Tygodnik Podhalański nr 18, 2 maja 2019

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)

Maciej Pinkwart

Grill konstytucyjny

 

Kilka cieplejszych dni obudziło nasze przywiązanie do natury i środowiska, które kochamy, lubimy, szanujemy i chronimy. Gdzie nie lało, tam ludność przysiadywała nad rzekami i potokami, w których płynęły roztwory wodne wytworów naszej cywilizacji, zapalała stosiki odpadków i wznosiła rytualne toasty przy pomocy wyrobów pochodzących z browarów i gorzelni zawłaszczonych przez okupacyjne koncerny z krajów Unii Europejskiej. Cóż - 1 maja minęło 15 lat od momentu kiedy Polska doznała piątego rozbioru, skutkiem którego przyłączono nas do zawsze nam wrogich Niemiec, Belgii, Francji, Portugalii czy Luksemburga, wraz z Maltą, Słowacją, Cyprem, a wcześniej nieuświadomiona politycznie większość obywateli naszego kraju dała się zwieść obłudnej propagandzie i w referendum zagłosowała za likwidacją naszej niezależności, którą dotąd zapewniała nam przynależność do Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej i Układu Warszawskiego. Warszawskiego, a nie Brukselskiego. W efekcie w okolicach ognisk nie było żadnych pozostałości rodzimej berbeluchy, księżycówki, barlejówki czy innego prawdziwie patriotycznego bimbru, pijanego nawet przez żołnierzy wyklętych. Patriotyzm w odwrocie, whisky w natarciu!

W pozostałościach ognisk były resztki drzew, desek z pobliskiej budowy i odpadków z mebli, ale ani jednej książki. Ja wiem, że w najbliższej okolicy trudno znaleźć zbyt wiele osób, które miałyby w domu więcej niż dwie książki, no a palenie książeczek do nabożeństwa czy broszur z instrukcjami do mebli z Ikei byłoby nietaktem. Można by co prawda oczekiwać, że część rządowej dotacji prokreacyjnej czy zasiłków przedpogrzebowych zostanie przeznaczona na zakup wszystkich tomów Harrego Pottera, jakiejś maski afrykańskiej lub może nawet kukły Żyda z przeznaczeniem na auto da fe, ale jeszcze ktoś mógłby zobaczyć takie produkty w naszych rękach i potem trzeba by się z tego spowiadać, więc poprzestano na paleniu okolicznych drzew i traw, z „Tygodnikiem Podhalańskim” na podpałkę. Do listy bezbożnych lektur, które w czasie majówkowych grillów (maj był niegdyś miesiącem książki i prasy!) mogłyby zostać podłożone pod karkóweczkę trzeba koniecznie dorzucić opowieści o krasnoludkach i sierotce Marysi, sagę Pieśń lodu i ognia, powieść Cham oraz przynajmniej jeden egzemplarz aktualnej Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Byłby to świetny sposób na upamiętnienie Trzeciomajowego Święta. Książki owe powinny być owinięte w tzw. szmatę, jak pani poseł profesor prawa Krystyna Pawłowicz nazywa flagę Unii Europejskiej. Popiół, uzyskany z tego stosu, powinniśmy wykorzystać nie tylko dla upieczenia kiełbasek – najlepiej, moim zdaniem, smakuje toruńska – ale także prawdziwych polskich ziemniaków, w myśl sugestii pana premiera oznaczonych w sklepach biało czerwoną flagą, której święto prawdziwi patrioci obchodzą 2 maja. Inicjatywa premiera wydaje się szczególnie godna uwagi wobec faktu, że w sklepach sprzedają czasem ziemniaki greckie, a nawet – o zgrozo! – izraelskie, zaś niemieckie konteksty kartoflane kiedyś były wykorzystywane do obrażania polskich postaci pomnikowych. A przecież to w polskim Biesiekierzu jest największy na świecie pomnik ziemniaka. Polskiego.

 

 

Poprzedni felieton