Tygodnik Podhalański nr 7, 15 lutego 2018

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)

Maciej Pinkwart

Czarna Madonna

 

Jakiś czas temu na posiedzenie sejmowej Komisji Rolnictwa przyszła kobieta, która powiedziała, iż jest Matką Boską i autorytatywnie stwierdziła, że Polacy są potomkami Jezusa i króla Dawida, bo pochodzą od Merowingów (a ta francuska dynastia wywodzi się od córki Jezusa i Magdaleny), jednocześnie pochodzimy też od cesarzy rzymskich oraz Gryfitów. Niewiasta nie jest znana bliżej, ale możemy przypuszczać, że pochodzi od znanej z Sienkiewiczowskiego Pana Wołodyjowskiego panny Zofii Boskiej, która być może miała potomstwo z Tatarem, który ją kupił od Azji Tuhajbejowicza, a już na pewno miała matkę. Pochodzenie od Jezusa jest oczywiste, bo wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, spuściznę cesarzy rzymskich – konkretnie jednego, Kaliguli, który mianował senatorem swojego konia - oglądamy w obecnych władzach państwa, natomiast najciekawsze są parantele z Gryfitami. Teodor Gryfita w 1234 r. swój grunt na Podhalu przekazał cystersom i tak w Ludźmierzu powstała pierwsza parafia w okolicy, dzięki czemu mieszka tam teraz Ewa Iwulska, z czego nie można nie być zadowolonym. Po drugie – 200 lat później inny Gryfita, urodzony zapewne w Słupsku (pozdrawiam panią dyrektor Jolantę Krawczykiewicz z Ośrodka Kultury, która jest urocza, jak również Piotra Kubę Nowotnego, który nie jest aż tak śliczny, ale jesteśmy po imieniu) – Bogusław X Wielki, książę szczeciński, słupski, rugijski i pomorski, potrafił dla Pomorza poświęcić do tego stopnia, że ożenił się z Anną Jagiellonką (kto widział jej portret, ten wie o czym mówię), po czym zaraz wyprawił się do Ziemi Świętej statkiem z Wenecji przez Cieśninę Elafoniską, gdzie napadli go Turcy i już-już czekałby go los córki Boskiej, ale był uczniem Jana Długosza na Wawelu, więc dał komu trzeba łapówkę i nie tylko sam ocalał (z resztą dobytku i towarzyszami), ale w efekcie okoliczna wyspa Kithira nie została zajęta przez Turcję i kwitnie nadal – i w tym miejscu pozdrawiam Christinę Zantioti, którą wciąż mam we wdzięcznej pamięci.

Towarzysząca Matce B. dość liczna Drużyna Pierścienia w trakcie obrad Komisji zaintonowała w pewnym momencie Boże, coś Polskę…, aplikując o zwrócenie nam Ojczyzny wolnej, co początkowo zostało przyjęte jako akt nieprzyjazny dla obecnej władzy, z czym może bym się zgodził, gdyby nie to, że władza ta dostarcza mi nieustannie tematów do pisania. Ale zgodnie z tematem obrad szło o Ojczyznę wolną od żywności genetycznie modyfikowanej, z czym jako miłośnik truskawek z Milanówka zgodzić się nie mogę. Obrady przerwano, zapewne by poczekać na wytyczne. Tymczasem jeden z polskich rasistów, którzy jak wiadomo u nas nie istnieją, podobnie jak faszyści i szowiniści, stwierdził, że Murzyn nie może być Polakiem, zapewne też odwrotnie, zaś od czasów ostatniego Marszu Niepodległości wiemy, że Polska, a nawet Europa jest miejscem tylko dla białych. W tym kontekście mocno komplikuje się kwestia trwałego u nas kultu Czarnej Madonny pochodzącej spoza Europy.

Murzyn nie może być Polakiem, ale nie ma przeciwwskazań, żeby był nim kretyn.

 

Poprzedni felieton