Tygodnik Podhalański nr 19, 9 maja 2019

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)

Maciej Pinkwart

Liga okręgowa

 

Konwencje przedwyborcze PiS stanowią źródło radości zarówno dla suwerena plus, jak i dla opozycji, bo ten pierwszy cieszy się kolejnymi rzucanymi na półki pętami kiełbasy wyborczej, a ta druga śmieje się z wygłaszanych tam nonsensów. Najzabawniejsze są deklaracje proeuropejskie. Polska jest sercem Europy – woła szeregowy poseł, chwilowo główny europejski kardiolog, a my już sobie przypominamy spory na temat tego, czy miejscem ulokowania owego serca jest Piątek koło Łodzi czy może Nowa Wieś koło Kutna. Wiemy, oczywiście, że już w XVIII wieku królewski kartograf i astrolog Szymon Sobiekrajski ustalił, że środek Europy znajduje się w Suchowoli koło Białegostoku. Ale przecież tak naprawdę serce Polski, a zarazem Europy bije na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie.

Jeśli Polska jest sercem Europy już teraz, to jakim organem tego ciała będzie po majowych wyborach? Wątrobą? Nerkami? Płucami? Nie! Będziemy jej mózgiem. Przyszła europosłanka Beata Szydło, znająca zasady funkcjonowania Unii jak nikt (tylko ona wygrała z Unią 1:27!) zapowiada powrót Europy do korzeni. Cóż, z pewnością jest to możliwe – mamy w dyspozycji kilka wolnych harwesterów, które na razie nie wyrywają z korzeniami Puszczy Białowieskiej, więc możemy ich użyć. Korzeniem Unii była współpraca Niemiec i Francji, którą trzeba wykorzenić i powrócić do Wspólnoty Węgla i Stali. Węgla mamy dość, i w powietrzu, i w Rosji, zaś stali dostarczą reaktywowane dymarki w świętokrzyskiem i koło Milanówka. Jeśli A jest B, a B jest C, to C jest A. Więc jeśli Polska będzie mózgiem Europy, a mózgiem Polski jest Jarosław Kaczyński, to on też będzie mózgiem Europy. Dalekosiężne plany szeregowego posła dotyczą też kwestii przyjęcia przez Polskę waluty euro, dokładniej: nieprzyjęcia. Cóż, jeśli Polska nie przyjmie euro, to może być w sprzeczności z dążeniami Polaków, którzy chętnie przyjęliby euro, w dowolnej ilości, jeśli by im kto je dał. Za krowę, za świnię, za dziecko, za głos w urnie… Czy europosłowie PiS również nie będą przyjmować pensji w euro? Prezes zupełnie słusznie twierdzi, że dopóki nie będziemy zarabiać jak Niemcy, nie możemy zarabiać w euro. No, przecież to już stosujemy: póki nasze kluby piłkarskie nie będą grać jak Bundesliga albo jak Primera División – nie będziemy grać w finałach europejskich pucharów. Nie będziemy i już, nikt nas do tego nie zmusi! Czekamy więc na osiągnięcie poziomu gospodarczego państw, które już przyjęły euro jako walutę, takich jak Słowacja, Łotwa, Estonia, Litwa, Słowenia, Cypr czy Malta.

Niestety, świadomość patriotyczno-walutowa nie zawsze idzie w parze ze świadomością ekonomiczną i dlatego tak ważne jest rozpropagowanie opinii naszego Mózga w innych krajach. Przed wrogą wspólną walutą obroniły się poza złotym takie potęgi jak bułgarski lew, chorwacka kuna, węgierski forint, korony duńskie i szwedzkie. Rumuński lej i korona czeska prawdopodobnie padną jeszcze w tym roku. Brytyjski funt też nie uległ euro, a nawet odwrócił się do Europy reszką. Jak widać, euroliga przegrywa na wszystkich frontach, w przeciwieństwie do ligi okręgowej. Tu więc jest nasze serce i inne organy wewnętrzne. Pod rękę z lwem i kuną podbijemy świat.

 

Poprzedni felieton