Maciej Pinkwart
27 lipca 2023
Starszy dójek
Stoi przede mną produkt, który nazywa się Wydojone Milk.
Stoi i zachwyca. Zaopatrzony jest w znak 3,2 %, co mogłoby trochę zniechęcić
człowieka, przyzwyczajonego do procentów znacznie wyższych, no ale na szczęście
to nie ja. Ja się nie zniechęcam. Pod spodem jest jeszcze napis lactose Free,
w tej właśnie ortografii, obok kółeczko z napisem Ca w środku i w otoku:
source of calcium. Po drugiej stronie opakowania jest dwujęzyczny opis
produktu i sposób jego użycia. Mogę to wszystko przeczytać po polsku, ale nie po
to tatuś sprzedał krowę, żebym od drugiej klasy podstawówki w czasach głębokiej
komuny uczył się języka Jamesa Bonda od pani Wiśniewskiej, rodowitej Angielki z
Milanówka, nazywanego Małym Londynem w czasach, gdy nie mieszkali tam jeszcze
Krystyna Janda, Marcin Dorociński i Edyta Górniak, tylko ja - aby teraz marnować
swój talent na czytanie po polsku. Wszelako, nawet gdy kartonik milka
obracam dookoła – z obawą, że wnętrze będzie niebawem zawierać serek, a potem
masło (czy masło da się wyrobić z milka, które jest lactose Free?)
– nigdzie nie widzę naszej, czyli angielskiej wersji nazwy produktu. Help me!
– wołam, cytując Johna Lennona, który mówił o sobie i swoich kumplach, że są
popularniejsi od biskupa Marka Jędraszewskiego – how do you translate the word
wydojone? A, już wiem - dzięki, wujku Google! – firma produkująca milk
jest to po prostu Milked up.
Samochodowa trasa z Nowego Targu do Grecji najprostszą drogą prowadzi przez
Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię Północną. Te dwa ostatnie kraje pozostają
poza Unią Europejską i poza strefą alfabetu łacińskiego, posługując się czymś,
co my nieprawidłowo nazywamy cyrylicą, a co jest lokalną odmianą grażdanki,
nieważne – dla większości jadących tędy Polaków jest to ruski alfabet.
Czytam go bez trudności, jako że przez ćwierć życia byłem intensywnie
rusyfikowany, od szkoły podstawowej po studia wyższe. Ale nie znaczy to, że
rozumiem. Jednak większość napisów przy autostradzie, którą pomykamy na południe
(a po kilku tygodniach – z powrotem) ma swoje odpowiedniki w alfabecie
łacińskim, albo wręcz po angielsku. W okolicach Belgradu i Nowego Sadu
europeizacja jest w zasadzie totalna. Informacje o obiektach turystycznych i
przydrożnych atrakcjach czy reklamy w niektórych miejscach są wyłącznie po
angielsku.
W Macedonii Północnej, gdzie autostrada prowadzi przeważnie przez górskie
pustkowia i szerokim łukiem omija stołeczne Skopje, sytuacja jest podobna;
cyrylica jest wyraźnie w odwrocie. Nieco dalej na południe – alfabet grecki
najmocniej trzyma się w głębokim interiorze, bo bliżej centrów
administracyjnych, turystycznych czy zabytkowych język angielski występuje na
równi z macierzystym. Niecałe ćwierć wieku temu, gdy zacząłem przyjeżdżać do
tego kraju – bywały nawet muzea, gdzie tłumaczeń podpisów nie było.
Niewątpliwie, jest to wpływ rozwoju turystyki, ale i faktu przynależności do
Unii Europejskiej.
Jednak w sąsiedniej Turcji, która przecież do Unii ma stosunek ambiwalentny, a
do Grecji – wyraźnie wrogi, wszystkie zabytki w zachodniej Anatolii są starannie
opisane po angielsku, niekiedy także po francusku, niemiecku i – właśnie – po
grecku, być może na skutek świadomości, że dzisiejsze tureckie wybrzeże Morza
Śródziemnego to teren, gdzie najżywiej rozwijała się tradycja helleńska i
hellenistyczna.
Serbia i Macedonia Północna dopiero kandydują do Unii Europejskiej (Macedonia od
trzech lat jest członkiem NATO), jednak autostrady bałkańskie Unia
współfinansuje, o czym co chwila przypominają stosowne plakaty przydrożne. Ale w
znacznej części ich rozbudowę prowadzą Chińczycy, stąd obok napisów lokalnych i
angielskich są także reklamy po chińsku, co wydaje mi się pewną przesadą. Na
stacjach benzynowych, bramkach autostradowych i w barach fast foodów wszyscy
mówią po angielsku, a płatności w euro są popularniejsze niż w walucie lokalnej.
Przez moment usiłowałem sobie przypomnieć, w których polskich muzeach, stacjach
benzynowych czy barach oprócz polskich są napisy angielskie i gdzie można płacić
w euro, ale jestem już za stary, żeby to wygrzebać w pamięci. Kiedyś walutą
drugiego wyboru był dolar, i płacenie w dolarach nie było żadną ujmą dla
narodowego honoru. Dziś mówi się, że złotego będziemy (tzn. - oni będą)
bronić jak niepodległości. Ciekawe, że honor Serbii, Macedonii, nawet Węgier
zupełnie nie wydaje się być naruszony poprzez to, że euro jest tam pełnoprawnie
uznawaną walutą. Grecja jakoś też nie straciła suwerenności przez to, że w 2000
roku weszła do Eurolandu, mimo że drachma istniała tam od jakichś czterech
tysięcy lat, a polski złoty funkcjonuje dopiero od reformy Władysława Grabskiego
w 1924 roku. A więc za rok wypada stulecie – fajnie byłoby odśpiewać złotówce
Sto lat i wejść do strefy euro, ale na razie to nam nie grozi, i to nie
dlatego, że prezes Adam Glapiński jak Rejtan położy się w drzwiach NBP, krzycząc
rewolucyjnie No pasaran. Nasz system finansowy, dzięki prawym i
sprawiedliwym rządom PiS-u długo jeszcze będzie na to za mało stabilny.
Język angielski pozwala na porozumienie się na terenie krajów, których
status unijny jest różny: na terenie unijnych Węgier jest w zasadzie powszechnie
stosowany, choć są miejsca, gdzie równie dobrze można porozumieć się po
niemiecku. W Serbii, Macedonii Północnej i Grecji angielski jest powszechnym
trybem mówionej komunikacji z cudzoziemcami, jest też w pewien sposób symbolem
nowoczesności i, by tak rzecz, europejskości. Ciekawe, że kraj, w którym
angielski jest językiem ojczystym do Unii z własnej woli przestał należeć…
Wygląda na to, że Anglicy zostawili w Unii język i poszli precz. Niewykluczone,
że król Karol zażąda od Unii zwrotu języka, wtedy być może szansę na zostanie
powszechnym środkiem porozumienia stanie się język szwedzki, albo duński. Ale ja
stawiałbym na czeski, byłoby przyjemniej.
Wypiłem kartonik Wydojonego Milka. Bez żadnej kryptoreklamy muszę stwierdzić, że mleko Wydojone jest znacznie lepsze od mleka niewydojonego. Zastanawiam się, czy mógłbym tam podjąć pracę jako starszy dójek? Ale ponieważ kwestię wydajania zapewne już przejęła sztuczna inteligencja, to może mógłbym się zatrudnić w dziale europejskich kontaktów eksportowych, ze szczególnym uwzględnieniem kontaktów między oscypkiem a fetą? I czy w wydojonej firmie są deputaty w naturze? No i czy w ewentualnej greckiej filii firmy Wydojone Milk dostawałbym pensję w euro?