Tygodnik Podhalański, 26 lutego 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Dofcib sytuacyjny

 

Zadzwoniła do mnie pani z tzw. centralnej Polski prosząc, żebym jej powiedział coś śmiesznego, bo jej jest smutno, a my, górale, jesteśmy bardzo dofcibni… Jako góral z Milanówka ucieszyłem się niezmiernie i opowiedziałem pani o reaktywowaniu trasy narciarskiej na Gubałówce oraz o budowie sali koncertowej w Zakopanem. Kiedy oboje skończyliśmy się śmiać, przypomniała mi się podobna sytuacja, opisywana przez Melchiora Wańkowicza w powieści Ziele na kraterze, jak w uzdrowisku Kosów do znanej aktorki kabaretowej Miry Zimińskiej podeszło dwóch grubasów, żądając:

- Pani Zimińska! Powiedz nam pani co dowcipnego!

- Dupa! – spełniła z gorliwością prośbę pani Mira.

Oczywiście, grubasy niewątpliwie parsknęły śmiechem. Bowiem śmieszy nas zazwyczaj nie to, co się mówi lub pisze, ale to kto mówi lub pisze. Niektórzy pękają ze śmiechu, gdy na scenie pojawi się Marcin Daniec lub kabaret „Koń polski”, ja tak reaguję na sam widok prezesów i przewodniczących rozmaitych organizacji – nie muszę słuchać tego co mówią, bo śmieszne jest samo to, że mówią.

Wspomnienie kresowego Kosowa przeniosło mnie na chwilę do apoteozowanej obecnie Polski międzywojennej. Nie, nie będę pisał o zamachu majowym, strajkach chłopskich, Berezie czy Brześciu, tylko o zupełnie niezwykłym tygodniku, jakim były „Wiadomości Literackie”, wydawane w latach 1924-1939 z inicjatywy i pod redakcją Mieczysława Grydzewskiego. Ten polski historyk i dziennikarz żydowskiego pochodzenia był najlepszym „ministrem” polskiej kultury, w kraju i na świecie. Kultury, a nie rozrywki, jak to słusznie rozróżnia Krzysztof Trebunia Tutka w jednym z felietonów. 52 numery wychodzące rok w rok w objętości 4-8 stron dużego formatu, nakład z dzisiejszego punktu widzenia ogromny, dochodzący do 15.000 egzemplarzy… Większość rozchodziła się w prenumeracie. Autorzy: Tadeusz Boy-Żeleński, Michał Choromański, Karol Irzykowski, Jarosław Iwaszkiewicz, Irena Krzywicka, Jan Lechoń, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Bruno Schulz, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Zbigniew Uniłowski, Kazimierz Wierzyński, Bruno Winawer, Stanisław Ignacy Witkiewicz… I niewielu poniżej tego poziomu. Nie pracowali za darmo… Korespondencje zagraniczne, wywiady z ludźmi kultury ze świata… W redakcyjnych konkursach czytelniczych brały udział setki osób. Pisano nie tylko o literaturze – także o sztukach pięknych i ważnych problemach kultury. Tygodnik był ilustrowany zdjęciami i rysunkami, także karykaturami.

Pani z centralnej Polski chciała, żebym powiedział coś śmiesznego. Otóż wyobraziłem sobie, że z biznesplanem takiego – powiedzmy – kwartalnika przychodzę do władz lokalnych, chcąc je zainteresować subsydiowaniem pisma, które byłoby promotorem tego Zakopanego, które kiedyś nazywano polskimi Atenami. I widzę ich miny, i te kabaretowe teksty, które nie chcąc mnie urazić bezpośrednim wyrzuceniem za drzwi, polecają mi złożyć wniosek w Konkursie dla Zadań z Zakresu Kultury, Sztuki, Ochrony Dóbr Kultury i Tradycji…

Prawda, że dofcibnie?

 

 

Poprzedni felieton