Tygodnik Podhalański, 15 października 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Wyścig klawiszy

 

 

Co pięć lat w Polsce muzyka zmienia się w olimpiadę, w której kibicujemy tym, którzy zdobędą naszą sympatię – choć nie koniecznie uznanie. Patronuje tym zawodom Fryderyk Chopin - może jedyna naprawdę wielka osoba w polskiej kulturze, a na pewno jedyna rozpoznawalna, wielbiona i uznawana w całym świecie muzycznym.

Ale kiedy w 1927 r. Jerzy Żurawlew doprowadził do pierwszej edycji Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, nie było to aż tak oczywiste. Romantyzm był w odwrocie, dzieła Frycka nie były na świecie zbyt znane, a w ówczesnej Polsce nie było nawet ministerstwa kultury (jego rolę spełniał jeden departamentów Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego). Konkurs miał stanowić głos w dyskusji o tym, jak trzeba grać Chopina, no i jak wykorzystać uniwersalizm jego muzyki do promocji Polski na świecie.

Jednak od początku w konkursie dominował w nim aspekt sportowy, a interpretacja utworów Chopina stała się tematem publicznych dyskusji, nie koniecznie w gronie fachowców. Mistrzostwa Chopinowskie zawsze były w centrum zainteresowania ówczesnych mediów, raczkujące wtedy Polskie Radio transmitowało koncerty na sporą część Europy, a jednym z fanów imprezy był Karol Szymanowski.

Z fenomenem Konkursu Chopinowskiego zetknąłem się jako dziecko w rodzinnym Milanówku, który chlubi się tym, że na tamtejszej plebanii od września 1944 r. przechowywano serce Fryderyka Chopina, wcześniej znajdujące się w warszawskim kościele Św. Krzyża. Mało mówi się o tym, że serce Chopina przez wojenną zagładą uratowali… Niemcy, którzy już 8 sierpnia 1944 przekonali księży z kościoła Św. Krzyża, że urnę należy wymontować i ochronić przed… powstańcami. Tak też się stało i serce Chopina trafiło najpierw do siedziby niemieckiego sztabu przy Krakowskim Przedmieściu. Po miesiącu dowódca wojsk niemieckich gen. Erich von dem Bach-Zelewski wysłał delegację do rezydującego w Milanówku arcybiskupa Antoniego Szlagowskiego, zarządcy archidiecezji warszawskiej z propozycją przejęcia serca Chopina. Była to oczywiście akcja propagandowa, starannie zdokumentowana przez niemiecką kronikę filmową. 9 września 1944 r. arcybiskup Szlagowski wraz ks. Jerzym Modzelewskim odebrali z rąk von dem Bacha serce Chopina w Warszawie na Woli i jeszcze tego samego wieczoru urna stanęła na pianinie w pokoju arcybiskupa na milanowskiej plebanii…

Słucham XVII Konkursu. Poziom techniczny wszystkich wykonawców jest niebotycznie wysoki, a wykonania bardzo do siebie podobne. Dominują skośnoocy muzycy o przesadnie żywej mimice, a komentatorzy radiowi i telewizyjni wygłaszają autorytatywne opinie, rzekomo pokazujące charakterystyczne cechy rozmaitych „szkół wykonawczych”. Słuchacze dokonują ocen na… Facebooku. Chopin jest powielany w 84 kopiach, ale wśród tylu właśnie uczestników znajdą się ci, którzy piękno Polski poniosą w świat i przez jakiś czas będą błyszczeć w świetle sławy, jaką cieszy się Chopin. Twórca polski, światowy i kosmiczny. To on wygra konkurs.

Poprzedni felieton