Tygodnik Podhalański nr 16, 20 kwietnia 2017
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2017)
Maciej Pinkwart
Wyższość Wielkanocy
O wyższości świąt Wielkiej Nocy nad
świętami Bożego Narodzenia monologował przed laty Jan Tadeusz Stanisławski i ta
mniemanologia stosowana była satyrą na biedę intelektualną Polaków, tromtadrację
i pustosłowie. Wtedy też Daniel Passent opisywał obroniony na jednej z uczelni
doktorat na temat gry w palanta. Wówczas to śmieszyło i zapewne nikt z tzw.
inteligencji nie był w stanie przewidzieć, że dziś tego typu banialuki i jeszcze
gorsze od nich brednie staną się częścią kanonu partii rządzącej, a w ferworze
politycznego gędziolenia kobieton z tytułem profesorskim będzie publicznie
twierdzić, że tylko znienawidzona elita mówi i pisze „wziąć”, zaś prawdziwy lud
polski mówi „wziąść”, więc Polak – patriota musi mówić „wziąść”. O
naukawych
dysputach na temat pewnej katastrofy nawet nie wspominam, bo nie wypada
wyśmiewać się z tragedii narodowej, pogłębianej wciąż tragedią intelektualną.
Tymczasem oba wielkie święta chrześcijańskie, Boże
Narodzenie i Wielkanoc są warte rozmyślania, bo stanowią filary, na których
opiera się i chrześcijaństwo, i tradycja w naszej części Europy. Pamiętam, jak
zniecierpliwiona bezskutecznym łażeniem po kościołach w centrum Paryża koleżanka
mojej córki, przedsiębiorcza Asia B. sama sięgnęła do chrzcielnicy i w kościele
St. Julien-le-Pauvre samodzielnie „ochrzciła” nasz skromny emigrancki koszyczek.
A kościół był greko-katolicki w obrządku melchickim… Dopiero potem
dowiedzieliśmy się o święceniu pokarmów w polskim kościele Panny Marii. O
dyngusie nawet nie ma co wspominać, bo ta tradycja zanika nawet i u nas, a jeśli
trwa, to realizowana jest po chamsku i bez umiaru. Inna rzecz, że dla wielu jest
to jedyny w roku kontakt z wodą…
Wielkanocne misteria były pierwszymi w średniowieczu
przedstawieniami teatralnymi, jako że sztuka sceniczna, wynaleziona zapewne w
Egipcie, miała swoje apogeum w starożytnej Grecji, w Rzymie przybrała kształt
igrzysk, po czym teatr uznano za sztukę bezbożną i nieobyczajną – do czasu, aż
przed kościołami zaczęto pokazywać ludowi to, co zawsze było z taką chęcią
oglądane: mękę, tortury, płacz i śmierć… Bożonarodzeniowe szopki przyszły
później i były raczej obrazem niż teatrem. Męka Pańska, z całym mnóstwem
szczegółów opisana przez wszystkich czterech Ewangelistów (podczas gdy Boże
Narodzenie zupełnie pomijają Marek i Jan) znana jest o wiele lepiej i to właśnie
Wielkanoc w większości wyznań chrześcijańskich jest ważniejszym świętem, bo
wydarzenia z nocy z Soboty na Niedzielę stanowią istotę wiary. Wśród
protestantów największym świętem roku liturgicznego jest Wielki Piątek.
A przecież nic mniej trwałego od Wielkanocy – która nie jest
obchodzona jako rocznica śmierci i zmartwychwstania Jezusa, tylko jest świętem
ruchomym, które wiąże stare „prawo” z nowym, tradycję pogańską z żydowską i
chrześcijańską, a zatem jest tym zwornikiem, który utrzymuje w całości sporą
część naszej kultury. Jej wymiar symboliczny jest więc ważniejszy od samej
tradycji – i tak wypada na nią patrzeć.