Tygodnik Podhalański, 11 czerwca 2015
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)
Maciej Pinkwart
Sen nocy letniej
Po wystawnej kolacji przyśniło mi się, że jest rok 2018, ja ciągle żyję, a sejmowa koalicja rządząca wprowadziła drobną zmianę w Konstytucji, w myśl której posłem można być tylko przez dwie kadencje parlamentu. Kadencja trwa w przypadku koalicji – dwadzieścia lat. Opozycji konstytucja nie przewiduje. Prezydentem nie jest już Andrzej Duda, bo został odwołany przez społeczeństwo reprezentowane przez radę ministrów za niezrealizowanie obietnic wobec swojego środowiska, zaś jego następcą został w trybie ustawy specjalnej prezes rady ministrów, po czym funkcja prezydenta została zlikwidowana w ramach programu Tanie Państwo. Polska jest krajem do tego stopnia mlekiem i miodem płynącym, że tylko niektórym udaje się w tej mazi utrzymywać na powierzchni, szukając ratunku w płynących na powierzchni liściach wolnych konopi i butelkach z geotermalną wodą toruńską. Donald Tusk, który stracił immunitet po wycofaniu się Polski z Międzynarodówki Europejskiej, odsiaduje trzeci rok dożywocia za ucieczkę z miejsca przestępstwa i nieudzielenie pomocy ofiarom katastrofy lotniczej, a Bronisław Komorowski, internowany w Puszczy Białowieskiej, wykonuje społecznie codzienny udój żubrów, rewindykowanych z terenów byłej Białorusi, która teraz stanowi część województwa suwalskiego. Radosław Sikorski za zdradę został zesłany na Syberię, w ramach współpracy z merem Moskwy – Januszem Korwinem-Mikke. Święty Wrak odzyskany przez komandosów Piotra Dudy zajmuje nareszcie należne mu miejsce na Kaczyńskim Przedmieściu (dawniej Krakowskim), gdzie każda szkoła, każda parafia i każdy zakład państwowy (prywatne zostały zlikwidowane przez Związek Zawodowy Solidarność, który obecnie stanowi organ rządowy, kierowany przez wicepremiera Pawła Kukiza) wg specjalnego grafiku składają codziennie kwiaty, wieńce i znicze. Po zużyciu trafiają do departamentu relikwii państwowych MSZ (Ministerstwa Smoleńskiego Zamachu) pod opiekę ministra Antoniego Macierewicza.
Decyzją minister miłości Krystyny Pawłowicz każdy obywatel ma osobistego drona-stróża, który kontroluje prawidłowość porannej modlitwy, toalety, śniadania oraz sprawdza, z kim podopieczny spędził minioną noc i czy to na pewno był osobnik przeciwnej płci. Za oknem właśnie słyszę, jak przez warczący silnik drona przebija się pieśń masowa, wznoszona przez aktywistów partii rządzącej:
- Hej, junacy - ej, chłopcy, dziewczęta, do roboty! do roboty! Jedno hasło jak rozkaz pamiętaj: Do roboty! do roboty!
Hałas mnie budzi, wyglądam przez okno i widzę śmigłowce polskiego wojska warczące nad blokiem. Pieśń regionalną wznoszą niedoprocentowani przechodnie, czekający na otwarcie marketu. Harmider trwa do przyjazdu pierwszych samochodów dostawczych z piwem. Raniutko pracownicy wspólnoty mieszkaniowej włączają kosy spalinowe. Po południu sąsiadka goli trawnik kosiarką. Przekrzykują ją drozdy, szpaki i skowronki. Kot czai się pod karmnikiem. Na niebie powoli płyną letnie cumulusy, na których leniwie przeciągają się marzenia.