Tygodnik Podhalański, 4 grudnia 2014

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)

Maciej Pinkwart

Fredzia bez majtek

 

Ogólnoświatowe drwiny, jakich dorobił się podłódzki Tuszyn, którego radni sprzeciwili się nadaniu imienia Misia Puchatka placowi zabaw dla dzieci, są przykładem manipulacji, sterowanej przez określone siły, związane z międzynarodową masonerią, wielkim kapitałem i pewną rozproszoną po świecie narodowością, wywodzącą się z Bliskiego Wschodu, przeciwko czemu musimy zaprotestować.

To prawda, że radni sprzeciwiają się patronatowi Puchatka w obronie moralności, bowiem zwierzątko Arthura Milne’a nie nosi majtek, a to, co ujawnia - nie pozwala na określenie jego płci. Ukrywanie jej jest głęboko sprzeczne z polską tradycją, która kazała facetom w sukienkach zawsze nosić wąsy i szablę. Ale sprawy tuszyńskiej nie można porównywać do filipiki posłanki Anny Sobeckiej przeciwko Teletubisiowi Tinky-winky. Bowiem bezmajtkowy miś nie wygląda bynajmniej na transseksualistę, ani obojnaka, ani nawet na Conchitę Wurst, jako że płci nie ma w ogóle, co powinno niektórym posłom i posłankom być dość bliskie.

Warto jednak przypomnieć, że z płcią misia zawsze były kłopoty. W oryginalnym dziele Artura Milne’a bohater książki jest dziewczynką i nazywa się Winnie Puchatka (Winnie the Pooh), co jest zdrobnieniem od imienia Winnifreda. A w oryginalnych ilustracjach Ernesta Shepparda misia jest w ogóle bez ubrania, bo czerwony kubraczek dorobiła jej dopiero wytwórnia Disneya w kreskówce. Kubuś płci częściowo męskiej to efekt genialnego skądinąd polskiego tłumaczenia Ireny Tuwim (siostry Juliana) z 1938 r. No, a przecież wiemy, kim byli Tuwimowie…

Radni Tuszyna, mówiąc Puchatkowi „nie” po prostu godnie reprezentują interesy swojego miasta, w którym istniała wytwórnia filmów animowanych „Se-ma-for”, gdzie powstawały filmy o misiach Uszatku i Colargolu. Więc po co im ta Fredzia? W dodatku brak dolnej części stroju jest ciosem w położony opodal łódzki przemysł tekstylny.

Nad rozmaitymi patronami w ogóle warto się zastanowić. Jestem pewien, że nowi radni Zakopanego pochylą się z troską nad patronem tutejszego parku miejskiego, który zasłynął powiedzeniem, że kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie sk…synem. I ten oto polityk jest w Zakopanem wzorcem dla dzieci! Co mają na to powiedzieć wyłącznie prawicowi radni w naszych samorządach, którzy nie tylko nigdy nie byli socjalistami, ale nawet nigdy nie byli młodzi. A w takim Kurzętniku koło Brodnicy obserwatorium astronomiczne ma nosić imię polskiej gwiazdy – Dody. I tam też będzie przychodzić młodzież!

Z tuszyńskiej heroicznej walki z Kubusiem Puchatkiem (w przekładzie Moniki Adamczyk-Garbowskiej z 1986 r. nazywającym się zresztą „Fredzia Phi-Phi”) należy wyciągnąć ogólnonarodowe wnioski. Naturalnie, można mu (jej?) pewne drugorzędne cechy płciowe przyprawić (jak Kłapouchemu zgubiony ogon), ale lepiej w ogóle zabronić o nim (niej?) czytać.

Przy okazji warto zdementować pogłoskę, jakoby Kubuś nie spodobał się dlatego, że jest misiem o bardzo małym rozumku. To akurat nikomu u nas nie przeszkadza.

 

 

Poprzedni felieton