Tygodnik Podhalański nr 35, 30 sierpnia 2018
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)
Maciej Pinkwart
Twarz i wręcz przeciwnie
Zaparkowałem przy zakopiańskim Placu Niepodległości, bo
brałem udział w audycji Radia Kraków, którego samochód parkował właśnie przy tym
placu. Po emisji poszedłem do auta i znalazłem pouczenie Straży Miejskiej, że
złamałem przepisy, bo wjechałem do strefy, oznaczonej znakiem drogowym „zakaz
ruchu”. Ponieważ samochód Straży Miejskiej również zaparkował przy Placu
Niepodległości, więc poszedłem do strażników i zacząłem się tłumaczyć.
Poprzestali na pouczeniu i pokazali mi miejsce, gdzie mógłbym w pobliżu
zaparkować - koło dawnej szkoły muzycznej. Wjechałem tam, koło znaku drogowego
„zakaz ruchu” i ustawiłem się obok sześciu innych aut.
Wróciłem na Plac Niepodległości i w
miejscu, z którego właśnie odjechałem, zobaczyłem parkujące trzy samochody. Z
niemieckiego mini-vana wysiadła siedmioosobowa rodzina arabska, składająca się z
jednego mężczyzny, dwóch kobiet i czworga dzieci. Kobiety i starsza dziewczynka
miały na sobie długie szaty, reszta była w strojach europejskich, a więc zapewne
produkowanych w Chinach. Panie nosiły okrywające całe ciało czarne
hidżaby,
do których doczepione były trójkątne chusty, zasłaniające twarze poniżej oczu.
Wtedy przypomniałem sobie, że ostatnio zakaz zasłaniania twarzy wydały władze
Danii. Jestem przeciwny temu, żeby to rząd decydował, jak ludzie mają się
ubierać. Dziś zakażą zasłaniania twarzy, a jutro mogą zabronić noszenia
minispódniczek, czego bym nie zniósł. Inna rzecz, że oglądając uczestników, a
zwłaszcza uczestniczki polskiego życia politycznego, nieraz myślę o tym, że
powinno się wprowadzić nakaz noszenia luźnej i długiej
burki,
okrywającej całkowicie całą figurę. To co napisałem nie dotyczy posłanki Joanny
Muchy.
Wiem, że
hidżab,
a zwłaszcza
nikab – chusta,
zakrywająca włosy i twarz kobiety, w której odsłonięte pozostają tylko oczy –
jest swojego rodzaju zabezpieczeniem kobiety przed natarczywością męskich
spojrzeń. Ale, jak wiadomo, ani prawdziwe piękno nie da się ukryć pod korcem,
ani męskiego zainteresowania kobietami nie powstrzymają
nikaby
czy akcja #metoo.
Im bardziej jest coś zakryte, tym ciekawsze są ewentualne odkrycia. Tak więc nie
mam nic przeciwko takim strojom, które tego lata pojawiły się w Zakopanem w
ilościach hurtowych, choć nie podoba mi się to, że taki
dress code
ma charakter religijny. Wygląda na to, że islam zajmuje się tylko strojami
kobiet, bo towarzyszący im mężczyźni zwykle ubrani są w dżinsy, adidasy i
rozchełstane koszule. Zresztą i u arabskich kobiet
hidżab
jest też zwykłą grą pozorów: widoczne pod nim buty to sneakersy, conversy czy
nawet czółenka na półsłupkach, a oczy, rzęsy i brwi są arcydziełem sztuki
makijażu. Co do bielizny – zapewniam, że nie ma nic wspólnego z zalecaną przez
Koran skromnością.
Sympatyczne było to, że na tę odmienność arabską nie
zwracała uwagi nie tylko straż miejska w kontekście parkowania, ale także
społeczność, spacerująca po Krupówkach. Jesteśmy przyzwyczajeni do długich
czarnych sukien, choć u nas noszę je przeważnie osoby duchowne.