Tygodnik Podhalański nr 28, 12 lipca 2018
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)
Maciej Pinkwart
Łączy nas piłka
Nie zamierzam oszukiwać, że nie interesuję się piłkarskimi mistrzostwami świata,
które w Polsce nazywane są zgodnie z kanonami ojczystej mowy „Mundialem”. To, że
chodzi tu o ojczystą mowę Meksykanów, Hiszpanów, Argentyńczyków czy, tfu! -
Kolumbijczyków nie ma znaczenia o tyle, że oni też na tych zawodach musieli
przebukowywać bilety powrotne na wcześniejsze terminy, czyli z nimi też łączy
nas piłka. Większość meczy oglądałem z przyjemnością, wzmacnianą emocjami, choć
przyjemność dotyczyła głównie fazy pucharowej, a z rozgrywek grupowych tych,
które nie odbywały się w grupie H.
Polska drużyna, o której pan premier Morawiecki, mówiący jak wiadomo prawdę,
całą prawdę i tylko prawdę, powiedział, że wygra Mundial, odniosła zgodnie z
oczekiwaniami niebywale zwycięstwo, choć może nie aż tak przytłaczające, jak
pani premier Szydło w Brukseli. Ale była to jedyna na mistrzostwach drużyna,
składająca się wyłącznie z białych Europejczyków. Nie wspominamy tu niejakiego
Thiago Cionka, bo on realnie grał
dla Senegalu. Zatem w kategorii white
power zwyciężyliśmy i to minimalnym nakładem sił i środków, strzelając w
sumie dwie bramki w dwóch meczach, które powinny być traktowane jako sparringi,
bo przeżarta korupcją i sodomią FIFA, kierowana przez sobowtóra Stanisława Tyma,
kazała nam grać najpierw z uchodźcami z Afryki, potem z kokainistami z Medelin i
San Escobar, na koniec z pierwszą Japonią, z którą wygraliśmy, nie chcąc się
stać wałęsowską drugą Japonią, ale nie dużo, żeby dać po nosie Afrykańczykom
cudzymi rękami, nie mając z nimi bliskiego kontaktu. Pamiętamy przecież, co
prezes mówił o pasożytach i pierwotniakach.
A
więc nas, prawdziwych Polaków, łączy piłka, o której pewien komunistyczny idol
mówił, że jest okrągła, a bramki są dwie. To typowy przejaw lewicowo-liberalnego
imposybilizmu: okrągła, czyli nie wiadomo, jak się potoczy? dwie bramki, czyli
nie można przewidzieć, kto wygra? Nonsens. Polacy dadzą z siebie wszystko, bo
już niebawem obecny rząd sprawi, że każdy Polak będzie miał własną piłkę i
własną bramkę.
Łączy nas piłka, ale łączą nas też maszynki do golenia, parówki, smartfony,
dachy i rolety, chipsy, szampon przeciwłupieżowy, piwo, sieci telefoniczne,
napoje energetyzujące, sieci sklepowe, stacje paliw, dezodoranty oraz 500 +, za
które naszym dzieciom kupimy to wszystko, co przed powrotem z Rosji reklamowali
nasi idole i pan Zibi. Przed Mundialem miłość do piłkarzy była dla Polaków
patriotycznym obowiązkiem i doprawdy trzeba było być niepolską aktorką z
prowałęsowskiej opozycji, żeby tego nie akceptować. Po Mundialu raczej już tak
nie mówimy, choć z drugiej strony zawsze największymi polskimi patriotami zawsze
byli ci, co przegrali i polegli, nie ci co zwyciężyli. Zatem wczoraj wynoszeni
na piedestał polscy husarze od piłki, dziś obrzucani hejtem jako piłkarskie
niedojdy, jutro pewno zostaną piłkarzami wyklętymi, bohatersko poległymi w
Rosji.
W
czasach, gdy zostaliśmy podzieleni na rozmaite sorty, dobrze, że łączy nas
piłka. Miejmy tylko nadzieję, że nie będzie to piłka do metalu, ani sprzęt
mechaniczny używany w Teksasie przez rodzinę Hewittów.