Tygodnik Podhalański, 17 marca 2016

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2016)

Maciej Pinkwart

Agencja

 

Władze Narodowego Radia chcą zlikwidować konkurs „Srebrne Usta”, w których nagradzano najśmieszniejsze, a często najgłupsze powiedzonka prominentów. Mówi się, że to z oszczędności: zapewne, oszczędzanie władz przed wyśmiewaniem jest misją ważną, choć nieco jałową. Jednym z dowcipów roku było oświadczenie, że ostatnie odnalezienie kwitów na Bolka nie było inicjowane i sponsorowane przez władzę, a pani Kiszczakowa agentką IPN została z własnej woli i chęci zarobienia 90 patyków na służącą z Ukrainy. Zawsze wiedziałem, że problem ukraiński jest trudny. W czasach mojej młodości może bym to skomentował stwierdzeniem taki bajer to na Grójec, gdyby nie to, że wtedy w Warszawie rządziły Katowice, a Grójec był symbolem obciachu i prowincjonalności. Dziś Grójec to niemal metropolia położona między lotniskiem na Okęciu a makietą lotniska w Radomiu, w Warszawie rządzi Żoliborz, zaś efektem tych rządów może być uczynienie z Polski Grójca, czyli obciachu i prowincji całej Europy.

W latach 70-tych, kiedy Bolek został Bolkiem, współpraca z legalnie działającymi instytucjami państwowymi była kiepsko notowana towarzysko, ale nie stanowiła deliktu karnego. Poza tym trudno było przewidzieć, że prawo zacznie działać wstecz i ustawę z roku 1999 można będzie zastosować do działań z roku 1970. Wtedy poddawać rewizji można było tylko mieszkania osób, wobec których toczyło się postępowanie karne i to tylko na pisemny wniosek towarzysza prokuratora. Teraz prócz prokuratorów są jeszcze prokuratorzy IPN, tak jak prócz historyków są też historycy IPN - i to są zupełnie różne zawody. Prawdopodobnie są też specjalni prawnicy IPN, archiwiści IPN i grafolodzy IPN. O publicystach IPN nawet nie wspomnę, bo ci tworzą obecne Wiadomości TVP.

Agent to naturalnie nie brzmi dumnie i nawet pracownic agencji towarzyskich nikt nie nazywa agentkami, tylko inaczej, podobnie jak pracowników agencji pocztowych i agencji nieruchomości rolnych, którzy ostatnio zajmują się kwestiami arabskimi. Nie wiem, czemu ludzie się dziwią, iż w stadninach koni arabskich też nastąpiła dobra zmiana i dotychczasowi dyrektorzy wyjadą do Arabii Saudyjskiej, bo ich miejsce zajęli swojacy. Wiadomo, że prawdziwi Polacy nie chcą u siebie Arabów, a sytuację pogarsza jeszcze sprawa Tomasza Arabskiego, który nie był odpowiedzialny za organizację prezydenckiego lotu do Smoleńska i właśnie za nieodpowiedzialność zamierza się go postawić przed sądem, a potem, jak się uda – przed plutonem egzekucyjnym. Być może też zostanie skazany na rozerwanie końmi. W stadninach skończy się bicie czołem przed arabami, zaś nowi dyrektorzy będą hodować kucyki - kasztanki dla Naczelnika.

Po obejrzeniu kwitów agenta Bolka, obejrzałem 24 filmy o brytyjskim agencie 007. Od 1962 roku Bonda grało sześciu aktorów i też sześć razy zmieniały się ekipy rządzące Wielką Brytanią. Żadna nie miała nic przeciwko temu, że James współpracował z poprzednimi władzami. A Bond przeżył 11 premierów, służąc stale jednej Jej Królewskiej Mości.

 

Poprzedni felieton