Tygodnik Podhalański nr 9, 27 lutego 2020
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2020)
Maciej Pinkwart
Kampania buraczana
Każdy ustrój autorytarny jest na
wojnie. Władza, która ingeruje we wszystkie przejawy życia społecznego wcześniej
czy później dochodzi do przekonania, że społeczeństwo jest głupie i nie rozumie
tego, co dla niego jest dobre, a co złe. Oczywiście, w trosce o to społeczeństwo
trzeba zacząć myśleć za nie, bo niestety społeczeństwa nie można tak hop-siup
zmienić, choć oczywiście można próbować wywieźć jego część na Madagaskar, ale to
kosztowne i niezbyt dobrze widziane. Dawna zasada PRL-wska po latach trochę się
zmienia i teraz brzmi: „żeby władza rosła w siłę to ludzie muszą żyć
dostatniej”. A kiedy już dostaną kolejnego plusa
– trzeba im uświadomić, kto trzyma worek z obrokiem. I to w zasadzie wystarczy.
Co będzie z Polską za kolejnym zakrętem – nie jest istotne. Wieszcz napisał
kiedyś: Ja z synowcem na czele, i jakoś to
będzie. Wiemy, kto to jest „ja”, o stanowisko
synowca wciąż kłóci się paru aktywistów.
Kłótnie niczemu nie służą – co
innego walka. Jakby nie było z kim
walczyć, to ludzie może by zaczęli się zastanawiać,
o co walczymy, albo zgoła
myśleć, czy celem tej walki nie jest przypadkiem sam szczęk oręża. A to, jak
każdy przejaw samodzielnego myślenia, jest dla autorytarnej władzy groźne.
Naturalnie, każdemu wolno myśleć, a nawet myśleć powinien. O czym i jak ma
myśleć – określi władza. Jest to przekształcona w ideę polityczną koncepcja
Henry Forda, który dawno temu i daleko powiedział, że każdy może kupić sobie
samochód w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny. U nas
czarny kolor też jest dominujący. Człowiek Roku „Gazety Polskiej”, mówił
niedawno, że walka trwa i ma trwać aż do całkowitego zwycięstwa. Kiedy pokonane
zostanie już wszystko, zastanowimy się jak walkę przedłużyć poza to wszystko.
Człowiek Roku stwierdził, że to będzie długo
trwało, ale on i jego ludzie z całą pewnością zwyciężą i
to będzie zwycięstwo nie tylko w skali naszego narodu, w skali naszego państwa.
To będzie zwycięstwo w skali Europy, a nawet szerzej - w skali całego świata.
Przed nim mówił tak Lenin, a potem pewien Gruzin usiłował to wprowadzić w czyn.
Obok Człowieka Roku stał Człowiek Roku Klubów „Gazety Polskiej” -
jeden z tej linii, którą stanowią tacy ludzie, jak
kardynał Hlond, jak kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, i w końcu wielki Jan
Paweł II – powiedział Człowiek Tysiąclecia o
Pogromcy Tęczowej Zarazy.
Walka trwa i ma trwać. Ta wojskowa nomenklatura
towarzyszy nam od dawna. Zawsze jesteśmy na froncie i mamy gdzieś afronty.
Zawsze prowadzimy bitwę o plony, a nawet batalię o
każdy głos na wagę złota,
wszędzie atakuje nas odwieczny wróg, nawet gazeta „Fakt” krytykuje szastanie
pieniędzmi na bizantyjski ponoć remont gmachu Ministerstwa Kultury, co
socjologiczny dowódca tego resortu uznaje za atak
niemieckiej gazety i
pokazuje zdjęcie gmachu, zniszczonego po
ostatniej ingerencji Niemców. W rolnictwie
zacznie się niebawem wiosenna kampania siewna, potem kampania ziemniaczana i
buraczana. Trwa kampania wyborcza.
I zupełnie nie rozumiem tej wrzawy wokół gestów sędziego
Nawackiego i posełki redaktorki Lichockiej czy nienachalnej kultury ministra.
Trwa kampania i walka, więc i gesty nie są wersalskie. W Wersalu można zawierać
pokój, a tego Człowiek Roku w swoich planach wojennych nie ma.