Maciej Pinkwart
Narodowa entropia
17 czerwca 2021
Prowadziłem ostatnio po Zakopanem wycieczkę młodych ludzi. Poza Krupówkami,
raczej po miejscach rzadko kiedy
zwiedzanych. Gdzieś tak pomiędzy galerią Władysława Hasiora a opuszczoną teraz,
niemal w ruinie będącą willą Chochlik - dawną pracownią malarza Teodora
Axentowicza gdzie później mieszkał rzeźbiarz Henryk Burzec - mijaliśmy dom
wczasowy Świerk. Zastanawiałem się, czy się zatrzymać i powiedzieć młodym
ludziom, że dom ten należy do Narodowego Instytutu Badań Jądrowych w Świerku –
dzielnicy Otwocka pod Warszawą – stąd nazwa. Ale sprawa już wtedy wydała mi się
zbyt skomplikowana, jak na możliwości i moje, i moich słuchaczy. Zapewne
większość młodych uczestników wycieczki nie miała pojęcia, co to jest
atomistyka, a już na pewno nie umiała docenić faktu, że Zakopane przyciąga także
wybitnych naukowców, zajmujących się na co dzień czymś znacznie mniejszym i
znacznie groźniejszym od koronawirusa… A poza tym - jak miałbym im wytłumaczyć
to, że pierwszy reaktor w polskim Instytucie Jądrowym dostaliśmy w prezencie od
towarzyszy radzieckich, którzy ochrzcili go imieniem „Ewa” – na cześć jednej z
córek Marii Curie-Skłodowskiej. I to wcale nie tej, która była im ideowo bliższa
– bo to jednak Irenę Joliot-Curie uważano za komunistkę… A potem Polacy
wybudowali nowszy reaktor i nazwali go imieniem „Maria”. Wszyscy byli
zadowoleni. Wiadomo dlaczego. Ośrodek w Świerku początkowo nazywał się
Instytutem Badań Jądrowych, potem otrzymał z przodu przymiotnik „Polski”, a w
ostatnich czasach określenie „polski” zastąpiono słowem „narodowy”, zgodnie z
frazeologią PiS-owskich narodników i ich jeszcze bardziej prawicowej konkurencji
- narodowców. Tak jak ogólnopolski program szczepień musiał koniecznie zostać
nazwany narodowym programem szczepień, co mu jakoś specjalnie nie przysporzyło
zwolenników wśród narodu – nawet jeśli realizowano go na Stadionie Narodowym.
Wiara w potęgę słów jest tak stara jak umiejętność wydobywania z gardła ssaków
naczelnych dźwięków mających określone znaczenie. Zawsze przy tych narodowych
dookreśleniach (dajmy spokój skojarzeniom z narodowym socjalizmem, narodowymi
siłami zbrojnymi i czeskim narodnim divadlem) przypomina mi się
frazeologiczna historia murowanego kościoła przy zakopiańskich Krupówkach.
Najpierw był to kościół pod wezwaniem Świętej Rodziny, potem jego patronem stała
się Najświętsza Rodzina, ale ostatnio już gdzieniegdzie pojawia się określenie
Przenajświętsza Rodzina. Jako filolog zastanawiam się nad semantyką tych nazw.
Jeśli świętą rodzinę – rozumiem, że chodzi o Marię, Józefa i Jezusa –
zastępuje rodzina najświętsza to sugeruje, że jest tych świętych rodzin
kilka, a jedna ma wyższe notowania od innych, więc dodajemy jej przedrostek „naj”.
Rodzina przenajświętsza to zapewne taka, która wśród kilku
najświętszych wyróżnia się swoją najświętszością szczególnie. Jakoś
nie umiem wymyślić kolejnego określenia, które spośród wielu przenajświętszych
wyróżni tę jedną.
Nonsens? No pewnie! Ale powoduje go wiara w to, że wielkie słowa nadadzą
nazywanemu przez nie pojęciu wielkie znaczenie. Instytut Badań Jądrowych swoją
dostojną nazwą budził szacunek. Polski Instytut – choć wyposażony przez Rosjan -
wywoływał poczucie przynależności plemiennej. Instytut Narodowy to coś, z czym
się intencjonalnie utożsamiamy, jak z reprezentacją piłkarską, która w zawodach
reprezentuje nie Polskę, tylko naród polski.
Więc minąłem dom wczasowy Świerk bez słowa, a po powrocie z wycieczki w ramach
relaksu otworzyłem najnowsze wydanie „Polityki” i przeczytałem tam artykuł o
tym, że w Instytucie (Narodowym) w Świerku prowadzone są badania nad czymś, co
po angielsku nazywa się HEA, High Entrophy Alloy, stop wysokiej entropii.
Pomysł wpadł do głowy sporo lat temu naukowcom na Taiwanie, którzy wymyślili i
matematycznie udowodnili w teorii, że jeśli zmiesza się w równych proporcjach
kilka pierwiastków, głównie metali, to uzyskany stop będzie niezwykle odporny na
czynniki zewnętrzne – temperaturę, promieniowanie, erozję, uszkodzenia
mechaniczne. Praktycznie zaczęto to dopiero niedawno sprawdzać na całym świecie
w rozmaitych ośrodkach, zajmujących się atomistyką – i jednym z nich jest
właśnie Świerk. Łączy się ze sobą co najmniej pięć pierwiastków, z których każdy
ma jakieś pożądane przez nas właściwości otrzymując w efekcie stop, który może
pracować w ekstremalnych warunkach – w reaktorach jądrowych, silnikach
samolotowych, fabrykach chemicznych. Do tej pory stopy tworzyły metale główne z
dodatkami, zmieniającymi pojedyncze właściwości: np. brąz to stop miedzi i cyny,
przy czym miedzi jest w nim od 80 do 90 procent. Gdy zestawi się z sobą – na
przykład – żelazo, chrom, kobalt, nikiel i jakieś inne metale – powstaje układ,
w którym ogromnie wzrasta entropia. Entropia to miara chaosu – im większa
entropia, tym większy chaos w układzie, nieważne jakim – czy będzie to filiżanka
stygnącej herbaty, czy rozszerzający się gwałtownie wszechświat. Im większy
chaos, tym bardziej rozproszona energia, tym mniej stabilny układ, tym bliżej do
końca świata.
Stop z wysoką entropią powinien być niestabilny, chaotyczny – ale nie jest, a
naukowcy na razie nie wiedzą dlaczego. Zestaw pierwiastków przymuszonych do
bycia jedną substancją np. przez podgrzewanie w łuku elektrycznym powinien dążyć
do rozpadu i w ogóle być dysfunkcjonalny, jako że z fizycznego punktu widzenia
stanowi jeden wielki chaos. A tu niespodzianka: nie tylko że jest trwały, ale w
dodatku daje się świetnie wykorzystywać.
Płyną z tego dla nas dwie nauki, jedna optymistyczna, druga nie koniecznie. Po
pierwsze – działania, zmierzające do uzyskania rozmaitych materiałów o wysokiej
entropii prowadzone są przez międzynarodowe zespoły, w skład których wchodzą
naukowcy nie tylko z różnych krajów, ale i różnych kontynentów. I otwocki
Instytut taki stan rzeczy akceptuje: mimo że jest narodowy, to działa jako
międzynarodowy. Po drugie – uzyskiwanie stopów o możliwie największym stopniu
entropii, która jest – powtórzmy - naukową miarą chaosu układu z sukcesem odbywa
się m.in. w kraju, gdzie chaos jest cechą powszechną, obejmującą przede
wszystkim działania dyletantów, nie tyle rządzących Polską, ile ze wszystkich
sił trzymających się władzy. Można by było przypuszczać, że obecny układ władzy
w takiej sytuacji będzie niestabilny i rozwali się na pierwszym historycznym
zakręcie, albo przy zmianie któregokolwiek z warunków brzegowych. Nic takiego
się nie dzieje, przeciwnie: im chaos staje się większy, wypowiedzi i decyzje
organizacyjne są coraz bardziej nieracjonalne, a przedstawiciele rządzących
demonstrują coraz mniej wiedzy przy jednoczesnym zagarnianiu coraz większej
władzy – tym sytuacja wydaje się być stabilniejsza, żeby nie powiedzieć –
spetryfikowana. I tak doświadczenia w dość wąskiej dziedzinie tworzenia stopów
wysokiej entropii tłumaczą, dlaczego układ rządzącego w Polsce chaosu trwa i ma
się dobrze, w przeciwieństwie zresztą do pogrążającego się w tym chaosie
polskiego społeczeństwa. Stop rozmaitych czynników, wytworzony w polskim
narodowym tyglu zapewnia rządzącym przeszło 30-procentowe poparcie. Przełamanie
tego trendu będzie możliwe tylko wtedy, gdy opozycja porzuci własne niezgulstwo
połączone z ustawiczną wewnętrzną kłótliwością, a partia rządząca będzie się
nadal wewnętrznie kruszyć, wpadając w coraz głębszą demencję, co skłoni
społeczeństwo do przemyślenia, czy dalsze popieranie rządzącej obecnie
gerontokracji ma jakąś perspektywę. Wynik niedzielnych wyborów prezydenckich w
Rzeszowie pokazuje, że jest jakieś światełko w tunelu, i nie koniecznie musi być
to nadjeżdżająca lokomotywa.
W
innym przypadku Polska pozostanie nadal jednym wielkim stopem HEA, a rządzący u
nas konglomerat ignorancji i arogancji będzie na tyle trwały, by mimo entropii
można z niego było zbudować pozornie niezniszczalną strukturę władzy. Z resztek
wzniesie się kolejne setki pomników, których późniejsze obalenie i przetopienie
w hutach będzie w zasadzie niemożliwe: cała energia rozproszy się w lawinowo
wzrastającej entropii układu, a huty zostaną przerobione na więzienia dla
opozycji antydemokratycznej, czyli takiej która nie popiera władzy. Polska zaś
jako kraj o najwyższej narodowej entropii na świecie stanie się mocarstwem,
którego energia będzie się rozpraszała coraz szybciej, w wyniku czego już za
kilka lat powstanie z niej wielki układ scalony zbudowany z
narodowo-katolickiego betonu, przyciągający turystów z całego świata, podobnie
jak betonowy sarkofag reaktora w Czarnobylu. Jego zwiedzanie stanie się głównym
źródłem dochodu narodowego, co da nam szczęśliwy byt na czas rządów PiS-u, które
potrwają do końca świata i jeden dzień dłużej.