Tygodnik Podhalański nr 20, 16 maja 2019

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)

Maciej Pinkwart

Wyspa doktora K.

 

W Nowym Targu majowe grille trzeba było rozpalać koło domowych kaloryferów, bo na terenie rekreacyjnym nad rzeką pojawiły się owce i między kupkami topniejącego śniegu składały daninę dla burmistrza. Na ulicach i placach spoglądają na nas oblicza europejskich neofitów, kandydujących do Europarlamentu z ramienia obecnych władz i stanowiących tych władz filary: Beata Szydło, Patryk Jaki, Dominik Tarczyński, Arkadiusz Mularczyk… Czy władza bez filarów się ostoi? Czy Europa z takimi filarami nie zmieni się w Azję? Kandydaci konkurencji są albo nieobecni, albo nieistotni – w sondażach i tak przegrywają z kandydatami PiS. Dla suwerena fakt, że działacze PiS i sam prezes tej partii we czwartek mówią coś, co całkowicie zaprzecza temu, co mówili we wtorek i czemu zaprzeczą w sobotę – nie ma żadnego znaczenia: kryterium prawdy i wiarygodności w ogóle nie jest brane pod uwagę przez 40 % Polaków. Poza nominatami PiS na ulicach nowotarskich spogląda na nas niefartowny kandydat na burmistrza z ramienia PiS Paweł Liszka. Jego bilbordy powinny zniknąć do 30 dni po wyborach, minęło ponad pół roku, Liszka wisi. Jakby mu domalowali tęczę, to by go zdjęła policja.

Jarosław Kaczyński ogłosił niedawno, że Polska jest w Europie wyspą wolności. Przypomina się powieść Herberta G. Wellsa Wyspa doktora Moreau o opętanym naukowcu, przeprowadzającym eksperymenty na ludziach i zmieniającym ich w zależne od niego hybrydy ludzko-zwierzęce, dla których liczy się tylko koryto i spokój. I nie wiem, czy mamy szansę na pojawienie się przywódcy uciemiężonych, noszącego imię Odmawiacz Prawa… A może w koncepcji doktora K. ma być to wyspa bezludna, na której osiądzie kilku Srebrnych Robinsonów i miliony Piętaszków? Wolność to pojęcie, którego definicja i praktyka różni się w znacznym stopniu w zależności od poglądów politycznych. Zapewne Jarosławowi Kaczyńskiemu najbliższa jest Heglowska definicja wolności, którą realizowali dobrze mu znani praktycy marksistowskich teorii: wolność to uświadomiona konieczność. Granice tej konieczności wyznaczy prezes z Joachimem Brudzińskim.

Ostatnio Jarosław Kaczyński stał się obrońcą Kościoła katolickiego, który – jak wynika z jego wypowiedzi – właśnie teraz, za jego rządów poddawany jest jakimś szczególnym opresjom. Kto podnosi rękę na Kościół, ten podnosi rękę na Polskę! – woła z neoficką gorliwością zapominając dodać za premierem Cyrankiewiczem, że tę rękę się mu odrąbie. Ciekawe, czy opinia prezesa obejmie również film braci Sekielskich Tylko nie mów nikomu. Śledząc historię jego poglądów można zauważyć, kiedy i dlaczego stał się gorliwym katolikiem. Ciekawe, czy w willi na Żoliborzu są jakieś zdjęcia z chrztu, pierwszej komunii i bierzmowania dawnego Placka, który może nawet doznawał traumy bycia ministrantem, odprawiał pierwsze piątki i co niedziela chodził na mszę, gdzie ludzie widzieli, jak się modli? Nie widzieli? No, bo pewno ma kaplicę u siebie w domu, gdzie przychodzi jego kapelan. Sądzę jednak, że ze wszystkich boskich przykazań dla doktora K. najważniejsze jest to: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Nie, panie prokuratorze, to nie jest szydzenie z religii – tylko z kultu złotego cielca plus.

 

Poprzedni felieton