak zwykle, byłem pod wielkim wrażeniem tego, co już znam :-) (np. Modrzejewska Ajdukiewicza, Wiatr Halny Witkiewicza), ale zachwyciły mnie tym razem jeszcze dzieła Chełmońskiego, rozmaite drobiazgi braci Gierymskich, impresjonizm Ślewińskiego... Po raz pierwszy w oryginale widziałem, a może po raz pierwszy zwróciłem uwagę na Pogrzeb górala Gersona, Stanisława Oświęcima przy zwłokach Anny Bergmana (do tej pory wiedziałem, a nawet pisałem o tym, że obraz ten eksponowany był w Krośnie) czyMichał w Sukiennicach Morskie Oko Głowackiego - pierwszy w historii polski pejzaż tatrzański. Matejko nijak nie chce mi się spodobać, może przez te historyczne konteksty kupo krzepieniu serc... W sali z Pochodniami Nerona Siemiradzkiego (od tego obrazu darowanego przez twórcę narodowi w 1879 r. zaczęła się historia Muzeum Narodowego w Krakowie) przypomniało mi się, jak w 1979 r., z okazji stulecia muzeum właśnie tutaj (jako jeden z bardzo wielu pracowników MNK) dostałem Brązowy Krzyż Zasługi... He, he... Wręczał mi pan profesor Henryk Jabłoński, przewodniczący Rady Państwa, czyli jakby p.o. prezydenta, a ja wówczas pracowałem dopiero trzy lata... Na 30-lecie pracy w MNK dostałem uścisk dłoni wicedyrektora...  Szał Podkowińskiego jak zawsze robi wrażenie i pierwszy raz zobaczyłem na nim szramy po cięciach nożem, pozostałe po rekonstrukcji dzieła, zniszczonego przez samego artystę w 37 dniu eksponowania go na pierwszej wystawie, w warszawskiej "Zachęcie" w 1894 r. Na półpiętrze miła kawiarenka "Szał" z tarasem nad wschodnią stroną Rynku, z widokiem na Wieżę Mariacką, Adasia i kwiaciarki.

Potem poszliśmy do katedry. Ołtarz Wita Stwosza jakoś mi się teraz nie podobał, błyszczący i wylizany, sprawiał wrażenie plastikowego. Widać oczywiście wyraźne podobieństwo niektórych figur do dzieł Mistrza Pawła z Lewoczy, ale ołtarz św. Jakuba robi na mnie większe wrażenie, bo tam w sumie są tylko trzy ważne figury, a w Krakowie całe zatrzęsienie i wzrok gubi się w szczegółach.

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej