Tygodnik Podhalański nr 38, 20 września 2018
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)
Maciej Pinkwart
Kucharki i sprzątaczki
Wielokrotnie już tu przypominałem
ideę Lenina głoszącą, że komuniści potrafią tak urządzić państwo, iż jego rządem
może kierować choćby kucharka. Należało rozumieć to tak, że obojętnie kto stać
będzie na czele rządu, to państwo będzie działało samo, w myśl obiektywnych
zasad materializmu dialektycznego. Jednak owej kucharskiej idei nie udało się
zrealizować, bo zasady materializmu dialektycznego okazały się nic nie wartymi
fantazmatami teoretyków, zresztą kucharek też zabrakło, bo nie było z czego
gotować, a zawód ten został zlikwidowany wraz z wolnym handlem i gastronomią,
której najwyższym osiągnięciem stał się Bułhakowski
jesiotr drugiej
świeżości. Ale urządzili, nie tylko państwo,
ale także siebie i nas przy okazji.
Po blisko stu latach idee Lenina (wiecznie żywe, jak
wiadomo) odrodziły się w ideowych koncepcjach Jarosława Kaczyńskiego, który nad
Wisłą, Odrą i Białym Dunajcem wciela w życie to, co nie udało się nad Wołgą i
Irtyszem. Kieruje do rządu osoby z kwalifikacjami kucharek czy bufetowych z
dworca w Koluszkach wiedząc doskonale, że umiejętności fachowe nie będą od nich
wymagane, ani potrzebne, ani nawet mile widziane, czego najlepszym przykładem
była przerwana kariera minister cyfryzacji.
Ale jeśli w państwie Lenina kucharkę w sprawowaniu władzy
zastąpiła dyktatura proletariatu, to w państwie Kaczyńskiego kucharka może się
nie męczyć, bo państwem kieruje Jarosław Kaczyński. Materializm dialektyczny się
nie sprawdził, bo był nierealną mrzonką; Kaczyński się sprawdza, bo jest
realistą aż do bólu. Kolano może boleć od długotrwałego wstawania zeń, ale
wszystkie inne kłopoty wynikają tego, że tzw. szeregowy poseł bez żadnego trybu
wciąż kieruje wszystkim, mimo iż nie ma nawet karty rowerowej, nie mówiąc już o
prawie jazdy. Kieruje koalicją i opozycją, rządem i nierządem, posłanką
Pawłowicz i posłem Piętą, ludźmi w garniturach i zwierzętami futerkowymi, a
nawet Antonim Macierewiczem, co łatwe nie jest. To zadania ponad siły nawet dla
ojca narodu.
Na szczęście, jak dotąd ani materializmowi dialektycznemu
ani narodowemu demiurgowi nie udało się pokonać praw ekonomicznych i gospodarki
wolnorynkowej, poczucia humoru u ludzi inteligentnych oraz systemu Windows 10.
Kucharki skierowane do rządu nie biorą się za przyrządzanie ośmiorniczek, tylko
zadowalają się kiełbaskami z grilla, a póki nie pojawi się centralne sterowanie
produkcją papieru toaletowego i sznurka do snopowiązałek – możemy spać spokojnie
i cieszyć się życiem, zwłaszcza gdy jeszcze mamy paszporty, gdy wciąż nas nie
wyrzucili z Unii Europejskiej i nadal obowiązuje układ z Schengen. Ale walizkę
trzeba mieć spakowaną i szczoteczkę do zębów na podorędziu: prezydent Trump ma
już umówione kolejne spotkanie z prezydentem Putinem, a do MON ma wrócić Antoni
Macierewicz.
Ale jeżeli nawet nic złego się nie
stanie, a my przejrzymy na oczy, napijemy się zimnej wody i w wyborach pogonimy
kota komu trzeba – zawsze będziemy mieli do rozwiązania kluczowy problem: kto
ten cały
bardak posprząta i ile czasu na to zmarnujemy.