Tygodnik Podhalański, 23 października 2014

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)

Maciej Pinkwart

Oscypek wielosezonowy

 

Na dyskusji, poświęconej kulturze, odbywającej się w ramach ważnego międzynarodowego forum w Zakopanem nie było kandydatów na burmistrza, mimo, że przedstawiciel Włoch mówił o projektowanym szlaku turystycznym „Karol”, z Rzymu do Wadowic, ani żadnego z lokalnych dziennikarzy, mimo, że po sesji zapowiedziano bankiet. Było sporo ludzi kultury i tak apostołowaliśmy wśród nawróconych. Wielki aktor opowiedział, jak pokazano mu miejsce, w którym obok targu z oscypkami i ciupagami stanie wielkie centrum kultury z wielkim parkingiem, co jest moim ulubionym projektem przedwyborczym, powracającym częściej jak kometa Halleya, ale na razie znacznie bardziej nieosiągalnym. Kometę parę lat temu sfotografowano: jądro jest zbudowane ze skał, lodu i nieznanego materiału organicznego, odpornego na wysokie temperatury, okrytego grubą skorupa o nieznanym składzie chemicznym.

Ale przypuszczam, że tym razem pod Gubałówką wielofunkcyjna sala koncertowo-teatralno-folklorystyczno-baletowa powstanie i znajdzie się tam miejsce na zapowiadany przez aktora teatr sezonowy, w którym będą grać największe gwiazdy polskich seriali, co przyciągnie tłumy gospodyń domowych z rodzinami, będzie też najwyższy rangą polski festiwal muzyczny, z udziałem przedstawicieli arystokracji europejskiej z samych szczytów listy Almanachu Gotajskiego. Ja, naturalnie, mówiłem jak zawsze o unikatowości kulturowej Zakopanego, o wielkim festiwalu muzyki Szymanowskiego pod hasłem – „Zakopane – miasto Szymanowskiego” i o supernowoczesnym muzeum Witkacego, które zapewne już niebawem powstanie. W Słupsku.

Ale nie było z kim dyskutować, więc poprzestaliśmy na zasugerowaniu okolicznemu powietrzu podjęcia koniecznych działań. Tym bardziej, że nadeszła pora bankietu, który jak wiadomo rozwiązuje języki i prostuje ścieżki umysłów. Między przystawką z czymś brązowym, narobionym na kółeczko oscypka na ciepło, a drugim daniem składającym się z pysznej substancji organicznej, odpornej na wysokie temperatury, obłożonej kołderką z oscypka – przypomniałem sobie, jak wyglądał pogrzeb jednego z najbardziej znanych na świecie rzeźbiarzy polskich Igora Mitoraja. Z goryczą pisała o tym Monika Olejnik: Wczoraj w Pietrasanta odbył się pogrzeb Igora Mitoraja, polskiego rzeźbiarza światowej sławy. Odczytano wzruszający list od prezydenta Włoch. Na pogrzebie nie było ani minister kultury, ani ambasadora RP w Rzymie, listu nie przysłali ani pan prezydent, ani pani premier.

Tym większa nasza chwała, że na łamach „Tygodnika” felieton poświęcił mu Piotr Bies – jeden z nielicznych w naszym kraju, którzy wiedzą, o kogo chodzi. Pamiętam, jak w okresie głośnych protestów przeciwko umieszczeniu „Głowy” Mitoraja w Krakowie, koło Krzywej Wieży w Pizie, gdzie znajduje się jego „Upadły Anioł” ustawiały się kolejki ludzi fotografujących dzieło polskiego artysty. Którego Polska nie chciała i nie chce nadal. Był widać za mało narodowy w formie, i za mało oscypkowy w treści.

 

 

Poprzedni felieton