Maciej Pinkwart
Kolejność dziobania
21 stycznia 2021
Właśnie zastanawiałem się, czym właściwie zajmuje się naczelnik rządowego Urzędu
Bezpieczeństwa, poza rozmyślaniem na temat należytego wykorzystania pensji
wicepremiera, diet sejmowych, środków na prowadzenie biur poselskich i emerytury
– bo w sumie jak na jednego człowieka z jednym kotem, a nawet ze schroniskiem
pełnym kotów wydanie tego to spory kłopot – kiedy polskojęzyczna stacja
amerykańska podała informację o jego wystąpieniu na mszy za duszę świętej
pamięci matki. Jak przystało na kawalera stanu, na nabożeństwie nie zajmował się
prywatną żałobą, tylko przemawiał de publicis, mówiąc o tym, że zło
atakuje nasz kraj, naszą ojczyznę, nasz naród, atakuje instytucję, która jest
centrum naszej tożsamości, atakuje Kościół, Kościół katolicki. Kontekstem
dla tej diatryby był emitowany ostatnio przez rządzącą telewizję film o aferze
Amber Gold. Ze zgrozą dowiedziałem się o tym, że piramida finansowa Amber Gold
wymierzona była w naród i kościół katolicki. Żeby to jeszcze w protestancki, czy
prawosławny! Odkrycie to wydaje się być jedynym dorobkiem wicepremiera do spraw
bezpieczeństwa, który swój urząd bezobjawowo sprawuje od trzech miesięcy, ale to
jak widać zbyt krótki czas, by ogarnąć ten ogrom zła, atakującego nas
bezustannie mimo już sześcioletnich rządów jedynie słusznej partii, która we
wszystkich dziedzinach innych niż walka ze złem ma same sukcesy.
Sukcesów tych jest tak wiele, że nie można ich wyliczyć nawet w cotygodniowym
felietonie. Premier, który już kilkakrotnie wygrywał z pandemią, teraz wygrywa z
tymi, którzy przegrywają z pandemią – restauratorami,
którzy chcieliby przemycać wirusa w schabowych konsumowanych przy stolikach, a
nie chyłkiem w domu, między kuchnią a łazienką, właścicielami pensjonatów i
stoków narciarskich, którzy przyjmują w zimie kogoś innego niż panią poseł
Emilewicz, czy w końcu z medykami, którzy nie mogą się zaszczepić, bo rząd
zamówił tylko tyle szczepionek, żeby mogli dać się dziobnąć tylko swoi i dla
postrachu kilku cudzych. W narodowym szpitalu MSWiA jako pierwszą zaszczepiono
naczelną pielęgniarkę, która na co dzień zajmuje się pielęgniarkami, które
zajmują się chorymi. Idąc tym trybem na pierwszy ogień poszli dyrektorzy,
menadżerowie i kilku szwagrów, a dla osób, wykonujących wymazy covidowe
szczepionek zabrakło. Szczepionek zamówiono mało, bo przewidziano, że ich
producent zmniejszy dostawy, bo chce zwiększyć produkcję. Jak już zwiększy, to
rząd zaleje nas szczepionkami i w każdym z 8000 punktów szczepień będzie można
dziobnąć 30 osób na tydzień, czyli ponad cztery dziennie. Że w weekendy nie
pracują? No, przecież wiadomo, że zaraza atakuje tylko w dni robocze. Tygodniowo
poda się pierwszą dawkę 240 tysiącom osób. Żeby osiągnąć odporność zbiorową
powinniśmy zaszczepić 32 miliony Polaków. Wykonamy to w 133 tygodnie. Dwa i pół
roku. Dodanie do tego drugiej dawki i sporządzenie algorytmu postępowania z tymi
co już się zaszczepili pierwszą dawką, ale zachorowali przed drugą przekracza
możliwości komputera Odra, na którym niewątpliwie pracuje rząd. Bo chyba już nie
korzysta z pomocy maturzystów, którzy pewno podpowiedzieliby, że trzeba było
zacząć od kupna lodówek i suchego lodu dla placówek szczepiących, a nie
gromadzić wszystkiego w składnicach rządowej Agencji Rezerw Materiałowych, obok
respiratorów od handlarza bronią, po czym mikrobusem wyposażonym w lodówkę
turystyczną ekspediować fiolki tam, gdzie każe minister Dworczyk. To znaczy
najpierw do policji, agentów ABW, tajniaków z pałkami teleskopowymi i
prokuratorów – z wyjątkiem tych zesłanych na 400 kilometrów od Warszawy za
protesty przeciwko polityce hunwejbinów z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Pozostałych można skierować do pracy zdalnej: nauczycieli, lekarzy, pielęgniarki
i położne, tramwajarzy, aptekarzy, listonoszy, pracowników stacji benzynowych i
sprzedawców z czynnych jeszcze sklepów. Parlament naturalnie się nie zaszczepi,
z wyjątkiem lekarzy i doktorów prawa. Rząd szczepić się nie musi, bo jest
całkowicie odporny na wszystko co ma związek z rzeczywistością.
A jeśli szczepionka na Covid będzie skuteczna tylko przez rok, tak jak
szczepionka na grypę? Za rok powołamy nową komisję i Michał Dworczyk zacznie od
początku?
Komedia ludzka, której żaden Balzak nie opisze splata się tu dziwnie z tragedią
pomyłek i one wspólnie atakują nasz kraj, o czym naczelnik Urzędu Bezpieczeństwa
nie ma pojęcia. Po tym wszystkim trzeba będzie posprzątać, ale na razie
potencjalne ekipy sprzątające wyrywają sobie miotły, jeszcze zanim można będzie
wejść na teren do uprzątnięcia. Po Covidzie zostaną miliardy plastikowych
maseczek i rękawiczek, jednorazowych strzykawek i opakowań z dań na wynos,
plastikowe pojemniki po płynach dezynfekcyjnych, worki na ubrania, których u
fryzjera nie można powiesić na wieszaku, bo płaszcz zarazi kurtkę, niezapłacone
podatki z usług, których nie zrealizowano, niewyłudzony VAT z braku produkcji,
matury bez egzaminów ustnych, spektakle teatralne bez publiczności i koncerty z
oklaskami z puszki. Po rządach otoczonej kultem jednostki, niekompetentnych i
pazernych karierowiczów, praktyków chaosu i wobec 40-procentowego poparcia
bezrefleksyjnych beneficjentów tej władzy, która ma policję i pieniądze i nie
waha się ich używać – w stajni Augiasza posprzątać mógłby tylko Herakles przy
pomocy bystrych nurtów rzeki Alfejos, wspomaganej przez wody Penejosa.
Ale jest możliwe, że gdy pojawi się Herakles, urząd bezpieczeństwa państwa
wyciągnie z magazynów Agencji Rezerw Materiałowych dziesięć milionów koszul
Dejaniry i wyposaży w nie tych wszystkich, którzy sprzątanie Polski z tego łajna
uznają za atak na kraj, naród i kościół, kościół katolicki ma się rozumieć.
Nec Hercules contra plures, czyli i Herkules - mhm – kiedy
ludzi kupa. I zostanie po staremu - herosa oddelegują na Olimp na 2050 lat i
tyle nam z tego przyjdzie.