Tygodnik Podhalański nr 48, 1 grudnia 2016

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2016)

Maciej Pinkwart

Niepolitycznie

 

Już dawno chciałem napisać felieton, który byłby i śmieszny, i niepolityczny. Ale najśmieszniej jest właśnie w polityce. Czyż nie pękacie ze śmiechu, gdy polska prawica tak się cieszy, że wybory w USA wygrał Donald? I że to on będzie strażnikiem tych wartości, które są drogie katolikom, obrońcom tradycyjnej rodziny, żołnierzom prawa, sprawiedliwości i solidarności społecznej? Teraz ich największym przyjacielem jest wnuk Niemca Fridricha Drumpfa, prezbiterianin z córką judaistką, zwolennik aborcji, teraz jej przeciwnik, który wymigał się od udziału w wojnie w Wietnamie, właściciel ponad 100 przedsiębiorstw, kapitalistyczny miliarder, prowadzący dwa telewizyjne talk-show, aktor (w filmie Seks w wielkim mieście wystąpił w odcinku pt. The Man, the Myth, the Viagra), pogromca amerykańskiego systemu podatkowego, działacz Partii Demokratycznej, potem Republikańskiej, potem Partii Reform, znów demokrata, republikanin, bezpartyjny, znów republikanin. Ma pięcioro dzieci z trzema żonami - Czeszką, Amerykanką i Słowenką. Wszystkie trzy były modelkami, wszystkie są młodsze od męża: Ivana o trzy, Marla o siedemnaście, Melania o dwadzieścia cztery lata (zdjęcia nagiej pani prezydentowej wystawiają gustowi Trampa doskonałe świadectwo. Niestety, to jedyny przykład jego dobrego gustu...). Jego idolem jest Władimir Putin. Czyż Trump nie jest dla nas prawdziwym prezentem od świętego Mikołaja?

Miało być niepolitycznie. Ale co znaczy słowo „polityczny”? Rząd zarzuca swoim przeciwnikom, że organizowane przez nich protesty mają charakter polityczny, co je rzekomo dezawuuje. Natomiast własne działania usprawiedliwiają tym, że przecież są politykami. Słowo „polityczny” pierwotne znaczyło „dobrze wychowany”, „zachowujący się rozważnie lub inteligentnie”. Jeśli już skończyliście się śmiać, to dodam, że w słownikach te znaczenia opatrzone są dopiskiem: przestarzałe. W rzeczy samej...

Niepolitycznie można dodać, że niejeden rząd na świecie w czasie kampanii wyborczej przystraja się w biało-czerwone szatki dżentelmena z brodą i pastorałem, obnosząc po wiecach wielkie wory z prezentami dla swoich wyznawców. Po wyborach sztuczna broda zostaje odklejona, worki sami musimy napełniać, zostaje tylko pastorał, czyli laska, którą pasterze poganiali kiedyś barany. A Mikołajów nieraz wyłaniamy spośród siebie, by rządzącym zrobić prezent - a to z porcji świeżej wazeliny („witamy Naczelnika Państwa Polskiego”), a to z sondaży preferencji politycznych, a to z hejtowskich odchodów, którymi obrzucamy każdego, kto rządowi nie pasuje. Podobno w „narodowych” mediach wprowadzono zakaz mówienia o tym, że Andrzej Wajda był „wielkim reżyserem”. Może chodzi o słowo „wielki”, którego Naczelnik nie lubi? To nieprawda, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, ale czasem otwiera mu drogę do serc ludzi.

Święty Mikołaj zawitał w tym roku także do Torunia, gdzie Ojciec Dyrektor został odznaczony Złotym Orłem Straży Ochrony Kolei. Zapowiadałem, że będzie śmiesznie i niepolitycznie.

Poprzedni felieton