Tygodnik Podhalański nr 38, 19 września 2019
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)
Maciej Pinkwart
Proporcje
Ważne są proporcje. W kraju ludzi
obdarzonych wysokim wzrostem kilku niziołków zostanie zauważonych nie koniecznie
pozytywnie, choćby byli dyktatorami, geniuszami, jeździli pół nago na koniu albo
stawali na drabince. Ale w kraju liliputów czy Pigmejów znikną w tłumie: tam
wyróżni się Guliwer czy Giertych. Podobnie w sytuacji, gdy na hollywoodzkim
filmie przez ekran przewijają się piękne, zgrabne kobiety o gładkich twarzach –
nawet jedna twarz brzydka, spasiona czy pryszczata zwróci naszą uwagę,
wzbudzając niechęć czy jeszcze od niej gorsze - współczucie. Lecz wystarczy
pojechać do pewnej miejscowości na Podhalu – i już wyróżnikiem stanie się ładna
turystka z Poznania. Zanim przyjechała, nie zwracaliśmy uwagę na tutejszą
bylejakość, niezadbaność,
flejowatość. Trzeba się strzec zaburzeń proporcji.
Do niedawna Polska nie wyróżniała się swoją demokracją wśród
krajów zachodnioeuropejskich, bo sama była krajem demokratycznym, jak one.
Jednak od pewnego czasu jesteśmy jak Goliat w kraju Dawidów znalazłszy się w
niewielkim gronie państw, które nie pozwalają, żeby zasady demokracji pluły im w
twarz. Więc jesteśmy tematem żartów i obiektem irytacji, a w sumie o to chodzi:
nieważne, czy dobrze, czy źle, ważne, żeby o nas mówili. Zresztą to nieprawda,
że nie jesteśmy krajem demokratycznym: nikogo u nas nie wsadzają do więzień za
poglądy, czasem tylko kogoś pobiją za głośne ich wyrażanie, bo wiadomo, że hałas
szkodzi. Nikt nie likwiduje partii opozycyjnych i ich członków, mogą sobie gadać
ile chcą na swoich konwencjach, bo to niczego nie zmienia, jako że nikt normalny
nie będzie gryzł ręki z portfelem. Owszem, nasza demokracja jest trochę kulawa,
co do tego wszyscy się zgadzamy i trochę jeszcze przeszkadza nam w osiągnięciu
szczęścia, dobrobytu i świętego spokoju, którego będziemy bronić tak, jak
niepodległości i arcybiskupa Jędraszewskiego. W zasadzie nie są nam w ogóle
potrzebne tak nieskuteczne i kosztowne instytucje, jak parlament (te ceny
benzyny lotniczej!), nadmiar partii politycznych, już nie mówiąc o sądach, które
wręcz zagrażają naszemu bezpieczeństwu kradnąc wiertarki. Do kultywowania
demokracji potrzebna jest jedna partia, która wyręczy w myśleniu cały naród i
dobrze mu zapłaci za aprobatę jej kierowniczej roli. W takiej partii demokracja
może realizować się w pełni, bo są w niej przecież różni ludzie: tacy, którzy są
ministrami, i tacy, którzy są wiceministrami, dawni, obecni i przyszli prezesi
spółek Skarbu Państwa, tacy, którzy udzielają wywiadu Telewizji „Trwam” i tacy,
którzy wypowiadają się w Telewizji „Republika” czy w „Gazecie Polskiej”… Gdzie
znajdziecie drugą tak demokratyczną partię, w której imieniu państwem kieruje
nie prezydent, nie premier, nie odlotowy marszałek Sejmu, ale szeregowy poseł?
Każdy u nas może kochać kogo chce, byle za zaciągniętymi zasłonami mieszkania
czy plebanii. Nikt nam nie zabroni kochać kogo chcemy: żonę, męża, księdza,
murarza, ministra Suskiego, posłankę Sobecką, dzieci, ministranta, ministra,
psa, kanarka czy kota. Nawet komórkę, określającą płeć. Nikt też nie będzie
naszym kotom patrzeć w kuwety i do miski na karmę.
Ale w październiku ustalimy proporcje między whisky a
whiskas.