Tygodnik Podhalański nr 32, 8 sierpnia 2019
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)
Maciej Pinkwart
Pierwsza kadrowa
Pierwszym symbolem Śródziemnomorza, z
którym się zetknąłem, była fioletowa bugenwilla, będąca ozdobą ogrodów i placów.
Poznałem ją najpierw z literatury – opisywał ją pięknie Arturo Perez-Reverte w
powieści Królowa Południa.
„Na żywo” zobaczyłem ją z bliska gdzieś w zaułkach miasta
Rodos, a po kilku latach wybierałem specjalnie taki pensjonat na Krecie, przy
wejściu do którego rosła wielka bugenwilla, będąca wspaniałym tłem dla
selfie. Także na Krecie
poznałem inne ozdobne krzewy, którymi obsadzano pobocza dróg: piękne, cudnie
pachnące i pochłaniające spaliny czerwone, różowe i białe oleandry. Ładne, ale
trujące.
Dopiero kilka lat temu, idąc z krakowskiego Muzeum
Narodowego do Biblioteki Jagiellońskiej trafiłem na skromną, ale historyczną
uliczkę, gdzie ulokowany był niegdyś teatr ogródkowy „Oleandry”, przekształcony
później w Park Sportowy. Tam właśnie po wybuchu pierwszej wojny światowej, 3
sierpnia 1914 r. z członków Związku Strzeleckiego i Polskich Drużyn Strzeleckich
Józef Piłsudski sformował Pierwszą Kompanię Kadrową, która trzy dni później
wyruszyła do boju z Rosjanami, w Michałowicach obalając słupy wyznaczające
granicę między zaborem austriackim i rosyjskim. Pierwszy dowódca Kadrówki
Tadeusz Kasprzycki (późniejszy przewodniczący Związku Ziem Górskich, dla którego
w latach 30. Zbudowano w Kościelisku willą „Salamandra”) już 8 sierpnia w
Miechowie został odwołany do Komendy Głównej tworzonych Legionów Polskich, a
jego miejsce zajął Kazimierz Jan Piątek. 12 sierpnia 1914 Pierwsza Kadrowa
zajęła Kielce, gdzie jej ofensywa się załamała i żołnierze wrócili do Krakowa.
Ale do końca II Rzeczpospolitej uczestnicy pierwszych działań kompanii stanowili
elitę wojska i główną siłę, na którą zawsze mógł liczyć Komendant.
Demokracja fasadowa zarządzana przez
jednego człowieka – demokratura
- może opierać się tylko na ręcznym sterowaniu kadrami. Kadry, żeby dawały sobą
sterować, muszą być związane z wodzem wspólną przeszłością lub – rzadziej –
nadziejami na przyszłość. Ta przyszłość musi wiązać się z władzą lub pieniędzmi.
Najlepiej – jednym i drugim. Grupa osób, obejmująca z nadania partii lukratywne
funkcje w państwie w poprzednim ustroju nazywana była nomenklaturą. Strażnikiem
nomenklatury w PRL-owskim przedsiębiorstwie była kadrowa. Pierwszym kadrowcem
współczesnego przedsiębiorstwa jest prezes. Największym przedsiębiorstwem jest
państwo. Polska.
Historia nigdy się nie powtarza, co najwyżej powraca jako
własna karykatura. Twórca Pierwszej Kadrowej posłał swoich ludzi, żeby zdobyli
Warszawę, ale udało im się tylko zdobyć Kielce. Sto lat później twórca Ostatniej
Kadrowej posłał swoich ludzi, żeby zdobyli Kielce, parlament, Belweder, Krosno i
Brukselę, co się częściowo udało. Teraz chcą zdobyć resztę, od konstytucyjnej
większości parlamentarnej, przez media aż do ostatniego miasta, gminy, podwórka
i ogrodu. Kadry muszą objąć też wszystkich ogrodników, żeby wykorzenili całe
zło, jakie pierwsza kadrowa dostrzeże i wskaże do wycięcia. Na szczęście,
jeszcze są na świecie kadry ogrodnicze, które zajmują się obsadzaniem dróg
oleandrami, a domów bugenwillami. Jednak u nas to się nie przyjmie. Sorry, taki
mamy klimat.