Tygodnik Podhalański nr 45, 9 listopada 2017
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2017)
Maciej Pinkwart
Róbmy rząd!
Podobno pierwsza w kolejce do wylotu
jest minister cyfryzacji Anna Streżyńska, czemu się wcale nie dziwię, bo przez
media jest przedstawiana jako jedyny fachowiec wśród amatorów, skromna i nie
mająca parcia na szkło, w przeciwieństwie do nadętych bufonów, którzy ją
otaczają. Jest niewątpliwie fachowcem od cyfryzacji - ukończyła wydział prawa i
administracji. Najbardziej zaciekawiła mnie wypowiedzią, którą przypomniano, gdy
pojawiły się pogłoski o tym, że już lada dzień pani minister zostanie
„zrekonstruowana”:
Chciałabym opuszczać ministerstwo bez torebki, tylko z
telefonem w dłoni. Kiedyś w tym zdaniu
najważniejszy był ten telefon, teraz – słowo
opuszczać.
Ideą główną miało tu jednak być
zastąpienie dokumentów osobistych i kart kredytowych
apką
w telefonie, który i tak przecież zawsze mamy przy sobie. Dokumenty – wśród
miliona innych rzeczy – kobiety noszą w torebkach i stąd ta metafora. Ale z
metaforami trzeba ostrożnie, bo są ludzie, którzy mogą chcieć stosować je
bezpośrednio, jak prowincjonalni sędziowie konstytucję (w USA, oczywiście).
Ponieważ zazwyczaj nie noszę torebek, zwłaszcza od czasu kiedy pani posłanka
Anna Sobecka złożyła donos na chodzącego z torebką teletubisia Tinky Winky, więc
zajrzałem do swego plecaka. Portfel ze skromną zawartością, dowód rejestracyjny,
ubezpieczenie – świetnie by się zmieściły w telefonie. A scyzoryk z
korkociągiem? Lekarstwa? Bułka z serem? Butelka nałęczowianki? Chusteczki
higieniczne? Czy w smartfona można by się wysmarkać? Smartfona też noszę w
plecaku…
Czy dla tworzenia aplikacji z elektronicznym dowodem
osobistym potrzebna jest kilkuletnia praca całego ministerstwa? Podobno celem
Anny Streżyńskiej było także stworzenie ustawy przeciwdziałającej fake-newsom i
hejtowi w Internecie. Gdyby się jej to udało, dostałaby pewno Nagrodę Nobla.
Choć niektórzy jej koledzy z rządu bez hejtu by wyschli jak kwiaty bez wody.
Sterowanie internetem udało się jak dotąd tylko w Chinach i Korei Północnej.
Rząd – ten rząd - śledzący to, co obywatele piszą w sieci, napawa mnie jednak
niepokojem.
W dziedzinie unowocześniania Polski
najdalej chyba poszedł minister wojny Antoni Macierewicz mówiąc, że musimy mieć
tyle broni, żeby za kilkanaście lat być w stanie odeprzeć każdy atak. A co
będzie przez te kilkanaście lat? Wrogowie uprzejmie poczekają? Pomyślałem, że
mowa jest o Rosjanach z 1920 r. I jakoś tak przypomniało mi się powiedzenie
kanclerza Otto von Bismarcka: Za pomocą
bagnetów można zrobić wszystko, nie można tylko na nich siedzieć.
Torebka pani minister Streżyńskiej przypomniała mi torebkę
Aleksandry Jakubowskiej, która w styczniu 1991 r., prowadząc wieczorne wydanie
telewizyjnych „Wiadomości”, już wiedząc, że przez nową ekipę będzie zwolniona,
pożegnała się na antenie z widzami, wzięła torebkę i wyszła ze studia. Została
potem twarzą, a niektórzy mówili - lwicą lewicy. Ale początek jej wielkiej
kariery dało owo spektakularne wyjście, w myśl zasady: róbmy rząd, idźmy stąd.
No to co, robimy rząd?