Tygodnik Podhalański, 19 listopada 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Dni kobiet

 

Lekceważąc ostrzeżenie, jakim było tragiczne trzęsienie ziemi w Himalajach, ludność Nepalu ostatnio wybrała swoim prezydentem kobietę. Pani Bidhya Devi Bhandari jest pierwszą Nepalanką na tym stanowisku, co znowuż nie jest tak wielkim osiągnięciem wobec faktu, że Nepal dopiero w 2006 roku przestał być monarchią, a przejście do systemu demokratycznego dokonało się za sprawą ulicznej rewolucji, na czele której stała właśnie obecna pani prezydent. To efekt dość oczywistej konsekwencji: lud nagradza tego, kto go wyzwolił spod jarzma despoty. Jednakże niepokój musi budzić to, że pani Bhandari jest jednocześnie wybitną działaczką Nepalskiej Partii Komunistycznej, a także wdową po zabitym w latach 90. przewodniczącym tej partii. A Nepal sąsiaduje z komunistycznymi Chinami …

Kobiety na wysokich stanowiskach rządowych w Azji szokują jednak tylko niedoświadczonych obserwatorów życia politycznego. Kiedy jeszcze się nam nie śniło o Margaret Thatcher i Angeli Merkel, Cejlonem rządziła Sirimavo Bandaranaike – pierwsza na świecie kobieta – premier, trzykrotnie sprawująca ten urząd w latach 1960-2000. Wkrótce potem zasłynęła na świecie jej przyjaciółka, hinduska działaczka socjalistyczna – Indira Ghandi, córka pierwszego premiera niepodległych Indii – Dżawaharlala Nehru. Po raz pierwszy została premierem w 1966 r., potem kilkakrotnie rządziła miliardowym państwem do drugiej połowy lat 70., kiedy to w wyniku wyborów do władzy doszła opozycja, a Indira Ghandi została aresztowana pod sfingowanymi zarzutami. Uwolniona przez sąd wyszła na wolność, w 1979 próbowano ją zabić, ale zamach był nieudany, a rok później ponownie stanęła na czele rządu. W 1984 r. została zastrzelona przez własnych ochroniarzy.

Pierwszą kobietą na stanowisku prezydenta państwa została w 1970 r. Isabel Perón, trzecia żona Juana Peróna, który poprzednio jako głowa państwa mianował ją wiceprezydentem. Nie była tak popularna jak jej mąż, ani jak jej poprzedniczka u jego boku, słynna Evita Perón, jej głównym osiągnięciem w karierze było towarzyszenie mężowi, a wcześniej – praca śpiewaczki w nocnych kabaretach… Dziś kobiety na stanowiskach prezydenckich stały się codziennością i prawdopodobnie niebawem urząd ten – w wielu krajach bardziej dekoracyjny niż faktyczny – w większości obejmą przedstawicielki płci pięknej. Proces ten widać nawet w Afryce, gdzie na przykład w Liberii od 2006 r. prezydentem jest ekonomistka Ellen Johnson-Sirleaf, laureatka pokojowej nagrody Nobla (2011), czy Catherine Samba-Panza, rządząca od 2014 r. Republice Środkowoafrykańskiej. Najładniejszą prezydentką jest Cristina Elisabeth Fernández de Kirchner, rządząca obecnie Argentyną.

W naszej strefie klimatycznej kobiety na stanowiskach szefów rządów i prezydentów od czasów Margaret Thatcher już prawie nikogo nie dziwią. Rządzą obecnie w Niemczech, na Litwie, Łotwie, w Szwajcarii, Kosowie, na Malcie, w Chorwacji, w Naddniestrzu, Norwegii.

I w Polsce.

Poprzedni felieton